proszę jakie proste i piękne, przywracające słowu "mięczak" godność i szacunek oraz właściwą perspektywę, od ośmiornicy na pewno można się nauczyć więcej niż od sheeli, jean-paul sartre się mylił, natura nie jest niema, to planetarianie są głusi, głusi bądź w ogóle nie mają uszu..
słowem najlepszy buddy-movie od lat, terapeutyzująca, przekraczająca bariery, znosząca granice i całkowicie aseksualna wymiana międzygatunkowych płynów ustrojowych potocznie nazywanych miłością z pasem transmisyjnym w postaci niewidzialnej rurki rozciągniętej tam gdzie powinna - pomiędzy jedną a drugą duszą oczywiście - i z oscarową rolą tytułowej ośmiornicy..
pps.
choć kosmita to byłby jakiś przeskok kwantowy, zresztą trudno jest mi sobie wyobrazić kosmitę, który byłby bardziej rozwinięty niż ośmiornica, patrząc z naszego punktu widzenia ośmiornica to po prostu jest kosmita.. i nie jestem odosobniony w tym temacie, poniżej mój ulubieniec, dziki entuzjasta kulfoniastych dziwotworów planetarnych maści wszelakiej pokazuje i objaśnia z wdziękiem i urokiem właściwym tylko sobie:
(od 4:17, mam nadzieje, że się samo wklei, spacja w przydługim adresie jeśli to konieczne oczywiście do likwidacji)
https://www.youtube.com/watch?v=OaWvIWuToNs#t=04m15s