po 'control' spodziewałem się jakiegoś ciekawego rozwinięcia tego co miałem okazje widzieć w '24hour party people' gdzie postać Iana ukazano tylko w od strony zawodowej jako dosyć tajemniczą osobowość. Niestety filmu nie bronią tak zachwalane zdjęcia-bądź co bądź jakoś mnie nie zachwyciły, ani fabuła. Liczyłem na podobną stylistyke i klimat co '24h...' gdzie śmierć Curtisa jest tylko chwilowym załamaniem i daje zespołowi nowe życie-New Order; troche szkoda że zostało to przemliczane.
Tak jak już ktoś napisał arcydziełem to ten film nie jest.
ja myślę że Iana życie to była muza, nuda i psychoza, i taki ten film jest. Mnie się podobał.
owszem, jest. btw new order nie jest nawet namiastką joy division, tak swoją drogą
przecie to nie jest film o zespole tylko o Curtisie a moze raczej proba odtworzenia tego co krylo sie za jego tekstami. nie mylmy pojec.