To była pierwsza myśl po obejrzeniu filmu (a nawet już w trakcie).
Bardziej lub mniej ciekawa historia, delikatnie i tak jakby od niechcenia wkraczająca w głębsze rejony, z ckliwym, wyniosłym i napompowanym zakończeniem.
W tej kategorii film ten wypada nieźle.
Od razu przyszło mi na myśl arcydzieło Kurosawy "Piętno śmierci". Tematyka trochę podobna, ale od razu widać gdzie twórcą jest solidny wyrobnik, a gdzie geniusz kina.
Film nie otarł się nigdzie o kicz, nazbyt widocznych i oklepanych schematów nie wykorzystuje.
6/10