PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=868513}
7,0 80 tys. ocen
7,0 10 1 80495
5,8 50 krytyków
Deadpool & Wolverine
powrót do forum filmu Deadpool & Wolverine

Kultura geeków doprowadziła marki do nieuleczalnej katastrofy. Tam, gdzie jedni zachwycali się wiernością, jakoby adaptacja podążała za oryginałem, jak antybohater w masce przeklinał, przebijał czwartą ścianę i schlebiał własnym przywarom, to jako zagorzały przeciwnik traktowania postaci, jak nieomylnych nieśmiertelników musiałem opuścić pokład i szukać własnego lądu ze skarbem oraz przygodami. ,,Deadpool'', to nie jest żadne wydarzenie kulturowe, ani wiekopomna premiera dla świrów filmowych. Problemem tej serii, od początku, jest odcinanie kuponów, płytki scenariusz, gdzie meta-filmowe odnośniki są ważniejsze od historii. To tak, jakbyś zaprosił dziewczynę na randkę, ale zamiast do kunsztownego zoo, wybrałeś hałaśliwe kino, w którym nie masz czasu ani siły, żeby porozmawiać z dziewczyną. Dookoła coś rozprasza, a to widownia, a to wiwaty, a to szklany ekran wypchany trocinami energii.

Najnowsza produkcja o superhero, to sucha komedia zaliczająca bezwstydne falstarty w opowiadaniu żartów. Mity o wielkości MCU można włożyć między bajki, a metatekstowa składanka uznanych antybohaterów w świecie Marvela, jak Logan, który narodził się jako tajna broń eksperymentalna w opowieści z lat 90., jak ,,Weapon X'', to jawny policzek dla konserwatystów zakochanych w ponurych historiach o implikacji genetycznej. Deadpool jest wodzirejem, a w trakcie seansu ogłasza się ,,Jezusem Marvela'', co dla partii przeciwnej, na przykład wyznawców Avengers - brzmi jak bluźnierstwo. To zadowolona z siebie kukiełka wielkiego studia, która chce uchodzić za symbol nowej kinematografii - kinematografii przegranej, która przegrała z rzeszą zwolenników komiksowych adaptacji, którzy zepsuli święto w kinie, chcąc więcej i głośniej, gdzie prawdziwe opowieści ulegają chorym maniakom oraz narcyzom zakochanym we własnej osobie (a Deadpool, to niewątpliwie osobowość narcystyczna, do tego socjopata z chorym humorem).

Najemnik z brzydką gębą skrywaną pod maską, to zarozumiały bywalec serii, który kontynuuje swój los smutnego klauna, który musi bawić publikę, bo inaczej publiczność wyszłaby z sali kinowej. Jest jak jubilat superbohaterów, którzy mają zgromadzenie, jak w tych animacjach od DC, gdzie oglądasz przy stole Batmana, Martian Manhuntera, Wonder Woman czy Hawkgirl. Wulgarny Deadpool kontynuuje swoje przedszkolne wyzywanie (nawet żarciki o gejach wydają się wstecznie stępione, pomimo użycia R-ki, czyli seansu dla dorosłych), jakby nie mógł rzucać uwagami w stylu ,,Hej, pedały, którędy do klubu z męskimi torsami?''. Film zaczyna się od Wade'a Wilsona (imię i nazwisko śmiercionośnego Deadpoola pod maską), który odnosi się do przejęcia Foxa przez Disneya, co próbuje odmienić swoje życie, ubiegając się o tytuł Mściciela (próbując powtórzyć wydarzenia z "Logana", w którym ukochany bohater Jackman poświęcił się, aby uratować młodego mutanta). Minęło trochę czasu od ostatniego kumpelskiego spotkania, więc rozstał się z Vanessą (Morena Baccarin) i próbuje znaleźć nowy cel w życiu, aby nie popadł w gnuśność.

Tak jest, dopóki nie zostaje schwytany (czy tam porwany) przez dziwaków w trykotach, przez agencję, która ma zabezpieczać oś na linii czasu, aby zapieczętować Multiwersum przed rabunkiem. Jak widać - fabuła skręca w znane rejony, które w ostatnich latach są notorycznie powtarzane przez kontinuum czasowe, jak w przygodach z ,,Flashem'' czy ,,Spider-Manem''. Żeby Multiwersum zostało utrzymane w równowadze Deadpool pędzi na akcję chcąc odnaleźć legendarnego Logana, który nie przypomina wersji strapionego starca z komiksu ,,Wolverine: Staruszek Logan'', lecz podstarzałego bohatera kina akcji, który musi asystować zarozumiałemu głupkowi z czerwoną maską. I chociaż autorzy sprytnie bawią się liniami alternatywnej rzeczywistości (bliźniaczo podobnej do trylogii z ,,Powrotu do przyszłości''), to traci impet, kiedy zdajemy sobie sprawę, że fabuła jest pretekstem do ponownego spotkania dwóch kultowych jednostek z uniwersum Marvela. Prezentując ohydny, tani fanserwis (zwłaszcza dla nerdów, którzy pamiętają, że kiedyś Wolverine latał w jasno-żółtym kostiumie i z kaskiem na głowie, jak w starych kreskówkach z lat szczenięcych). Żongluje znanymi gagami, aby przypodobać się podstarzałym fanom superbohaterów, którzy nie wyrośli z zabawek dla dzieci.

Jeśli nie jesteś fanem popkultury, i nie widziałeś poprzednich odsłon z Deadpoolem - radzę omijać seans z daleka, a to dlatego, iż ilość nawiązań czy meta-komiksowych odniesień przyprawi przeciętnego zjadacza chleba o zawał oraz minę na twarzy w stylu ,,Co?''. Najemnik z paskudną gębą zaczyna jako sprzedawca używanych samochodów, z lokatorem wyniszczającej narkomanii, by przeglądać portfolio z Wolverinem, gdyż na ścieżce spotkamy multiplikacje Logana znane ze świadomości kulturowej. Akcja nieustannie jest łamana kiepskimi żartami, krzykliwą amplitudą i toną zbędnego fanserwisu, który rozwadnia tę opowieść o przyjaźni, dwóch nieprzystających kolesi, do niemrawego kina chodzonego po czasoprzestrzeni wydarzeń, w dodatku z czarnym charakterem, który nie robi żadnego wrażenia. Mam wrażenie, że moje żarty na poczekaniu, bardziej ożywiłyby seans, jak wycieczka Deadpoola do krainy martwych prezydentów (był taki komiks, gdzie najemnik zaszlachtował dumnych gubernatorów Stanów Zjednoczonych, bo Avengersi nie chcieli brać udziału w bratobójczej wojnie ze znanymi prezydentami, jak Lincoln).

W tym sektorze bezprawia, gdzie niechciani (nieopłacani) bohaterowie z Marvela idą na śmierć, w czyśćcowym koszmarze wyłania się Cassandra Nova, co niegdyś współpracowała z X-Menami, a teraz pozostała pokręconą siostrą Xaviera (wiecie, tego doktorka na wózku inwalidzkim, i nie, nie mówię do Ciebie, ty znawco Marvela!). Takie żarty z poprzednich odsłon, ,,Czy wyłączyłem piekarnik?'' w środku akcji - miały w sobie jakąś niewinną, dziecięcą twarz, ale w tym pustosłowiu zaczyna przytłaczać fakt, że Deadpool jest nieznośnym pozorantem, mizdrzącym się do publiczności intrygantem, który musi orbitować wokół głównych wydarzeń, bo inaczej popłakałby się, jak dziecko sąsiada, które upadło na pupę. Bohaterowie kłócą się bez przerwy, żeby podkręcać radosny nastrój opowieści, żarty lecą wściekle na parszywym ekranie, aby przypomnieć widowni ,,Hej, jesteśmy śmieszni'', ,,Czemu cię to nie bawi, sztywniaku?'', ,,Hej, żyjesz, poważny widzu, który ogląda Bergmana w stanie depresji?''. Nie oczekuję od Deadpoola wysokiej klasy humoru, czy analizy dramatu, tylko dobrej rozrywki, która goni w piętkę, i pozostawia po sobie suchy dowcip, jakby sucha karma dla widzów, którzy faszerują się odgrzewanym obiadem sprzed tygodnia. A jedyne, co chcę powiedzieć po filmie ,,To zamknij japę, Wade, i zacznij pisać lepsze żarty, bo minęła godzina, a ty walisz sucharami, jakby twoja dziewczyna zapomniała ściągnąć majtki podczas stosunku, zamieniam się w piaskową mumię na myśl o twoim fetyszu na własnym punkcie, i czekam łaskawie, kiedy zaczniesz bawić publikę, a nie ciumkać, przez słomę, wyrazy''. Jak to jest możliwe, że tworzysz komedię, która nie jest zabawna i trwoni czas na mielizny?

Onanizuje się przed ekranem swoimi easter-eggami, wskrzesza Wolverine'a, przywraca do łask seanse dla dorosłych, ale co z tego, jak wszystko jest sklecone z beznamiętnej iteracji? Gdzie każda próba przypodobania się widzowi, kończy się strzałem w pysk. To taki sparing z obserwatorem, gdzie ja, po drugiej stronie ekranu, siłuję się z mięśniakami z kreskówek, żeby odbębnić sparing, kiedy ktoś rzuci bardziej żałosnym, wulgarnym dowcipem ,,Ty to jesteś mięczak, wiesz?'', ,,Tak? A ty, to ośla stopa, która tupta po kamienistych brzegach, wazeliniarzu ekranowy''. Wade Wilson, to najbardziej nikczemny anty-bohater filmowy, nieśmieszny, jak jego żarty o skarpetkach, które podrzuca na ekranie. To Wolverine jest jedynym ratunkiem od zgniłego filmu, który nie ma nic ciekawego do zaprezentowania, gdzie fabuła jest zagłuszającą wymówką, aby wybrać się do kina, bo Logan, to ostatnia maskotka z Marvela, która rozumie, że jest cienka granica między błazenadą, a szykownym strojem.

Opinia pierwotnie pojawiła się na Literackiespelnienie.blogspot.com

chris3z8

Chris jak zwykle w formie :-) Dla mnie kino komiksowe zdechło z Loganem. Było jeszcze JL Snyder Cut i to tyle.

ocenił(a) film na 3
mariooks1945

Bardzo rozwodniło się kino komiksowe. Gdzie nieustanny sarkazm ma zastąpić fabułę, postaci i dobrą komedie na wycieczce pełnej wrażeń. Superbohaterowie też zgorzkniali, a serial The Boys pokazał, że nikt nie chce ideałów.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

przeczytałem wypociny 2/10

ocenił(a) film na 3
Terminator_11

Jakie znowu wypociny? O czym Ty mówisz? To realna, konstruktywna krytyka, a nie bezmyślna opinia.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Ale po co? Ktoś tu ewidentnie czegoś nie zrozumiał jeśli mówi że ogłaszanie się Jezusem Marvela może być dla kogoś bluźnierstwem. Poczucie humoru ktoś coś? Dystans do siebie i do świata? Może Ci się nie podobać ten żart ale jeśli bierzesz takie rzeczy tak bardzo na poważnie to zupełnie niepotrzebnie, bo to stwierdzenie ma znaczyć dokładnie tyle co nic, a bierzesz to do siebie jakby ktoś Ci matkę obrażał. Ludzie zluzujcie trochę i nauczcie się bawić ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Nie chodzi o ,,Jezusa Marvela'', chociaż przyznaj, że to cyniczne? :) On po prostu powtarza ten żart wielokrotnie, jak wielokrotnie łamie czwartą ścianę, dla samego łamania konwencji, a nie żeby uruchomić kreatywność. Poza tym ten film głównie ma bolączki scenariuszowe, bo jest źle rozpisany, fabuła jest trzeciorzędna, o walkach w filmie nie wspominałem, ale też są leniwe i na jedno kopyto.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Po raz kolejny, w dużej mierze na tym polega humor nawet nie tyle Deadpoola co samego Reynoldsa który jednak ma zdecydowanie największy wpływ na tą postać. Polega na powtarzaniu tych samych żartów, które jednak często są mówione w zupełnie innych okolicznościach i zupełnie inaczej wybrzmiewają, łamania czwartej ściany, dokładnie to samo było w poprzednich filmach ale jakoś o tym nie wspominasz ;) A przywoływanie komiksów jest zupełnie bez sensu tutaj bo mówimy o filmie a nie komiksie, to jest zupełnie inne medium, tutaj rzeczy zupełnie inaczej działają i siłą rzeczy muszą działać inaczej więc bez sensu jest cokolwiek tu porównywać. I nie zapominaj, że poczucie humoru to bardzo subiektywna kwestia, Ciebie może coś nie bawić, kogo innego bardzo to będzie bawić. I co to znaczy? Zupełnie nic, poza tym, że macie różne poczucia humoru i tyle. To jednak powiedziawszy wciąż nie rozumiem skąd taka zmiana, skoro poczucie humoru we wszystkich tych filmach jest w zasadzie takie samo, gra na tym samym. Może dawno nie widziałeś tamtych filmów i wydaje Ci się że były lepsze a gdybyś wrócił teraz ocenił byś podobnie do tego? Kto wie kto wie

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Poprzedni ,,Deadpool'' miał zwartą konstrukcję, i nie biegał po wieloświecie, żeby prezentować najemnika z gębą w kilkunastu wersjach. Nie kumam tej mody, żeby korzystać z jakiegoś wehikułu, przez co te filmy mają jeszcze mniej sensu niż miały kiedykolwiek. Ma się dziać, dla samego dziania, co wyklucza jakiekolwiek emocje. Humor, co prawda zawsze był subiektywny, ale jak śmiać się z tego samolubnego gościa na ekranie, który powtarza swoje narcystyczne teksty, i wrzuca wulgaryzmy, kiedy nie pasują do okoliczności? W tym filmie ewidentnie widać brak zrozumienia, czym jest timing w komedii, a gdzie do perfekcji uatrakcyjnił go w przeszłości Louis de Funes czy Charles Chaplin. Jeśli humor ma być złośliwy, wymuszony, a ty chcesz bawić publiczność, co dwie sekundy, bo przecież Deadpool musi bawić publikę (niby dlaczego? skoro mógłby sobie trochę odpuścić), to zwyczajnie efekt jest odwrotny od zamierzonego. Kiedy walisz szybkimi żartami, dodajmy niewysokich lotów, to zawsze je spartolisz, bo ich nadużywasz.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Komedia ma mnóstwo różnych wydań i timing komediowy może działać zupełnie inaczej w różnych rodzajach komedii a jednak humor Deadpoola a de Funes czy Chaplina to zupełnie różne wszechświaty ;) I nie gorsze lepsze wszechświaty po prostu inne które mają bawić w zupełnie inny sposób i tak samo jak dla Ciebie może nie trafiać humor Deadpoola, tak dla dużej liczby osób humor dwóch innych wyżej wymienionych nie będzie w ogóle działa. Taka natura poczucia humoru i tyle ;) "Ma się dziać dla samego dziania co wyklucza jakiekolwiek emocje", a obejrzałeś ten film? I Wooverine i jego wątek wnosi mnóstwo emocji. Deadpool zresztą też, który jest śmiesznym klaunem ale to na czym mu najbardziej zależy to uratować osoby które kocha, co mocno wybrzmiewa w tym filmie. Przypomnij sobie choćby scenę w aucie, w której nawet Deadpool zamilknął. Bo Logan nadepnął mu na odcisk, tak zagrał na jego uczuciach że nawet jego zabolało na tyle, że na chwilę musiał się zamknąć i musiał Loganowi przywalić i się wyżyć. Jeśli czepiasz się jakichś drobnostek, to mógłbyś jednocześnie widzieć tak oczywiste i mocne i dobre rzeczy które całkowicie pomijasz ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Te dobre rzeczy giną szybciej niż planowali twórcy. Cały wątek familijny jest spłaszczony, do pojedynczych scen, które nic nie wnoszą i potęgują sarkastyczny ton narcystycznego antybohatera. Gdyby był to dobrze zrealizowany film w punkcie familijnym, to bym pochwalił, ale nie jest.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Może po prostu widzisz to co chcesz widzieć a nie to co faktycznie oglądasz, bo te sceny były, wnosiły dużo i dzięki nim możemy lubić Deadpoola, utożsamiać się z nim, kibicować mu. Jeśli tego nie widziałeś może powinieneś obejrzeć film drugi raz tym razem nieco uważniej albo po prostu trochę wyluzować i nie szukać tak na siłę złego wszędzie a cieszyć się bardziej tym co dobre ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Ty już tu nie manewruj, bo nie zniósłbym drugiego seansu. Na plus to tak - stara wersja Wolverine, szkoda jedynie że zrobili z niego pijaka - postacie drugoplanowe w uniwersum Marvela - chęć zabawy z czasem, choć jest ona nieudolna i gubi sens. - próba skumulowania dwie postacie, które do siebie nie pasują (klasyczna komedia w tym zespole) - pojedyncze momenty, jak autoironia, która stała się zbyt autoironiczna. Ciężko nazwać to filmem, bo nie poleciałbym tego filmu komuś, kto nie zna chociaż troszeczkę Marvela.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

No właśnie, chyba do połowy oglądasz filmy czy coś. Zrobili z Logana pijaka? Tylko, że wiesz, że Logan to ma wpisane w charakter że lubi sobie popić, tak już ma. Tym bardziej ta wersja Logana nie tyle w sumie lubi popić co zwyczajnie nie ma nic innego co mógłby ze sobą zrobić. Przez niego zginęli wszyscy jego bliscy, wszyscy xmeni, zawiódł wszystkich cały świat i jedyne co mu pozostało to zagłuszanie bólu alkoholem. Tylko, że na tym nie kończy się film. Dzieją się rzeczy, przechodzi drogę, jest w stanie w końcu poczuć się dobrze, poczuć się Xmenem, poczuć się bohaterem , bo w końcu postąpił dobrze, uratował kogoś, cały świat, całą linię czasową, sam sobie był w stanie pokazać że mimo że zawiódł to na tym się nie kończy życie i może naprawić pewne rzeczy znów zacząć żyć i cieszyć się życiem. Jeśli tego nie widzisz to naprawdę masz jakiś problem niestety ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Jezu, przecież wiem, że pije przez sumienie, winę i ból. Nie jestem tępym odbiorcą, bo to jest tak oczywiste, aż głowa mała. Tylko wiesz to ma dwa końce, bo on z tą butelką to się nie rozstaje praktycznie przez cały seans. Potem stara się to naprawić, by na końcu wrócić do dawnej wersji siebie. Straconego bohatera. Tylko scenariusz w kółko się wyśmiewa z powagi sytuacji, przez co spłaszcza wszystkie ważne wydarzenia.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Czyli faktycznie wygląda że nawet nie obejrzałeś filmu do końca skoro mówisz że wraca do dawnej wersji siebie, straconego bohatera. Bo wcale nie kończy u Deadpoola w mieszkaniu, ze wszystkimi jego bliskimi i z X23, gdzie siedzi z nimi przy stole, rozmawia, uśmiecha się po raz pierwszy w filmie i nie wiadomo od ilu lat po raz pierwszy w swoim życiu. Może jednak obejrzyj drugi raz, tym razem do końca i spróbuj ocenić jeszcze raz ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Nie dogadamy się. Mam inną wizję straconego bohatera

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Nope, po prostu sobie wmówiłeś, że wraca do bycia straconym bohaterem i nie możesz przyjąć do siebie tego, że jest inaczej a jest za późno żeby się wycofać z tego co już powiedziałeś ;) Jak coś to nie, nie jesf za późno, nigdy nie jest za późno żeby przyznać się do błędu ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Okej, nieważne, koniec dyskusji, spojrzałem szybko na oceny filmów i seriali kolegi i widzę, że faktycznie kolega nie potrafi się bawić i najwidoczniej kiedy jedna rzeczy mu się nie spodoba w filmie czy serialu to od razu zaczyna na siłę się doszukiwać innych wad lub też zwyczajnie przerywa oglądanie w trakcie jeśli to film lub po paru góra odcinkach jeśli chodzi o serial. Po czym wnoszę? Invincible - 4, Arcane - 2, Gra o tron - 2, Kaskader - 3, Loki - 1, Sukcesja - 2. Wszystkie powyżej conajmniej dobrze jak nie bardzo dobrze albo nawet lepiej ocenione. Wiadomo, nie wszystko wszystkim musi się podobać ale myślę że to nie przypadek, że rzeczy w przytłaczającej większości oceniane co najmniej bardzo dobrze u Ciebie mają ocenę maks 4 a częściej 1 czy 2 ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Co mają do tego oceny? Dlatego piszę dłuższe teksty, bo to one mają sens a nie głupie liczby, które nic nam nie mówią

ocenił(a) film na 8
chris3z8

No jednak coś mówi kiedy dajesz oceny 1 czy 2 tyłu dziełom powszechnie uznanym za co najmniej bardzo dobre ;)

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Co to ma do rzeczy? Piszę i mówię za siebie, a nie za kogoś. Z takim podejściem, to nikt by nie mógł mieć własnego zdania.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

To może powiesz w paru słowach o paru z wyżej wymienionych czemu tak nisko oceniłeś?

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Opinia o kaskaderze jest na filmwebie nie będę przytaczał. Sukcesja to najgorszy serial polityczny, który nie zna się na polityce i do tego ma samych chamów, a nie bohaterów. Najbardziej nieznośne zgromadzenie, jakie widziałem od lat. Gra o Tron to udawane fantasy z soft porno i fabuła jak z opery mydlanej ( i obrzydliwe sceny pornograficzne do tego). Ogólnie książka lepsza, loki to już w ogóle serial, w którym nic mi nie pasowało. Arcane - tania adaptacja, z mnóstwem błędów, a tej litanii nikt by nie chciał słuchać.

ocenił(a) film na 3
_eatmushrooms_

Nie bez powodu w trakcie recenzji przywołuję komiksy, bo są lepsze, ciekawsze i mają lepsze dowcipy ;)

chris3z8

Film jest słaby, ale Twoja "recenzja" to zwykłe wypociny. Natłok słów bez konkretów - taka papka, stylizowana na mądrą wypowiedź. Twoimi argumentami, że coś jest złe jest to, że jest złe.

ocenił(a) film na 3
NightAnasazi

Jakie znowu wypociny - słyszę to już drugi raz. W Stanach Zjednoczonych też piszą takie teksty i nikt nie papla o jakiś wypocinach. Urodziłem się chyba w złym kraju.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

można prosić o TLDR?

ocenił(a) film na 10
ixdude

To jest kuzwa glupkowaty film komediowy. Pisac taką rozprawke z kina rozrywkowego i rozkminiac to jako policzek w stosunku do kogos, bla bla bla, usnąłem. Film jako komedia solidne 9/10. Ps. moja żona nie kuma multiwersum, marvela nie brandzluje się jakimiś niespełnionymi oczekiwaniami i niedoścignionymi wizjami „idealnego” kina superbohaterskiego. Mimo tego, podobnie jak ja, bawiła się świetnie. Serio trzeba być smutnym człowiekiem, żeby zamiast dać się ponieść seansowi rozkminiać AŻ TAK, tak prostą rozrywkę.

ocenił(a) film na 3
Materaz

Proste nie musi oznaczać głupie, naprawdę.

ocenił(a) film na 4
chris3z8

Zgadzam sie, niektore zarty byly naprawde tragiczne, niesmaczne. Ale ten film charakteryzuje sie wlasnie wulgarnoscia. Nie mozna przedstawic wulgarnosci w lepszy sposob, nie mozna sprawic, zeby byla ladna. Nie mozna oczekiwac od takiego filmu cudow. I ja osobiscie uwazam, ze w dzisiejszych czasach niektorzy potrzebuja wlasnie takiego kina - glupiego. Jesli ktos uwaza, ze ten film jest arcydzielem - wtedy mozna dyskutowac. Dla mnie byl TYLKO ok; zasmialem sie chyba tylko przy scenach z psem, ale taki brak myslenia przy ogladaniu mi sie przydal.

ocenił(a) film na 3
Damiann17

Nie oczekuję od tego antybohatera wysokiej klasy humoru, ale był poniżej wymaganej średniej. Uważam, że jak na seans dla dorosłych - bardzo bezpieczny i jednokierunkowy.

ocenił(a) film na 4
chris3z8

Obejrzalem z ciekawosci 1, na razie czeka na mnie 2, ale rzeczywiscie - dalem 6, ale jednak ją zanizę do 4.

ocenił(a) film na 4
chris3z8

Bardzo kwieciście opisane. Zgodzę się prawie ze wszystkimi głównymi punktami. Sam Deadpool jest ok jako postać, ale tu było za dużo słabego humoru, przeciągających się scen które miały być śmieszne, a były żenujące bardziej niż śmieszne. Mnóstwo dziur fabularnych, bardzo słaby fanserwis, gdzie sam bohater nam mówi wprost, że pora na fanserwis...
Ten związek z Vanessą to też już zmęczony do granic możliwości, okazuje się że bez tej postaci nie ma filmu w ogóle, już to było widać w poprzedniej części. Generalnie jest turbosłabo, bo film nawet nie jest średni. No śmiechłem ze 3 razy i to tyle. Tyle lat czekania i nic ciekawego z tego nie wyszło. Wiedziałem że jak się wezmę za Marvelowe multiwersum to nie może być z tego nic dobrego, ale miałem cichą nadzieję, że jakoś to ugryzą dobrze no i się przeliczyłem mimo że moje oczekiwania były prawie zerowe. Nie wiem dla kogo jest ten film w ogóle i po co powstał. Ok interakcje Jackmana z Reynoldsem są ok, ale tak ze połowa, z czego większość z nich to bezsensowe lanie się po mordzie, gdzie obydwoje są nieśmiertelni. No i wiadomo stawka wysoka, bo są nią WSZYSTKIE MULTIWERSA! HURA! Znowu udało się uratować to co najważniejsze, czyli basen pełen szczyn! ALEŻ STAWKA! Większa niż życie. A całe to pitolenie o Mesjaszu Marvela naprawdę słabe. Mesjaszem to może i by był jakby zekranizowali Deadpool kills the (cinematic)Marvel Universe. Jakby Deadpool uświadomił sobie że jest w filmie, multiwersa są nieskończone i nic nie ma sensu i postanowił to naprawić. No ale to wymagałoby wysiłku i trochę talentu żeby przenieść na ekran i zgody Myszki Miki. Ogólnie bez Wolverina ten film to dno i dwa metry mułu.

ocenił(a) film na 3
jeloneq7

Przez to Multiwersum psuje się głowa, a scenarzyści popadają w absurdy, z których trudno się wydostać i sensownie przedstawić coś konkretnego. Disney też nie pomaga i postać jest sztucznie blokowana. Nawet żarty z samych siebie (z tym Foxem) są jakieś takie bezpieczne, jakby nie mieli dystansu do samych siebie