Uwielbiam twórczość Burtona i, w przeciwieństwie do niektórych jego fanów, nie wpycham go do szuflady z napisem "Filmy o duchach i potworkach". Cieszy mnie, że sprawdził się w pewnym sensie "poważniejszym" filmie.
Znaczy, osobiście nie uważam go za najlepszy film Burtona, ale na pewno, że tak powiem, za najbardziej dojrzały.
Nie powiedziałabym, że fani szufladkują Jego twórczość. Pewnie dlatego, że sama tego nie robię, ale po prostu nie spotkałam się jeszcze z taką opinią.
Film bardzo ładny, przyjemny... Elementy fantastyki jak zwykle ku pochwale.
I na dodatek zmieniłam zdanie na temat gry aktorskiej Heleny - może nie było jej za wiele w "Dużej Rybie", ale wystarczająco, by móc stwierdzić, czy się podobała, czy nie.
Bardzo ładna zgrabna metafora ludzkiego życia.Od narodzin aż do śmierci. Historia człowieka który marzył widzaił sens w życiu. Oczywiście film jest tu metaforą należy rozumieć go w przenośni między wersami. myślę że najsilniejszy punkt w tym filmie była fantastyczna gra aktorów mam tu na myśli przede wszystkim Finney McGregor i Bonham Carter ,świetna przejmująca kreacja trojga wspaniałych aktorów.