zaczne nietypowo,albo i bardzo typowo-bo jakze typowa i znajoma jest dla nas szarosc dnia a w perspektywie nuda i przewidywalnosc zycia.
To moj ulubiony cytat-mysle,ze podsumuwujacy doskonale watek rozdarcia Iana-zyc z nudna,ale dobra,bo pioraca majtki-Deborah,czy byc z wspierajaca to co dla niego najcenniejsze czyli muzyke-Annik.
'Control' to film,ktory jeszcze przed obejrzeniem dostal ode mnie jako jedyny maksymalna note,bo taki film musial powstac i rezyserem musial byc
Anton Corbijn,brakuje mi jeszcze fabularnej produkcji o Queen i Freddiem oraz o Nirvanie-genialne tematy,ktore rowniez musza byc zfilmowane.
Wracajac jednak do tematu-film jest nareszcie dopelnieniem po smaczku na Joy Division w filmie jaki mi narobil '24 Hour Party People'
'Control' jest doskonale zmontowany,ma doskonale kadry.
Brakuje mi jednak w nim dramatyzmu,ktory byl nawet w ksiazce jego niefortunnej zony-Debry.
Szczegolnie w drugiej czesci wszystko sprowadza sie do tych dwoch kobiet,z ktorymi Ian ma dylemat.
Corbijn nie probowal troche dodac psychologicznego balaganu i depresji w
zmaganiu sie z problemami.
Ciezko jest czlowiekowi zrozumiec drugiego-i ja nie rozumiem rozpaczy Iana w tym filmie.
W jego tekstach i glownie muzyce odnajduje inne tresci jak przemijanie,strach i smierc,ktore mnie poruszaja,a ktorych nie ma slowa w filmie.
Gdyby to byla bajka-powinno sie Iana rozwiesc z Deborah,ozenic z Annik i wtedy bysmy mieli historii ciag dalszy,ale zycie jest inne i go nie przeskoczymy,rowniez My sami.
Mimo to-milych wrazen.