Desperado to przede wszystkim ciekawy pomysł.
Klimaty hiszpańsko-meksykańskie z nieodłączną gitarą - mniam! Fabuła nie jest być może zbyt oryginalna, jeżeli jest się trochę wprawiony w oglądanie filmów, jest się w stanie przewidzieć większość No ale przecież tu chodziło o sceny akcji, a te zrobione z płynnością, zdarzają się sceny, gdzie okrzyki typu "skubany!", czy "ależ on go j....ł" same się wyrywają z ust.
A Banderas to się chyba urodził dla tej roli. I jeszcze jedno - gitary. Dzięki temu filmowi chciałem grać na gitarze, a "Cancion Del Mariachi" to utwór, którego najbardziej chcę się nauczyć.
A wad mi się nie chce wymieniać, za mało ich, żeby popsuły bardzo dobre wrażenie.