Warto było czekać te kilka miesięcy od premiery angielskie do naszej. Film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Po pierwsze scenografia fanastyczna. PO drugie Lizzy i Darcy świetnie się spisali w swoich rolach, a po trzecie duże brawa dla producentów. Łatwo zauważyć, że film był trochę skróconą wersją ksiązki, brak w nim np. państwa Hurst, do Rosing Park Lizzy jedzie sama, itp. Mimo to te zabiegi nie umniejszyły wartości filmu. Warto też powiedzieć, że ostatnia scena filmu, tj. oświadczyny |Darcy'ego, zostały zupełnie inaczej przedstawione niż w książce, mimo to urzekają, zwłaszcza jak Lizzy mu mówi, że ma zimne ręce. Pewnie pójdę jeszcze kilka razy do kina.