Jack Nicholson i Morgan Freeman odgrywaja dosc typowe dla siebie role.Film kilka razy mnie rozsmieszyl (komentarz na temat buddyzmu XD).Wszystko było ok do połowy.Potem wątki naprędce zwinięte w kulke i sprzedane w bezjajecznym , sosie taniego popkulturowego sentymentalizmu..a szkoda..bo filmowi udaje sie bawic widza tematem raka i umierania.