Właśnie obejrzałam film i pod oczami jeszcze nie wyschły mi nawet łzy wzruszenia. Przeczytałam też recenzję, ocenianą pozytywnie przez jedną trzecią głosujących. Autor twierdzi, że świat magicznych opowieści go nie urzekł, co więcej - jest infantylny.
Nie mogę się z nim zgodzić. Niech je trawę :)
Ten film to genialna opowieść przede wszystkim o relacji ojciec-syn, dojrzewaniu i poszukiwaniu prawdy. Przy okazji również o zaufaniu i odkrywaniu siebie. Wiem że te hasła wydają się puste - reklamuje się nimi każdy film nie będący science fiction, kryminałem ani komedią romantyczną. Jednak tutaj jest coś więcej, co potwierdza fakt, że recenzent nie umiał dostrzec wiele poza niesamowitą otoczką, z siostrami syjamskimi, gigantami, et cetera.
To wszystko jest tylko pretekstem do opowiedzenia rzeczy najważniejszej. Od początku wiemy, że ten film będzie też o umieraniu. Jedna z najpiękniejszych scen jakie widziałam, z rodzaju tych wzruszających do głębi: wielkie pożegnanie nad rzeką.
"Ubaśnienie" śmierci bardzo mi się podoba. Uintymnienie, w nawiązaniu do wspomnianej już relacji ojciec-syn. Zarówno historia sama w sobie (scenariusz na podstawie powieści), jak i sposób, w jaki została opowiedziana, są trochę "nieburtonowskie", i - jak widać - wychodzi to na korzyść. Ostatnio zwykło się dostrzegać głównie burtonowską otoczkę: gotycki wygląd niektórych postaci, mroczne elementy, klimat świata nierealistycznego w konfrontacji z realistycznym. Tymczasem takie perełki jak "Ed Wood" czy właśnie "Duża Ryba" pokazują, że nie w tym rzecz. Natomiast stricte niby burtonowska "Alicja..." udowadnia, że nie stylistyka filmu decyduje o jego wartości, ale przekaz. Historie Burtona łączy jedno: konfrontacja jednostki z rzeczywistością, czasem bolesna, zawsze jednak opowiedziana wiarygodnie.
Nawet jeżeli głównej roli nie gra Johnny Depp :)
Zgadzam się :)
Moim zdaniem Depp nie nadawał się do tej roli (młodego Bloom'a) i nawet Burton to wiedział.
A co do zakończenia. Dla mnie maestria. Widziałem klika razy i zawsze łzy się same cisną do oczu i ledwie mogę się powstrzymać.
ja też się zgadzam.Bardzo lubię Deppa szczególnie w filmach Burtona ale
jest do tej roli za bardzo charakterystyczny :) Kompletnie nie podzielam
opinii,że świat przedstawiony w filmie jest infantylny.Taki się wydaje jak
ktoś nie rozumie treści.Naprawdę oglądałam ten film z otwartą
buzią.Chciałabym teraz przeczytać książkę :)