Po niemrawym, nazwijmy to po szkolnemu, "wstępie" nie spodziewałem się wiele po "rozwinięciu" i "zakończeniu". Cieszy mnie to, jak bardzo się myliłem. Magiczny klimat oraz coraz to nowsze postaci i miejsca w pełnym zawiłości świecie opowieści głównego bohatera urzekły mnie do cna. Wszystko jest ważne, wszystko powiązane, wszystko tak samo zmyślone, jak i prawdziwe. Poczułem się jak dziecko wciągnięte przez rodzica w świat baśni, dokładnie tak, jak filmowy Will. Muzyka wspaniale podkreśla obraz, aktorzy doskonale odgrywają swoje role (Ewan dał z siebie wszystko, zagrał postać w taki sposób, jakby faktycznie był częścią opowiadania i mówił swoje kwestie ustami opowiadającego)... Czegóż więcej chcieć? Może odrobiny magii? Tej jest tutaj pod dostatkiem.
Tak pięknego zakończenia dawno nie widziałem. Wzruszające, budujące i z przesłaniem.
Jedno z najlepszych dzieł Burtona. Polecam.
10/10 bez wyrzutów sumienia.