Czy ktoś nie wie może co oznacza scena, w której Darcy pomaga wsiąść Elizabeth do powozu i podaje jej rękę, a potem pokazane jest jak odchodząc w strone posiadłości rozszerza palce u dłoni? Jak to można rozumieć, jak Wy to interpretujecie? Zabardzo nie wiem co reżyser miał w tej scenie na myśli...
Hmmmmmmmmmm... Gdybym tylko obejrzała TEN film, to pomyślałabym, że Darcy czuje... wstręt do Elizabeth...
Fani jednak zanalizowali to tak, że on ją kochał, lecz wiedział, że ze względu na jej pochodzenie tak znacznie niższe od niego nie może jej kochać.
Choć pewnie nikogo to nie obchodzi albo zostanę zjechana, ale ta interpretacja to dla mnie kompletna bzdura.
Ja także sądzę, że to nie o to chodzi - bo przecież Darcy nie od razu kochał Elizabeth takim płomeinnym uczuciem, prawda? Mi się wydaje - nie wiem czy to prawda, nie wiem też czy ktoś na mnie nie napadnie za taką opinię, jako zbyt zamerykanizowaną - że tu chodzi o jego rozterki. Myślę, ze reżyser (czy scenarzysta, bojętne) chciał pokazać, że w Darcy' m rodzi się uczucie, z którym on sobie nie może poradzić, nie do końca zdaje sobie z niego sprawę i być może wydaje mu się, ze źle zrobił podając jej rękę, gdyż nie chce przecież, zeby miała ona jakieś złudne nadzieje itd. No i sam nie jest pewien swoch uczuć. Czy to możliwe?
Może i scenarzysta czy reżyser chciał to w taki sposób pokazać, lecz jest to sposób dość płytki moim skromnym zdaniem. Gdyby aktor był dobry, mógłby to pokazać samą mimiką, spojrzeniem, nie głupim gestem.
Jaki sposób!?... płytki! Nie wiem czy wiesz, że scenarzyści i reżyserzy dążą zwykle do oryginalności. Według mnie scena ta została przedstawiona w trochę nietypowy, inny- a co za tym idzie- ciekawszy sposób. Głupi gest? Co za argumeny, ja nie mogę :P. Od kiedy gesty są głupie, co w nich jest głupiego, albo czy są głupsze od mimiki? Trochę to śmieszne, ale z pewnością odpowiedzi na te pytania znasz :D. To: "Gdyby aktor był dobry, mógłby..." mnie dobiło. Gdyby aktor był dobry to co, zmienili by scenariusz?! Przecież na to- on nie ma żadnego wpływu! Nie sugerujesz chyba że z powodu zbyt małych umiejętności aktora scenę tą przedstawili przy pomocy gestu, a nie spojrzenia czy czegoś takiego.... że niby człowiek, który był lepszy od ponad stu innych kandydatów do tej roli, aktor którego "szukali" ponad osiem miesięcy nie umiał wyrazić tego po przez mimikę?! Z tego tekstu wynika, że tak właśnie uważasz.... żenada.
Zarzucasz nam, ze nie potrafimy uznać niedoskonałości tego filmu, ty natomiast nie potrafisz przynać, że coś Ci sie w nim podoba. Nie twierdzę, że film jest "idealny" ale zapewne jest pare scen, ktore mozna uznać za udane, według mnie jest ich sporo i a z reka Darcy'ego z pewnościa do nich należy.
Obiecuje, ze wymienię 5 rzeczy, ktore mi się w filmie nie podobały jezeli Ty wymienisz 5, które Ci sie podobały.
Muszę przyznać, że bardzo ciekawi mnie to czy Akaterine podoba się w tym filmie cokolwiek. Nietrudno zauważyć, że jest ona chyba jedną z największych przeciwników najnowszej ekranizacji powieści "Duma i uprzedzenie" na tym forum. Dziwi mnie tylko to dlaczego spędza aż tyle czasu na forum filmu, którego tak nie lubi i, w którym widzi tyle wad,a raczej cały uważa chgyba za jedną nieudaną scenę. Przy okazji ją pozdrawiam bo umila i urozmaica :P mi czas spędzany na forum. Właściwie to pozdrawiam wszystkich przeciwników tego filmu (tylko nie weźcie tego za jakąś wazelinę) bo przyznaję, że ciekawiej jest przeciwstawiać się ich często błędnym opinnią niż przytakiwać jedynie wszystkim tym co mają takie samo zdanie- mimo, że niektóre z ich wypowiedzi są irytujące itp. to i tak pozdrawiam :).
Urozmaica? Tak, pewnie tak. UMILA? Nie, na pewno nie. Ja nie pozdrawiam. No, ja bym wolała, żeby tak nie naskakiwano na ten film, ale co poradzę, nic nie mogę zrobić. Pewnie teraz wszyscy sobie pomyślą, jaka to jestem infantylna (jakie to juz określenie padło na tym forum w stosunku do mnie), bo nie mówię, że jest ciekawie. Nie, nie mówię tak, bo dla mnie to nie jest ciekawe. Raczej trochę męćzące. Ale dopóki będą się tutaj wypisywały takie obraźliwe rzeczy o mnie, doputy tu będę, nie odpuszczę. Dziwne, czemu Was nikt nie krytykuje za nieustanne objeżdżanie filmu - to źle, ze mi się podoba wszystko, ale dobrze, ze Wam nie podoba się nic?
Właściwie to źle się wyraziłam bo czasu mi te krytyczne komentarze nie umilają (chyba że śmiech z głupiej treści coniektórych), ale tak jak już napisałam urozmaicają mi one czs spędzany na forum. I rzeczywiście sprzeciwianie się im jest trochę męczące. Co do tego, że nikt nie krytykuje osób "objeżdżających" film, myślę, że napewno by się pare takich wypowiedzi znalazło. A ja- jako prawdziwa fanka tego filmu, również tak jak Ty nie widząca w nim niemal żadnych wad, mogę taki komentarz napisać. A mianowicie denerwuje mnie częsty brak argumentów uzasadniających opinnie u "antyfanów" filmu lub ich nietrafność. Jeżeli nie lubią tego filmu, albo jakiś pojedyńczych jego wątków- to coś takiego rozumiem i sądzę, że ani ja, ani Ty,ani ktokolwiek inny nie jest raczej w stanie ich opinni zmienić.... ale często nie mając się już kogo lub czego uczepić krytykują film za rzeczy nie podlegające dyskusji, rzeczy oczywiste. Skoro "oskarżam" kogoś o brak argumentów to sama muszę podać przykład (chociaż mimo to uważam, że pewne odczucia po obejrzeniu filmu itp. nie wymagają uzasadnienia). Więc np. nie wiem jak można twierdzić że scenografia filmu itd. nie jest z epoki i świata opisywanego przez Jane Austen....???
Oj Elizabeth, czemu tak uogólniasz? Czy ja powiedziałam kiedyś, że mi się nie podoba NIC? NIe powiedziałam. Kilka rzeczy mi się podoba i to żaden problem się do tego przyznać, pisałam już o tym gdzieś na forum. Jeśli ktoś mówi, że podoba mu się wszystko, to to jest trochę nienaturalne, chyba właściwie niemożliwe. I.. eeeee... mam dziwne wrażenie, że ten film przysłonił Ci całe życie, że już tylko 'duma i uprzedzenie' 2005 dla Ciebie istnieje, że nie odpuścisz, będziesz bronić aż do śmierci [no głupie może określenie, ale tak brzmi to, co mówisz ;)], Twoja nadgorliwość i zaanagażowanie, wybacz, trochę śmieszą. W końcu, mimo wszystko, to tylko film.
Triiiifle, weź mnie trzymaj. No ja nia łapię, moja droga forumowa towarzyszko, Elizabeth Bennet może pisać, że jej się podoba WSZYSTKO, a ja już nie mogę pisać, że nie podoba mi się nic. One mogą pisać, że Colin Firth grał w serialu bez emocji, a ja nie mogę pisać, że MacFeyden nie umie grać. Dlaczegop fani mają więcej przywilejów jak nie-fani? Buuu ;).
A tak na marginesie to rzeknę po raz kolejny, że forum to nie jest dla mnie niemiłe, i ja równie się śmieje z was, jak wy ze mnie, czyli zabawa jest wzajemna ;).
I jeszcze - dlaczego opinie nie-fanów są błędne, a fanów jedyne i słuszne? Normalnie aż nerw człowieka bierze :D.
A czy ja mówię, czy któres są słuszne, a któreś nie? Ja tylko pytam, czemu wy, fanki, możecie sobie pisać co chciecie i zachwycać się, i uważać, że tylko wy macie rację, a ja tekirgo prawa nie mam. Przywileje, wyższa rasa?
A tak w ogóle to pytanie to zadałam, żebyście sobie uświadomiły, że czepiacie się, nie tylko mnie, o coś, a same postępujecie podobnie. Podobno to, co ja piszę, nie ma sensu, bo nikogo nie przekonam, żeby filmu nie lubił, ale Ty piszesz, że film jest wspaniały i Twoja opinia jest jedyna i słuszna, i gdy radzę Ci, żebyś dała sobie spokój, Ty piszesz, że masz prawo pisać co chcesz, ja zaś nie mogę. I nie tylko Ty tak piszesz, inni też mają do mnie takie zarzuty. Do cholery, trochę konsekwencji...
Ja bym sie bardziej zastanowila nad scena w ktorej Lizzy tanczy z p. Darcym. W pewnym momencie parkiet calkiem pustoszeje i zostaja tylko oni...(baaaardzo ciekawa scena) :)))
Mi też ta scena się bardzo podobała! Zrobiła na mnie ogromne wrażenie! A co do tego "płytkiego gestu"... Czy inni także uważają tą scenę za taką? Ja nie.
Ach i jeszcze zwalanie winy na aktora, jakoby nie umiał pokazać tego czy innego uczucia, uważam za głupotę. No bo dlaczego wcześniej mówiłaś, że ta scena jest bez sensu, beznadziejna i w ogóle, a teraz mówisz, ze mogłoby być tak jak napisałam, ale dodajesz, ze aktor jest beznadziejny i nie umie grać? Mże z braku innych argumentów sięgasz po najgorsze i najmniej pasujące do tematu?
Jest bezsensowan - tak. Analiza fanów z tego forum - jeżeli już się z nią zgadzam i jeżeli już uznam, że to miał być taki sposób pokazania, to był to sposób płytki. A aktor? Widziałam lepszych aktorów i sorry, że nie mogę polubić tego.
Ach i jeszcze zwalanie winy na aktora, jakoby nie umiał pokazać tego czy innego uczucia, uważam za głupotę. No bo dlaczego wcześniej mówiłaś, że ta scena jest bez sensu, beznadziejna i w ogóle, a teraz mówisz, ze mogłoby być tak jak napisałam, ale dodajesz, ze aktor jest beznadziejny i nie umie grać? Mże z braku innych argumentów sięgasz po najgorsze i najmniej pasujące do tematu?
Och sorry, ale czepianie się aktora tak nagle, to sorry, ale jest takie powiedzenie: Z braku laku dobry kit". Sorry, ale chyba je zastosowałaś. Jakoś wcześniej nie czepiałaś się aktora, tylko z braku innych argumentów zadowoliłaś się byle czym. Sorry, to żałosne. A, jeszcze raz sorry - przykro mi, że nie mogę Cię zrozumieć.
Hmm.. a mi się nie podoba. Taka nadmiernie sztuczna jest jak dla mnie. Wolałabym, żeby normalnie inni też byli, ale po prostu nieostro pokazani, kamera skupiona na nich. A to, że tak wszyscy znikają takie dziwne było. Wiem, scena miała być oryginalna, inna itp. Ale nie dotarła do mnie niestety.
A na mnie to zrobiło takie wrażenie... Było takie... Bardzo oryginalne. Ale pewnie zbyt zamerykanizowane...
Proszę pomóżcie! Moje pytanie jest do uważnych obserwatorow!
Jest w tym filmie druga podobna scena, kiedy pan Darcy podaje rękę Lizzy i znów jest zbliżenie na jego dłoń. W ktorym momencie to było, ja 2 razy oglądałam ten film, ale się nie dopatrzyłam niestety ;) Z gory dziękuję za odpowiedzi!!
chyba chodzi ci o scenę, w której Darcy rozmawia z Lizzy kiedy ta zwiedzała Pemberlayi przypadkowo się na niego nadziała :). Ale on jej nie podaje ręki, porostu pokazują zbliżenie jego dłoń.
Hmm dziękuję za podpowiedź, jak wrócę z pracy to zobaczę jeszcze raz tę scenę. Po prostu nie w sposób jest ogarnąć i zobaczyć wszystko naraz w tym filmie :) Pozdrawiam!
Ja też zauważyłam tą scenę. Zastanawiałam się czy specjalnie tę rękę pokazali...
oczywiście że specjalnie pokazali rękę. Za pierwszym razem w scenie przy powozie, Darcy ściska palce jakby, nie wiem, walczył czy chciał się czegoś z niej pozbyć. W scenie z Pemberly ręką juz nie rusza, jakby sie pogodził z uczuciem, czy może pogodził z porażką i ma to oznaczać rezygnacje?
Nie chcę tu powiedziec, że przy scenie powozowej on juz kochał Lizzy, ale najwidoczniej dziewczyna go intryguje, wzbudza emocje, nie zawsze pozytywne, ale jest inna od wszystkich.
Ten film pełen jest takich pozornie niewaznych i niewidocznych bo chwilowych scen. i chyba aby go w pełni zorozumieć, zrozumieć wizje reżysera ze sie tak wyraże, trzeba zauważyc i umiec odpowiednio zinterpretować te szczególki.
Dokładnie! Np. scena w Netherfield, w której Darcy mówi, że lubi oczytane kobiety i Lizzy natychmiast odkłada książkę... Jakby chciała powiedzieć Darcy'emu, że nie ma w niej nic, co mogłoby mu się podobać :)
Mnie sie wydaje ze on jest jest juz wtedy na etapie gdy rodzą sie jego uczucia i dotyk jej dloni wywoluje u niego mieszane emocje...z przewagą na pozytywne, oczywiscie. Moze ten dotyk go hmmm...zelektryzował?