Mało realny? Tak. Gra na uczuciach? Tak. Ale też pełen humoru, optymizmu- są takie filmy, którym bez zastanowienia daje się wysoką notę. Ten dla mnie-podkreślam-dla mnie-taki jest:) Finał był zajefajny, choć wiem, że niemożliwy:) Film daje do myślenia, przekazuje wiele wartości i.......nic już nie napiszę więcej:):p
U mnie nawet się łezka pokazała w oku, ale jedna żeby nie było ;)
Po takim filmie człowiek nabiera pozytywnej energii do działania :)
U mnie nawet niejedna łezka, dlatego napisałam, że "nic już więcej nie napiszę:p" :) Bo pisałam "na gorąco" i przecierałam oczy:p Zajefajne było to, że listę rzeczy do zrealizowania dokańczali inni- to mi się bardzo podobało:) Poza tym zawsze chciałam być po śmierci skremowana i (co jest nie do zrealizowania) być rozrzucona w miejscach, które kocham- po trochę do wody, w powietrzu (z helikoptera) i żeby trochę mnie zostało tam ,gdzie raczej nie dotrę-na Rysach:) O wyższych górach nawet nie marzę:):p Niestety to raczej jest niemożliwe, więc sobie poleżę w zaciszu urny:p
Niesamowitym przeżyciem jest realizowanie swoich marzeń- czasem z braku środków, możliwości trzeba je zweryfikować i znaleźć nowe, mniej wymagające ale również ekscytujące:) Ja tak robię:p
To prawda, dobry film ze świetnym zakończeniem. Fajny balans na emocjach widza, od łez wzruszenia po łzy ze śmiechu, jak w przypadku gdy Carter tłumaczy Edwordowi niepowtarzalny i specyficzny smak jego ulubionej i drogiej kawy :D, wprawdzie byłem "lekko" upalony, ale na trzezwo efekt był ten sam - po prostu spadłem ze stołka nie wspominając o zakwasach na całym brzuchu :)
"Niesamowitym przeżyciem jest realizowanie swoich marzeń- czasem z braku środków, możliwości trzeba je zweryfikować i znaleźć nowe, mniej wymagające ale również ekscytujące:) Ja tak robię:p"
Świetnie to ujęłaś w ostatnim zdaniu, lepiej bym tego nie zrobił :) zważając na realia w których żyjemy. Tak wnioskuję z Twojej wypowiedzi, że jesteś typem wrażliwej marzycielki, która lubi czasem odpłynąć w chmury i to jest fajne, bo od takich ludzi też można czerpać garściami pozytywną energię :D Nurtuję mnie tylko jedna rzecz, mianowicie dlaczego miała byś nie zdobyć Rys? Myślę, że to marzenie jest jak najbardziej w Twoim zasięgu :)
To marzenie, tak jak i kilka podobnych jest poza zasięgiem z kilku powodów-ale to prywatna sprawa:) Ale niektóre da się zastąpić:) Np. skok ze spadochronem, na bungee - zjazdem na tyrolce (zaje..sta frajda:):):) ) Liczę na to, że uda mi się kiedyś zjechać w Złotym Stoku, w kamieniołomach:)
Przepraszam jeśli Cię uraziłem, nie chciałem być wścipski. Lubie wszystko wiedzieć (choć to niemożliwe), taki typ człowieka ;)
Tyrolka w kamieniołomie ? Idę w ciemno :) intensywność doznań musi być na niezłym poziomie he...
Skoro nie udostępniasz komentarzy, to nie rozumiem sensu Twojego bloga. Musiałaś brać pod uwagę, że ktoś na niego wpadnie i przeczyta. Zacytowałem te dwa zdania bo to mądre słowa i bardzo mi się spodobały. Czyżbym znów musiał Cię przepraszać ? :):):)
Nie wiem, skąd pomysł, że mnie uraziłeś:) Wcale nie i nie masz mnie za co przepraszać:) Używam czasem zbyt wielu skrótów myślowych:p Nie jesteś wścibski, to zwykła ciekawość:)
Jeśli chodzi o mojego bloga, służy mi wyrażaniu własnych myśli, refleksji, spostrzeżeń. Nie udostępniłam komentarzy, nie dlatego, że boję się dyskusji czy zarzutów. Nie zamierzam nikogo przekonywać co do słuszności moich słów i nie chcę, żeby ktoś narzucał mi swoje zdanie:) Uczę się wszystkiego metodą prób i błędów. Moje myśli mogą się zmienić wraz z nabytym doświadczeniem, ale nie przez to, że ktoś ma inne zdanie na dany temat. Cieszę się, jeśli ktoś to czyta:) To są takie moje myśli wyrażane na głos- tylko taki jest sens mojego bloga:):p
"No i gitara" jak to mawia Ferdek z Kiepskich :)
Masz jakieś ulubione sceny lub dialogi z filmu ?
Ja, prócz już wymienionej miałem niezłą polewę z tekstów i ogólnie całej relacji pomiędzy Edwardem i jego asystentem, który na końcu kładzie puszkę z jego prochami obok puszki z prochami Cartera.
Film nie jest taki znowu nie realny. Jakis rok po emisji "Choc goni nas czas" w kinach facet z ameryki mial podobna sytuacje. Dowiedzial sie od lekarza, ze ma raka i zostalo mu kilka miesiecy zycia. Gosc sprzedal wszystko co mial i podobnie jak bohaterowie tego filmu realizowal swoje marzenia na ktore wczesniej nie mial czasu. Pozniej okazalo sie, ze lekarze pomylili osoby i w/w facet byl okazem zdrowia. Zbankrutowany pozwal szpital. Dalszego ciagu tej historii nie sledzilem. Film swietny, najlepiej ogladalo mi sie go z napisami :).
Moim zdaniem mało realny nie ze względu na chorobę, bo ta potrafi dopaść w najmniej oczekiwanym momencie:) Mało realny z innych względów-raczej realizacji ich pomysłów. Poza tym nie każdemu trafia się milioner, jako sąsiad niedoli:p Ten przykład, o którym piszesz- podejrzewam, że niewiele ludzi tak by postąpiło, choćby ze względu na bliskich, na rodzinę. Patrząc na teraźniejsze realia rzadko kto ma "czysty" majątek w postaci mieszkania, domu, samochodu, czy innych dóbr nie obciążonych kredytami:) Po śmierci rodzina albo spłaca długi, kredyty, albo zrzeka się spadku i zostaje z niczym. Bliscy, którzy nie wiedzą o tym, że ktoś ma zadłużenie i że mają tylko pół roku na zrzeczenie się spadku po tym czasie mogą dostać "niezłą" niespodziankę :):p Samo życie:) A film sam w sobie dalej mnie zachwyca i jeszcze długo będzie:)
tak sobie czytam Wasze komentarze i myślę, że dla chcącego nic trudnego, jeżeli chodzi o spełnianie własnych marzeń :) chociaż, oczywiście, dla miliardera wszystko jest łatwiejsze ;) jeżeli spodobał Wam się ten film, to polecam też "Nietykalnych", jeżeli jeszcze do tej pory nie oglądaliście :) jak dla mnie jedna półka :) pozdrawiam