Dość dziwnie wypada zestawienie historycznych wydarzeń, dramatycznych zdjęć, umierających w obliczu wojny dzieci z kiczowatą fabułą filmu. Rozumiem, że miał to być punkt wyjściowy dla zamierzonej koncepcji- odwrócenia ról, transformacji ofiary w kata. Jednak jak dla mnie zastosowanie tak ciężkiego kalibru w połączeniu z lekko popieprzoną, bublowatą historyjką to zabieg chybiony. Z drugiej strony, od tego gatunku nie wymaga się raczej skomplikowanego scenariusza i pogmatwanych psychologicznie postaci. Napewno mieści się w ramach swojego kanonu. Klimat grozy-odnowtowany i muzyka na plus. Ja natomiast utwierdziłam się w przekonaniu, że Freddy Kurger i jego ziomki po fachu owszem dostarczają rozrywki ale w wieku przedszkolnym. No i żeby nie być posądzoną o bufonadę pośpiesznie dodam. „Przynajmniej w moim przypadku”.