fabuła bez ładu i składu. Małgosia jakby miała narkolepsję nagle zasypia podczas tańca (!?) nie wiadomo za co się obraża na Janka (?), wyjeżdża na wieś, on się pojawia i się całują pod wodą... kiedy były facet ją zaczyna szarpać, nagle nie wiadomo skąd pojawia się rycerz Zakościelny, który też nagle wynurza się z wody podczas kręcenia scen do reklamówki perfum... oglądałam ze zniecierpliwieniem, zażenowaniem i tylko się zirytowałam. Trzeba było połączyć głównych bohaterów, to jej faceta, z którym się znała 5 lat, zrobili nagle kompletnego chama = najprostsze rozwiązanie. Pomijam teksty i zachowanie głównej bohaterki, od której biło infantylnością "jak stąd do wieczności"....