PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36365}

Duża ryba

Big Fish
2003
7,6 105 tys. ocen
7,6 10 1 104672
7,4 42 krytyków
Duża ryba
powrót do forum filmu Duża ryba

Ja niestety nie zobaczyłem w tym filmie niczego urzekającego, mimo że bardzo się na to nastawiłem po zbombardowanym forum samymi ochami i achami.

Niektórzy piszą, że klimat. Oczywiście rzecz indywidualna więc się nie przyczepie. Chociaż to że aż tak wielu go czuje, a ja lekko mnie zadziwia.

Niektórzy piszą, że sam fakt iż film przedstawia człowieka który wie kiedy umrze i daje mu to kopa walczenia o to czego pragnie bez zważania na konsekwencje (w końcu umrze w określony sposób). Chociaż tutaj bardziej jest to metafora, żeby nie spoczywać na laurach, żeby osiągać zamierzone cele i spełniać marzenia.. Wydaje mi się, że ten motyw w wielu filmach był znacznie lepiej przedstawiony. Żeby nie być gołosłownym jednym z przykładów może być ostatnia część Rocky'ego, Million Dollar Baby.

Być może jest to sama renoma Burtona który już na starcie pozwala zagorzałym fanom nie widzieć minusów i prześcigać się w wymyślaniu superlatyw - w końcu ktoś musi być największym fanem prawda?

Sam nie wiem. Nie chce trollować ani prowokować. Film oglądnąłem.. Absolutnie nic szczególnego. Taki se po prostu. Antyfanem Burtona nie jestem bo klimat Sweeney'ego Todda ubóstwiam. Tyle ode mnie..

Ma może ktoś podobne odczucia..?

stev1989

porownanie z rockym i tak dalej troche nie trafione. fakt - tam jest motyw 'dazenia do celu' ale.. w tym filmie pokazany jest czlowiek zyjacy w swoim wlasnym swiecie, swiecie fantazji. to wlasnie to dla mnie tworzy klimat i jest najwiekszym plusem. te wszystkie sceny ukazujace jego opowiesci sa zrobione z wrazliwoscia i fantazja - nie sa tez przesadzone, przynajmniej w moim odczuciu. te miejsca w ktorych byl maja wlasnie ten KLIMAT - sprawiaja wrazenie pustych, przestrzennych, uproszczonych - dokladnie taki jak w snach. zreszta tak samo sa skonstruowane postaci, co tez poteguje, dla mnie, taka nierealnosc.
a potem przeskakujemy w realny swiat i czuc te roznice jeszcze dobitniej. bo z jednej strony widzimy historie z perspektywy glownego bohatera, a z drugiej 'swiat zewnetrzny' i to w jaki sposob oni odbieraja to co mowi.
sama fabula moze faktycznie nie robic piorunujacego wrazenia ale wlasnie to, ze zostala przedstawiona w bardzo bajkowy, uczuciowy sposob jest tu dla mnie glownym plusem.
mozesz tego nie czuc, tej atmosfery, ktora inni sie zachwycaja, bo kazdy w koncu ma inna glowa i kazdy patrzy na co innego.

nie pisze tego jako fanka burtona bo widzialam moze ze dwa jego filmy i na tym koniec. wiec oceniam w oderwaniu od reszty.

ocenił(a) film na 7
marr_two

Mnie też szczerze mówiąc nie powalił na kolana, ale swój urok ma ;)

ocenił(a) film na 5
kejki

Pewna magia w nim tkwi, ale to nie wystarczy, żeby okrzyknąć ten film arcydziełem.

stev1989

Film fascynuje ludzi, którzy tęsknią za magią i niesamowitością. Podbudowuje, pozwala myśleć, że jednak ' wszystko jest możliwe'. Nawołuje : życie jest cudowne, trzeba tylko to dostrzec.
Tak to widzę :>

stev1989

Przesłaniem tego filmu jest wiara, że nawet rzeczy niemożliwe mogą się wydarzyć. Moim zdaniem Burton ukazał to w ciekawy sposób.

ocenił(a) film na 9
stev1989

Dlaczego film mi się podobał? Bo wcale nie jest o człowieku, który wie jak umrze i to motywuje go do działania. Bo przecież wcale nie wiedział, dopiero syn opowiedział mu tę historię. I nie jest nawet o spełnianiu marzeń, ani o tym, że życie jest piękne. Dla mnie był on o tym, kim naprawdę jesteśmy i co po nas pozostaje. Te opowieści nie były do końca zgodne z faktami, ale nie musiały być. Bo nie to ma znaczenie, jak coś wyglądało w rzeczywistości, ale jak my i inni to zapamiętamy i jak o tym opowiemy. Kiedy te historie są opowiadane, my wciąż w nich żyjemy. Cały film przepełniony jest fantazją, ale mimo to pozostaje niezwykle prawdziwy. Próbowałeś kiedyś poznać historię czyjegoś życia? Kiedy zbieramy opowieści o czyimś życiu, to właśnie tak wygląda. Rzeczywistość jest tylko bazą, a każdy uwypukla lub pomija różne jej aspekty. Sama uwielbiam zbierać takie historie, układać puzzle życia osób, które często same już odeszły. I czasami jestem jak William, chcę wiedzieć, jak było naprawdę. Potem uświadamiam sobie, że tak *było* naprawdę, i chociaż pewnie, gdybym uczestniczyła w tych wydarzeniach, moja opowieść wyglądałby inaczej, to wcale nie byłaby bardziej *prawdziwa*.

ocenił(a) film na 5
leniwa_cisza

Ciekawe spojrzenie, warte zastanowienia się.. Chociaż nie wiem czy do końca się zgadzam. Często przecież właśnie w takich *prawdziwych* opowieściach ludzie zawierają przerysowane fakty. Nadają im to co chcieliby widzieć zamiast tego co się wydarzyło. Zaczynają nawet potem wierzyć w wersje zmienione. I kluczowe pytanie teraz: czy ma to tak naprawdę znaczenie? Osobiście wydaje mi się, że ma. Wolałbym znać masakrycznie ponure, mroczne aspekty przeszłości mówiące prawde o osobie która siedzi przede mną niż jej wybujałe fantazje. W tym pierwszym nie widze absolutnie nic umniejszającego. W tym drugim jednakże już tak.

ocenił(a) film na 9
stev1989

Ale właśnie takie jest przesłanie filmu (imo), że nie można przekazać suchych faktów, bo tak czy inaczej są zniekształcone przez naszą percepcję. Już na samym początku, w momencie, kiedy dana sytuacja ma miejsce, każdy widzi ją trochę inaczej. Różnice te uwypukla jeszcze upływ czasu. Nikt nie jest w stanie przekazać rzeczywistości, taką jaka jest, bo każdy ma indywidualne cechy charakteru i emocje, które sprawiają, że coś widzimy wyraźniej, a coś pomijamy, coś upiększamy, a coś demonizujemy. Podobno każdy z nas czuje zapachy inaczej. Nie można powiedzieć, na czym ta różnica polega, ona po prostu jest. I tak samo, jest ze wszystkim. Nasza osobowość filtruje to, co zapamiętujemy. Suchych faktów nie zna się nawet (a może przede wszystkim) o tym, co sami przeżyliśmy, bo są one już przesiąknięte naszą osobowością. I przecież nie wszystko w takich opowieściach jest wspaniałe, niektóre rzeczy są ponure i mroczne. Trzeba tu też pamiętać, że słuchający też ma swój wkład w wygląd opowiadanej historii. To, o czym myśli opowiadający, wcale nie mysi być tym samym, co wizualizuje się w umyśle słuchającego.
Rzeczywistość tylko nas otacza, nigdy nie jest w nas. Prawda z kolei to miks rzeczywistości i nas samych. Możemy przekazać tylko prawdę, bo niezniekształconej rzeczywistości nigdy nawet nie doświadczyliśmy. Dlatego wszystko, co opowiadamy, to "wybujałe fantazje", nawet jeśli czasem nie jesteśmy tego świadomi. W "Dużej rybie" zostało to przerysowane i nadano temu baśniowy wymiar, co nie zmienia faktu, że wspaniale pokazano sam mechanizm, co wraz ze wspaniałą otoczką tak mnie oczarowało. Ale być może historie, które słyszeliśmy i które sami opowiadamy, są zbyt różne abyśmy mogli zgodzić się na temat tego filmu.

Przepraszam, że walnęłam taką trumnę, ale temat różnic w postrzeganiu świata przez każdego z nas zawsze był dla mnie niezwykle fascynujący.