El Mariachi - Rules
Desperado to tylko drógi raz opowiedziana ta sama historia, z tym że Desperado to przerost formy nad treścię, a El Mariachi to sama treść.
...każdy bierze to co lubi :)
pozdrawiam
Desperado niejest tym samym opowiedzianym drugi raz, to jest swoista kontynuacja El Mariachiego, czyli co robił Mariachi po stracie dziewczyny i zabicu Moca.
kolo ty chyba nie ogladales tey filmow.
Desperado to bezczelna przerobka tego wspanialego filmu...
kolo ty chyba nie ogladales tych filmow!!!
Desperado to bezczelna przerobka tego wspanialego obrazu...
Chłopcze mam wszystkie trzy części na póleczce z filmami i to niejest żadna przeróbka bo to robił ten sam reżyser ćwoku, a jak siędokładne ogląda to widać że to jest kontynuacja bo nawet wspomnienia koleś ma, te wspomnienia są przerobione.
No tak trochęzły bo ma ją z blizną, a w El Mariachi musiał coś innego włożyć:p, zresztą mi siewydaje że Desperada chciał bardziej nowatorsko pokazać, El Mariachi był zagubionym muzykiem a Desperado jest zdesperowanym zabójcą i to dobrym:p
buhaha... przeciez tak jak kolego przede mna powiedzial, Desperado jest zdecydowanie PO wydarzeniach w El Mariachi. A to, ze te dwa filmy sie tak roznia produkcja... cuz, jak dla mnie to kino akcji niestety lae musi byc kasowe, by wypasc dobrze... Dramaty to nie sa.
Z forum "El mariachi" przybywam i tam też swoje zdanie zostawiam. :) Jednakowoż jego kopię i tu zostawię:
"Klimat "El mariachi" był odmienny niż "Desperado" i mi osobiście nie pasował. Nie podobało mi się również przedstawienie głównego bohatera - tutaj jego pierwsze zabójstwo jest przypadkowe, podczas gdy w "Desperado" bohatera poznajemy z legend rozpowiadanych w barze, które wywyższają go do rangi twardziela nie do pokonania. Aktorzy prezentują się również inaczej - nie ma Danny'ego Trejo... O wiele bardziej też podobał mi się motyw muzyczny z desperata. "Desperado" miał też kilka scen, które dla mnie są kultowe (nożownik Trejo, pierwszy występ w barze, czwórka mariachi vs cała reszta), a których brakuje mi w tym filmie. Niski budżet i pierwsze kroki tłumaczą Rodrigueza, ale mojej przyjemności z oglądania nie podnoszą.
Filmy są różne, chociaż bazują na tej samej historii. Dlatego o większej sympatii do konkretnej produkcji nie ona stanowi, a jej ozdobniki, które już każdy musi ocenić samemu."