... moim zdaniem, oczywiście. Na mnie zrobił naprawdę duże wrażenie. Nie spodziewałam się tego, po tak... niskiej - bądź co bądź - ocenie.
Film być może formą troszeczkę przypomina "Igrzyska Śmierci", ale ten - w przeciwieństwie do tamtego w mojej ocenie - niesie ze sobą naprawdę sensowne przesłanie. Ja, siedząc w kinie, dostałam odpowiedź na "najcięższy" argument przeciwko istnieniu Boga - "gdyby Bóg istniał, nie pozwalałby na te wszystkie wojny, morderstwa, kradzieże, choroby, cierpienia, klęski, katastrofy, etc."
Twórcy pokazali w filmie dokładnie świat, jaki miałby miejsce, gdyby istniał TAKI Bóg, który nie pozwalałby na te wszystkie nieszczęścia. Pokazali świat bez nienawiści, złości, bez gwałtów i cierpienia, bez bezrobocia i wszystkiego, co może sprawić komuś ból - oraz konsekwencje, jakie taki świat za sobą pociąga.
Przesłanie i ogólnie naprawdę dobre wrażenie, jakie na mnie wywarł ten film, przysłoniły mi absolutnie wszystkie niedociągnięcia - jeśli w ogóle jakieś są. Jedynie na koniec poczułam delikatne ukłucie żalu, że... to już koniec.
Tak że - moim zdaniem - naprawdę warto zobaczyć ten film. Przynajmniej ja się nie zawiodłam wcale. :)
Uwaga spoiler
Film rzeczywiście zawiera przesłanie, pokazane w piękny w sposób. Film pokazuje to co w nas ludziach jest najpiękniejsze - silę miłości a nasze złe strony ? zalezą od nas samych czy zło nas zniszczy czy stworzymy z niego siłę, która poniesie nas prze życie, siła, która umożliwi nas paradoksalnie znaleźć w ludziach dobro. Nikt tak do końca nie jest zły.
Dla mnie to jest tylko film na podstawie książki i nie ma w nim przesłania dotyczącego Boga
Zauważ jednak ,jest to świat oparty na kłamstwie.
Nie wydaje mi się, żeby to była wizja świata, "gdyby istniał Bóg". Zapominasz o jednej rzeczy: z tego co pamiętam jest powiedziane, że Bóg dał nam wolną wolę. W filmie wolną wolę tym ludziom odebrano. Zrobiono z nich roboty bez uczuć i własnego zdania, które nie mogły decydować w sprawach nawet najprostszych i wydawałoby się oczywistych, np kiedy mogą wyjść z domu, w ogóle z kim ten dom założyć albo kiedy iść spać. Wolna wola wiąże się zarówno z dobrem jak i ze złem, tego raczej nie da się w żaden sposób obejść, bo każdy człowiek jest inny.
Katherrine, chyba się nie zrozumiałyśmy. :)
Dokładnie o to mi chodzi! Dla mnie ten film był wizją świata, w którym Bóg odebrałby ludziom wolną wolę, żeby nie mogli się wzajemnie krzywdzić, żeby nie było nienawiści, cierpienia, etc.
Dla osób wierzących odpowiedź na pytanie: "dlaczego Bóg pozwala na... np. wojny?" jest jedna i oczywista: "bo dał ludziom wolną wolę i to oni wybierają zło". Tutaj widziałam świat, w którym to zło nie istniało - wojen nie było, ale ktoś to sprawił kosztem wolnej woli właśnie. Ludzie stali się grzecznymi robotami bez uczuć, no ale przynajmniej nie było w tym świecie bólu i cierpienia, prawda?
Ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że nie taki był zamysł twórców (i autora książki pewnie także) - to jest całkowicie moja interpretacja, w ten sposób JA odebrałam ten film. Po prostu. Myślę, że nad tym nie ma co się spierać. :)
Uwielbiam takie autorytatywne stwierdzenia "oświconych". Jeśli zadasz pytanie j.w. dostajesz w odpowiedzi wyuczoną matrę z racjonalista.pl opartą na swoistej "logice". ;)
Do złudzenia przypominacie Światków Jehowy z ich Strażnicą. Wykute na pamięć schematy myślowe, recytowane jeden pod drugim, przy jednoczesnym wyłączeniu własnego myślenia. Równie dobrze można słuchać beczącej owcy. ;)
Ehh, nie chcę nikogo obrażać ale ten tekst to porażka:
Cytat: " Dla mnie ten film był wizją świata, w którym Bóg odebrałby ludziom wolną wolę, żeby nie mogli się wzajemnie krzywdzić, żeby nie było nienawiści, cierpienia, etc. " W tedy boga nazwano by kłamcą, który lubi cierpienie. Kimś kto nie ma miłości, a mówi że kocha.
2 Twój cytat: "najcięższy" argument przeciwko istnieniu Boga - "gdyby Bóg istniał, nie pozwalałby na te wszystkie wojny, morderstwa, kradzieże, choroby, cierpienia, klęski, katastrofy, etc." Szukasz odpowiedzi w złym miejscu. W filmach. Film nie poda Ci odpowiedzi dlaczego mamy teraz tyle zła i cierpień, dlaczego Bóg do nich dopuszcza. Poszukaj odpowiedzi gdzieś indziej. W Piśmie Świętym, tam znajdziesz wszystko :) Mam dziwne wrażenie, że przeszłaś wiele w swoim życiu. Trauma jakaś lub spotkało Cię coś złego. I szukasz odpowiedzi na nie w różnych rzeczach :) np filmy.
Może źle się wyraziłam - odpowiedź na ten argument znałam już dużo wcześniej - ten film był jedynie dla mnie wizualizacją tej odpowiedzi. :)
Wrażenie kompletnie nietrafione, błędne. Jestem - jak przypuszczam - jedną z niewielu osób w tym kraju, których jeszcze nigdy nie spotkała praktycznie żadna trauma (może oprócz niezdanego egzaminu na prawo jazdy, ale akurat to mnie ani nie dziwi, ani nie martwi ;)). Jestem szczęśliwą mężatką, pochodzę ze szczęśliwej rodziny, mam pracę i ukończone studia za sobą i nie przeżyłam jeszcze śmierci nikogo bliskiego. Wrażenie takie możesz odbierać tylko dlatego, że ze względu na studia i pracę na co dzień spotykam mnóstwo ludzi, którzy właśnie takie trudne doświadczenia mają za sobą. I często z powodu tych doświadczeń kwestionują istnienie Boga. Takim ludziom cytaty z Pisma Świętego niestety nie przekonają. Za to film - kto wie? :) Lepsze to, niż nic. :)
Bo źle szukają i najczęściej w to nie wierzą. Masz rację spotykanie się z takimi ludźmi, sama rozmowa jakąś wiedzę daje. Jak jeszcze umiesz się wczuć w czyjąś sytuację. Co do filmu to raczej takich rzeczy Ten film nie pokazał. Raczej pokazał ingerencję człowieka w człowieka, która też na dobre tym ludziom nie wyszła. Jak masz ochotę zobacz sobie moją recenzję do filmu u mnie na blogu. http://wereriders.tumblr.com/post/100120129942/dawca-pamieci-film-oparty-jest-na -powiesci-lois
Czasami zdarzają się ludzie tacy jak Ty, w czepku urodzenie. ;) Ciesz się każdą chwilą i dziękuj Bogu że ominęły Cię pewne doświadczenia.
Niezdany egzamin to nie trauma ;P
Rzeczywiście masz wręcz dziwnie radosne życie, nic tylko pogratulować szczęścia ;P
Zdajesz sobie sprawę, że ta interpretacja jest bądź co bądź śmieszna? ;)
W boga możesz wierzyć, ale próba logicznego uzasadniania pewnych rzeczy jest z góry skazana na porażkę.
Po pierwsze bóg tylko w niektórych wypadkach jest nazwą własną.
Ba, nazwą własną, którą ciężko poważnie traktować, bo przecież nawet bóg chrześcijański ma swoje imię z tego co pamiętam. Także nawet w tym wypadku bóg to nie nazwa własna, chyba, że chcesz zacząć pisać Pies, Kot, Dom itp. Tyle, że to nie ten język.
Jak nie istnieje to no problem. Jeśli istnieje no to Mu wytłumaczysz, że to nie był objaw braku szacunku, tylko kwestia gramatyki. ;)
Czytając Wasze "logiczne" wywody za każdym razem chichram się niemożliwe. ;) Życie jest krótkie. Pod jego koniec idee którymi masz nafaszerowany mózg i "logika", która Cię obecnie tak rajcuje zdadzą się na nic. Żeby to jednak zrozumieć, musisz jeszcze przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat dumnie pozadzierać swój wypełniony pychą nosek. Nie jesteś pierwszy który to przerobi i na pewno nie ostatni. ;)
A jak istnieje jeden z miliona innych to ty będziesz się tłumaczyć, że wcale nie jesteś heretykiem tylko się pomyliło.
Jak będziesz umierać Twoja wiara będzie nic nie warta. Moja logika też nie. So what?
Tego nie wiesz. [Czy wiara będzie nic nie warta]
Logiczna osoba zaznaczy to w swoich wypowiedziach. Choć rozum podpowie, że coś nie istnieje, nie można mieć nigdy 100% pewności.
Nawiasem trochę zabawne, że obalanie teorii, że coś, co wykracza poza zrozumienie kogokolwiek i czegokolwiek na świecie istnieje, jest uważane za logiczne. Thats the point. Ma być nie do zbadania, bo po co komu banda idiotów, którzy na podstawie doświadczenia, które udowodni obecność Boga zaczną w niego wierzyć. Z drugiej strony oczywiście można założyć, że Bóg to wymysł, który bazuje na naszej odwiecznej potrzebie. Tak, czy siak rozmowa ateisty z wierzącym w Boga jest dziwna i dość niepojęta w mojej ocenie. Nie ma dowodów na słuszność żadnego z wyborów, tak od strony błahego wpływu na zachowanie jednostek, jak i systemów prawnych. So live your own life. [muzułmanie to wyjątek, destruktywny]
Oczywiście, że nie wiem. Ale druga strona nie wie czy jest coś warta ;)
A muzułmanie to wcale wyjątek nie jest.
Wyjątek destruktywny. Choć pewnie tak, jak zawsze wszystko zależy od interpretacji koranu, która prowadzi do syfu, jaki tworzą.
No właśnie to jest kluczowe [nikt nie wie, czy ma rację]. Nie rozumiem szczerze mówiąc tej wojny ateistów/pseudo-ateistów z katolikami, bo wyżywają się często na samych podstawach wiary, Biblii, czy ST, innych rzeczach, a patrząc logicznie, czy one pokazują coś złego? Czy człowiek żyjący w oparciu o te zasady będzie złym człowiekiem? Moim zdaniem nie. Problem pojawia się dopiero, gdy ktoś przestaje je przestrzegać, pozorując, że jest katolikiem. Taka hipokryzja. Do tego problem interpretatorów, bo oni mogą zrobić cokowiek z masą ludzi, tak jak ma to miejsce w judaizmie. Tak więc zamiast walczyć z ludźmi i ich hipokryzją, ateista XXI wieku walczy z podstawami wiary, z istnieniem Boga, którego nie da się jednoznacznie potwierdzić/obalić. To nie jest logiczne.
W sumie tyle wywodów. Moim zdaniem film pokazuje zupełnie coś innego i podczas oglądania ani razu nie pomyślałem, że ma to coś wspólnego z Bogiem.
Czy ST pokazuje coś złego? Od cholery? ST przyzwala na niewolnictwo, sugeruje, że powinno się kamieniować ludzi i wiele innych cholernie niemolarnych rzeczy ;)
Więc powiedziałbym, że tak. Człowiek żyjący w oparciu o ST będzie człowiekiem złym.
Poza tym mi wiara w żaden sposób nie przeszkadza. Ale spójrz na żałosne próby ataków tego choćby mroka. Nic tylko łakać. Udaje mądrego a robi z siebie idiotę.
Niestety można odnieśc wrażenie, że większośc katolików wypowiadających się publicznie to tacy właśnie ludzie, którzy cofnęli się do intelektualnego średniowiecza.
Nie ukrywam, że mnie też to wkurza, zwłaszcza, jak zakrawa na fanatyzm. Obie strony mają takich "fajterów", ale są ludzie, z którym da się wymienić normalnie kilka zdań bez agresji. Przyznaję rację, ST może faktycznie stworzyć dziwnych ludzi. W sumie już stworzył [żydzi i ich wizja dla gojów, choć ponoć przedwojenni żydzi byli pozytywni w większości i dość pokojowo nastawieni]. W Biblii nie widziałem nic złego, choć też wszystko zależy od interpretacji.
Chyba kluczowe jest stwierdzenie, że każdy może wierzyć w co chce, o ile nie krzywdzi innych, a jak mu to pomoże, to świetnie. W sumie nawet LPS może być w taki sposób pozytywny, bo wiara w to, że coś nam pomoże mobilizuje nasz organizm [czasem] do samoleczenia.
Zaznaczę, że nie jestem związany z żadną znaną religią, więc nie piszę tego, jako fanatyk Chrześcijanin itp. bliżej mi do ateizmu :)
Ooo... milion Ci się marzy?
Póki co bazując na trzech wymiarach i mając ewidentne problemy z czwartym w swojej żałosnej ograniczoności nie jesteście w stanie udowodnić, że nie istnieje ten jeden. ;)
I Wy nazywacie siebie wyznawcami rozumu. hihi ;)
To udowodnij mi, że nie istnieją krasnoludki, smoki, jednorożce, kosmici, wielki potwór spaghetti i Cthulhu.
Chyba, że nie potrafisz i tym samym przyznajesz, że w nie wierzysz?;>
Ograniczony człowieku, dorośnij odrobinę, rozejrzyj się dookoła i zacznij myśleć. UDOWADNIA SIĘ ISTNIENIE, a nie nieistnienie. Taki pseudointeligent.
Udowadnia się tezę, TEZĘ (dociera do zakutego łba?), a nie fakt że coś lub ktoś istnieje lub nie.
Najpierw skończ jakieś studia, a dopiero potem otwieraj paszczę roślino. ;)
Niestety, amebo studia już skończyłem.
To chwila, nie udawodania się faktu istnienia bądź nie? To w takim razie czemu płacz o udowadnianie nieistnienia boga? Nie muszę tego robić.
Po drugie, fakt jest czymś potwierdzonym i pewnym. A jak coś takie jest to można to udowodnić. Więc proszę, pokaż dowód.
Smutne, kiedy poprawiać kogoś próbuje chłopiec używający słów których nie rozumie, a swoimi "argumentami" obalający samego siebie.
>Niestety, amebo studia już skończyłem.
Dziś to samo powtarza wielu ludzików o inteligencji warzywa, którzy mają problem z jasnym wyrażaniem swoich myśli, o logice nie wspominając. U Ciebie to widać, słychać i czuć niestety.
>Po drugie, fakt jest czymś potwierdzonym i pewnym.
Według której z Waszych filozoficznych koncepcji? hah ;)
>A jak coś takie jest to można to udowodnić.
Ech... postudiuj jeszcze trochę teksty swoich ojców duchowych z racjonalista.pl to zobaczysz do jak kuriozalnych wniosków dojdziesz. ;) Na razie jak widzę liznąłeś tego i owego, ale do prawdziwego ateistycznego "objawienia" jeszcze daleko. ;)
>Więc proszę, pokaż dowód.
Po co? Każdy, absolutnie każdy dowód, nawet ten jednoznaczny byście zanegowali. Jezus Chrystus przyszedł na świat. Jasno wyłożył swoją naukę, potwierdził ją choćby faktem wskrzeszenia człowieka itp. Czy to jest dla Was jakimś dowodem? Nie jest roślino. Nie ma ani faktu, ani dowodu który byłby w stanie zadowolić Waszą monstrualną pychę. Cokolwiek by się nie stało, Was żaden najbardziej jednoznaczny dowód nigdy nie zadowoli, bo oznaczało by to *przyznanie* się do porażki i automatycznie wymagało zmiany myślenia. Dlatego z uporem dziecka specjalnej troski będziecie do śmieci powtarzać, że to nie tak, że to nie jest logiczne itd. Kiedy natomiast w godzinie śmierci, któryś z Was ogarnięty paniką zacznie tak jak Wasz mistrz Wolter wołać o księdza, reszta od razu wytłumaczy to sobie obłędem.
Rozmową z Tobą to strata czasu. Bij pianę dalej w tym wątku, jak mam ciekawsze zajęcia.
Chcesz jeszcze parę razy popisać się brakiem wiedzy?;)
Chętnie się troszkę jeszcze pośmieję.
Zapoznaj się najpierw z pojęciem "ciężar dowodu" i na kim on leży, skoroś taki oczytany, studia skończyłeś (choć ciężko nazwać teologię studiami) i uważasz ze masz prawo pouczać i wyzywać innych (a samemu zarzucając innym pychę) piewco miłości do bliźniego.
A gdybym spotkał twojego mitologicznego bożka to napluł bym mu w twarz, bo jak to w waszej książce było "po owocach ich poznacie" a ty jesteś idealnym przykładem przegniłego odpadu.
"nie było w tym świecie bólu i cierpienia, prawda"
[spoiler]
- powiedz to tym mordowanym dzieciom które nie spełniały norm, starszym ludziom którzy zostawali zabijani bo byli już za starzy....
[koniec spoiler]
A może jest zupełnie odwrotnie niż myślisz. Wolna wola dana od Boga pozwala nam czyli każdemu człowiekowi robić żywnie co się podoba , więc mogą się zabijać , gwałcić , okradać . Wszystko zależy od ciebie co zrobisz ze swoim życiem i w jakim kierunku pójdziesz.
Co do filmu świetny , może my żyjemy w takim świecie który tak wygląda tylko że uczucia , kolory i inne rzeczy przedstawione w filmie już poznaliśmy , choć pewnie nie wszyscy przeżyli wszystkie uczucia jakie można doznać i pewnie wszystkich nie doznają.
Może odkrywamy w sobie i w życiu inne nieznane nam rzeczy. Dla mnie film pozostawia dużo pytań bez odpowiedzi.
Tematykę tego filmu połączył bym z Lucy .
Wybacz ale z Lucy zrobiono w filmie boga. Do tego błędna interpretacja - co by było jakby człowiek korzystał ze 100% mózgu. Sam film to scifi i wymysł gdybań naukowców, co by było gdyby.
Myślę trochę inaczej , uważam że człowiek nie jest wstanie nigdy dorównać Bogu nawet gdy by osiągnął swoje 100% będzie o jeden poziom niżej. Widzę to tak że człowiek jest 6 a Bóg 7 .
Aniołowie nie są równi Bogu, a co mówić o człowieku. Nadal jest to tylko fantazja człowieka
>A może jest zupełnie odwrotnie niż myślisz. Wolna wola dana od Boga pozwala nam czyli każdemu człowiekowi robić żywnie co się podoba , >więc mogą się zabijać , gwałcić , okradać.
Taka interpretacja była by całkiem fajna, niestety istnieje instrukcja obsługi człowieka (dekalog). Możesz go zignorować, ale Ciebie w takim układzie też zignorują, a to już fajne nie jest niestety.
Gdzie napisał, że za czynienie tych rzeczy człowiek X dostanie się do nieba? Nadinterpretacja.
Dekalog to nie ograniczenie wolnej woli, bo każdy będzie ją miał nadal, ale musi się liczyć z konsekwencjami nie przestrzegania. Można to traktować tylko, jako dobrowolne ograniczenie wolności w działaniu.
Kto? Pavlacz, czy Bóg?
Ten drugi sprecyzował dokładnie obie opcje tzn. z równa dokładnością określił przyszłość tych którzy przestrzegają prawa, jak również tych którzy je ignorują.
Pavlacz nie sprecyzował, o to mi chodziło. Ty natomiast założyłeś/aś, że miał na myśli równość tych postępowań przy sądzie ostatecznym. O to chodziło w mojej wypowiedzi.
Masz rację pisałem o możliwościach opisałem jedna postawę ponieważ każdy kto neguje istnienie Boga mówi podstawowy teks "gdyby Bóg istniał to nie było by tyle bólu i cierpienia! " to jest nie prawda , w takim kontekście to napisałem .
A ja mówię inny tekst. Jak ktoś ma mózg a nie papkę w głowie to nie może wierzyć w coś, co wymyślono aby sterować motłochem. Jak widać motłoch potrzebuje bata nad łbem bo inaczej czuje się zagubiony. Po to są właśnie wszelkie religie, aby sterować ludźmi o umysłach ograniczonych. Jak widać działa to świetnie od stuleci.
Przecież nikt nikogo nie zmusza do wiary , ja się z tym czuje dobrze moje sumienie jest czyste po za tym wiara pomaga mi być kimś lepszym nie od kogoś tylko od samego siebie .
Pavlacz, zgadzam się z Tobą. Wiara czyni mnie silniejszą. Wiara nie jest równoznaczna z religią i jej przywódcami. Gdyby nie było Boga, nie otrzymywałabym tyle pocieszenia z Biblii. Tyle odpowiedzi na trudne pytania. Wiara sprawia że pragnę być dobra, a dziesięć przykazań jest mi drogowskazem.
Jestem tolerancyjna względem niewierzących, każdy ma prawo wyboru jak chce żyć. Nie kwestionuje ich braku wiary w Boga. Przykry jest natomiast fakt, że wielu z nich obraża wierzących.
Pewnie więcej od "Ciebie", chociaż nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na "Ty". Na samym Filmwebie konto mam dłużej od "Ciebie", tak że nie podskakuj, "chłopcze". :)
Film bardzo słaby, choć początkowo zapowiadał się całkiem dobrze. Gdy wszystko zaczęło się rozkręcać liczyłem na coś pokroju Equilibrium ale wyszło z tego jakieś emo-romansidło dla brzydkich gimnazjalistek, których nikt nie chce.
Takie są moje odczucia po tych wymiocinach.
2 za obiecujący początek.
Widzę, że mamy podobną wrażliwość. Film pobudza do refleksji, a Twoje są jak najbardziej piękne.
Tak. Sama nie wpadłabym na myśl o Bogu, ale masz rację. Zgodzę się z Tobą.
Ktoś kto szuka w filmie nie wiadomo jakich efektów - nie znajdzie ich. Ktoś kto ma niską wrażliwość nie pojmie tego tylko umysłem.
Początkowo myślałam, że będzie to coś zawiłego, tajemniczego, kolejne przedstawienie systemu pełnej kontroli, że da do myślenia. Ale się zawiodłam. Z radością.
Pochłonęłam ten film. Od chwili kiedy chłopak zobaczył kolor. A kiedy trafił do Dawcy i dostał pierwszą dawkę wspomnień, przepadłam.
Im bliżej końca, tym bardziej roniłam łzy.
Ktoś kto nie wie co znaczy nie czuć żadnych emocji, poza uczuciem głodu, bólem...To jest nie do opisania. Film wzbudził we mnie wspomnienia sprzed dziesięciu lat..
Pamiętam jak zaczynałam czuć. I nigdy bym się nie spodziewała, że cierpienie, rozpacz, wielki smutek, przygnębienie, łzy z poczucia beznadziei..że te wszystkie straszne emocje,paradoksalnie przyprawią mnie o radość.
Doprawdy. Nie ma nic gorszego dla człowieka niż brak emocji.
Tak. Podzielam Twoją opinię. Bóg pozwala na "to wszystko", bo wszelkie emocje są czymś pięknym, a życie bez nich - traci sens.
Nie był to film do myślenia. To był film, którego wartość można docenić, gdy się go poczuje.
Pozdrawiam Cię serdecznie @teuflisch!