A "Black Swan" to nie "Nagi Instynkt".
Darrenowi nie przychodzi z taką łatwością pokazywanie namiętności na ekranie. Sceny seksu realizuję bez klasy, szybko i "po łebkach". Ot, kilka razy czyjaś dłoń wylądowała między nogami Portman czy Kunis - zero stylu, pomysłu. Rozbiegana kamera to zmora współczesnego kina, przez nią sekwencje tańca tracą na rozmachu i elegancji.
Nie ukrywam, że film obejrzałem z pewnym zainteresowaniem głównie dzięki Natalie ale w gruncie rzeczy to taki dosyć płytki, długi teledysk.
6/10
Racja. Żeby doceniać tanie kinowe efekciarstwo rzeczywiście trzeba przestać myśleć.
"Nagi Instynkt" to zrealizowany z klasą i pomysłem dramat o ludzkich namiętnościach (również erotycznych) - tak jak Black Swan. Na tym gruncie porównuję. Reszta uwag jest poświęcona Łabędziowi per se.
To nie jest film o namiętnościach, bo taki znajdziesz w sklepach + 18.
To jest film o próbie dostosowania się do wymagań - w pojęciu bardzo ogólnym.
Tak, to jest film również o namiętnościach, chyba że miałaś ocenzurowaną wersję. Mnie płytkość i tandeta wątku poruszającego sfery seksualności uderzyła szczególnie, bo reszta była jako-taka (ale i tak powierzchowna i bez szału).
Mogę się odwołać to konkretnego aspektu produkcji czy regulamin zabrania?
Odwołuj się do czego chcesz. Namiętności dotyczy w niewielkim stopniu - dlatego bohaterka się tylko masturbuje. Scena z Lily jest urojeniem po narkotykach.
Może być sobie nawet urojeniem po gołąbkach, niech tylko będzie dobrze wyreżyserowana.
Moim zdaniem jest. Nie wiem czy wiesz, ale reżyser kazał niemalże automatycznie wymyślać interpretacje danej sceny - grać aktorce raz tak, raz tak - potem sam komponował z tego ciekawą postać..
Aronofsky nie potrafi kręcić. Nie tylko scen erotycznych. Verhoeven bez najmniejszego cienia wątpliwości ocaliłby "Czarnego łabędzia" od całkowitego zapomnienia. Umieściłby wszystko co chcielibyście ujrzeć, ale boicie się o tym pomyśleć. Seks analny, oralny, S&M, matka z córką...
Gdzie, gdzie jest ta szokująca i ostra scena lesbijska? W którym miejscu? Zwykły marketing.
Bo niestety w następnych latach tylko to czeka film Aronofsky'ego. Zapomnienie. Zaś "Nagi instynkt" przetrwa jako ponadczasowa i fascynująca analiza niebezpiecznej kobiety, która po mistrzowsku manipuluje bezradnym mężczyzną. Sharon Stone po stokroć bardziej przykuwa uwagę - jest wulgarna, niebezpieczna i seksowna. Portman, to dziewuszka, dziewuszka odkrywająca po wielu latach swoją seksualność. Ucząca się własnego ciała. Nic specjalnego.
Ja nie oglądam filmu żeby zobaczyć scenki erotyczne - w najgorszym razie po prostu odstawiłabym je w realu. Jak widzę tekst w stylu: Ten reżyser NIE UMIE KRĘCIĆ zastanawiam się z jakim to geniuszem mam do czynienia ;-)
Wiesz co? Ty idź do Sex Shopu - kup sobie jakiś "porządny" film i zawracaj głowy ludziom.
A umie kręcić Darren? Pewnie Bergman i Tarkowski przy jego osobie nic nie znaczą.
No dobrze, sceny erotyczne to nie wszystko. Ale fabuła w "Czarnym łabędziu" to również bida z nędzą. Zrzynka z Lyncha, Cronenberga, obowiązkowo skąpana w płytkim tonie.
W sumie zamiast "Nagiego Instynktu" mogłem przywołać "Nierozłącznych" Cronenberga. To również film poruszający problem osobowości, wymagań środowiska, przeplatany ostrymi scenami erotycznymi ale jednocześnie sfotografowany po ludzku a nie tak jakby operator miał padaczkę, stylowy, elegancki i pokazujący samookaleczenie w o wiele bardziej wyrafinowany i brutalny sposób. Przecież ta scena,w której Portman zrywa sobie skórę z palca była jakaś emowata. Szkoda, że David zamiast wampira bez zębów nie zatrudni Portman:D
P.S Uważam, że Natalka chciała dobrze ale co z tego jeśli reżyser postawił na tanią egzaltacje? Sama nic nie zrobi.
Jest taka scena z ciastem (czy to był tort?) i Portman w tak fajny sposób mówi jakie to ciasto jest pyyyyyszne! ;)
Niestety przemiana, odnalezienie prawdziwej siebie, sztampowo przez Aronofsky'ego pokazane. Ten zdarty paluszek, to rzeczywiście poziom gimnazjum. Cronenberg zdarłby połowę skóry z pleców i jeszcze solidnie umotywował taką scenę :) I jak dla mnie za mało było onirycznych sytuacji. Sądziłem, że finałowy balet, to będzie potężny horror rodem z najgorszego sennego koszmaru. Widziałbym tu ogromną, co najmniej 15-minutową sekwencję. Co pokazał Aronofsky, wszyscy wiemy. Nic specjalnego. I taki jest ten "Czarny łabędź".
PS Cassel, o kurcze, jak wybornie sobie poradził. Szkoda, że jeszcze mocniej nie molestował Natalki ;) Ale Aronofsky, to niestety nie Lynch.
A co do zdjęć, znakomite panowanie nad światłem, ale również nie należę do fanów latającej kamery z ręki.
Jedna dowolna scena z "Amadeusza" miażdży balet a'la TVN24 u Darrena. Ale światło ok, zgadzam się.
Ryder miała fajny epizod.
Bo to nie miał być pornos dla sadomasochistów, tylko dramat.
W skrócie mówiący: Nic na siłę. Poruszający poważne, egzystencjalne tematy, a nie film dla wiecznych umysłowo dzieci, żeby nie powiedzieć niegrzecznie: niedorozwiniętych ;-)
Jeśli ktoś porównuje "Czarnego Łabędzia" z "Nagim instynktem" to już świadczy, że jest niezrealizowanym sexualnie, sfrustrowanym obojetnością kobiet przeterminowanym macho ;-)
Wiesz co? Ty idź do Sex Shopu - kup sobie jakiś "porządny" film i zawracaj głowy ludziom.' i tak wlasnie konczy rozmowe psychofan bez podstawowych wiadomosci nt kinematografii.
lepiej wracaj na inne,jednak banda prawiczkow,1 pseud-gej i 1 transik to doborowe towarzystwo.
dobra dobra juz sie nie kompromituj.to nie inne,tutaj takie 'teksty' nie robia na nikim wrazenia,powiedzialby ze wrecz przeciwnie.
co do labedzia to krzychun i la pier wystarczajaco cie sponiewierali ja juz nie musze.
nie obchodzi mnie jak sie czujesz,co do tej praktyki to sie zgodze,inne robi swoje.
natomiast tutaj masz do czynienia z normalnymi inteligentnymi ludzmi znajacymi sie na kinie,ktorzy wiedza ze taki labedz podobnie jak inne filmy aronofskiego to sredniaki.
Zależy dla kogo - ja uważam, że to majstersztyk. Świetny sposób na potrząśnięcie widzem - czego dowodem jest to, że po takim czasie od premiery dyskusja jest nadal żywa, a film chce zobaczyć 20 000 ludzi - żaden inny film nie ma takiego wyniku. W każdym razie jest to czołówka!
daleko mu do majstersztyka,to jest takie samo wstrzasniecie jak w requiem-kicz dla mlodziezy.lol nadal zywa? po sali samoje bcow tez masz dyskusje ktore polegaja na wyprowadzeniu z bledu gimbusow z klapkami na oczach,podobnie avatar czy piraci z karaibow.nic nowego.
"Niestety przemiana, odnalezienie prawdziwej siebie, sztampowo przez Aronofsky'ego pokazane. Ten zdarty paluszek, to rzeczywiście poziom gimnazjum. Cronenberg zdarłby połowę skóry z pleców i jeszcze solidnie umotywował taką scenę :) I jak dla mnie za mało było onirycznych sytuacji. Sądziłem, że finałowy balet, to będzie potężny horror rodem z najgorszego sennego koszmaru. Widziałbym tu ogromną, co najmniej 15-minutową sekwencję. Co pokazał Aronofsky, wszyscy wiemy. Nic specjalnego. I taki jest ten "Czarny łabędź"."
Ale ty gadasz(piszesz) jak potłuczony :P
Tym bardziej, że nie liczy się ilośc przelanej krwi, ale sposób ukazania zranienia. Tutaj, mimo że urazy były tylko urojeniami, jednak poprzez grę aktorską widz odczuwa je niemal na własnej skórze - może właśnie dlatego, że są bardziej prawdopodobne w codziennym życiu.
"Ale ty gadasz(piszesz) jak potłuczony :P"
Chyba nie sądzisz, że będę się przejmował zdaniem gościa dla którego szczytem świetności kina jest pompatyczny "Gladiator" z drewnianym Russellem. Ja podałem mnóstwo konkretnych argumentów dlaczego "Czarny łabędź", to kino słabe. Tymczasem Ty urządzasz prywatne wycieczki. Dziecinada.
A czy ja mam się przejmować twoim słowem..?Chyba nie,nie sądzę.
Ps.Jakie prywatne wycieczki?
Tak po dłuższym zastanowieniu,oj lecę szybko,szybciutko wykasować Gladiatora z listy najlepszych arcydzieł,no bo wielki znawca kina tak każe pan bufon La Pier :D
no i co jeszcze(dawaj następne tytuły :P)
A Skazani dlaczego według ciebie nie zasługują na to miano?
Widzisz, znów to samo, bufon i pierdo*isz, że ja coś ci każę. To nie są personalne wycieczki? Dziecinada jak w piaskownicy.
Dla mnie to możesz oglądać "Gladiatora" i zachwycać się nim nawet do okrągłej setki. Mam to gdzieś.
Ty na punkcie tego Gladiatora to masz jakiegoś fiksa i nie tylko w tym temacie,bo ja np:Gladiatora cenię tylko w kategoriach filmu rozrywkowego,posiada duzo atutów,zdjęcia,scenografia,muzyka,gra aktorów również nie odrzuca,oczywiście to nie jest film jakiś "ambitny"ale nie przesadzajmy jako rozrywkowy spełnia swoje zadanie wyśmienicie!
Takie filmy widowiskowe też muszą powstawać ale najważniejsze by trzymały poziom w tych aspektach co wymieniłem wcześniej a w przypadku Gladiatora tak naprawdę nie mozna nic mu zarzucić rażącego,zresztą reżyser juz o to zadbał a nie jest to jakiś pierwszy lepszy,tylko już dosć utytułowany,który podchodzi bardzo profesjonalnie do swojego zadania.
No ale my tu gadu gadu o Gladiatorze,którego wyciągnąłeś z rękawa niz tego ni z owego,nie wiem poco,chyba dlatego,ze wszedłeś w mój profil gdzie go oceniłem na 10. Pomijając juz to ty i aew(i jakieś cyfry,mógłby juz sie postarać o lepszy nick a nie jakiś numery jak z obozu :P) psioczycie na filmy juz w pewien sposób kultowe z wysokimi rankingami(nie tylko na portalach polskich ale również zagranicznych)i sie mądrkujecie jacy to wy jesteście najlepsi krytycy filmowi i ze tylko wy zauważacie pewne braki w tych filmach a reszta(90 procent%?)ich nie zauważają i sa w ogóle ślepi.
A przecież tu nie chodzi tylko o zwykłych zjadaczy filmów tak jak my uważa bardzo podobnie zdecydowana wiekszośc profesjonalnych krytyków,których jest to praca i zawsze mimo wszystko oni będa w pewien sposónb najbardziej wiarygodnymi,przede wszystkim obiektywnymi recenzentami w tej kwestii jakim jest ocenianie filmów i nie jest to tylko pęd za nimi co oni powiedzą,napiszą...
Uff,tak wiec koledzy troche pokory z waszej strony,bo to wyglada jak bufonada z waszej strony, ja jeszcze bym zrozumiał jeśli byście atakowali filmy przeciętne,słabe,albo reżyserów ze sredniej półki ale Ridleya albo Aronofskiego,no bez przesady....
To tyle z mojej strony,tak wiec trochę się zastanówcie....
I tylko nie pisz,ze Ridley się skończył,gdy sie patrzy na jego ostatnie filmy,bo moze nie jest to poziom juz tak bardzo wysoki ale nadal jego filmy bronia sie dużym profesjonalizmem....