dzieło Rodrigueza to rozbudowana, komercyjna wersja El Mariachi, podobała mi się przede wszystkim kreacja Banderasa, jego szaleństwo w oczach, nie można zapomnieć także o boskiej Salmie, dobrze wypadł Buscemi no i Tarantino w krótkiej aczkolwiek pamiętliwej scence, dużo czarnego chumowu, doskonała muzyka, dobre kino akcji w rytmie latino...