Szczerze mowiac to troche sie pogubiłem ogladajac te opowiesci , w pewnym momencie nie wiedzialem ( zastanawialem sie ) ktore byly prawdą a ktore fikcją. Pod koniec filmu w scenie z pogrzebem , przynajmniej ja tak mysle ze glowny bohater zyl w wyimaginowanym przez siebie swiecie , wszystkie jego opowiesci byly prawdą okraszone fikcją tak to ujmę . Film jest dobry ale bedac fanem Bartona jak dla mnie jest to jego najslabszy film , stwierdzam to tym ze najciezej mi sie go oglądało z wszystkich filmow Tima B.
Prawda była taka, że wszystkie przygody które przeżył miały miejsce naprawdę, tylko zostały wzbogacone. "Dobra historia zasługuje na ubarwienie"- każdy, nawet nieumyślnie przekręce fakty w swoich opowieściach, zależy od perspektywy, podejścia i wyobraźni. Zdecydowanie gorsze były ostatnie filmy aktorskie Burtona (Big Eyes nie oglądałem)- Mroczne cienie posiadały tragiczny scenariusz, który na niczym się nie skupiał, brakowało nawet wrażliwości i przesłania typowego dla Burtona, Alicja w krainie czarów posiadała kiepską, sztampową do bólu fabułę i była taką przebajerowanym sequelem dla nastolatek (i ten taniec na końcu), a Sweene Todd opierał się na Deppie, który nie potrafi śpiewać.
Niezapominajmy jeszcze o Planecie małp- filmie tak bardzo nieudanym, tak kiepsko napisanym i w paru przypadkach sztucznie zaganym, że nie dość, że zgarnął Złote Maliny (jedyny dotąd film Burtona z Malinami) to jeszcze zrezygnowano z planowanej kontynuacji i postanowiono po 10 latach jeszcze raz zreebotować markę.