że w 99/100 przypadków film będzie słabszy od książki ;D
Książka szalenie mi się podobała, miała w sobie magię, czuć ten klimat, uczucie jest pokazane w delikatny sposób, człowiek sam w sobie czuje jak powolutku się ono rozwija.
W filmie sceny były takie pourywane, poszarpane, brak płynnych przejść, jedyna postać, która prawie w 100 odzwierciedlała moje wyobrażenia po książce to pan Bennet, aktor dobrany idealnie :) Trochę się zawiodłam, spodziewałam się czegoś więcej, co nie znaczy, że film był klapą. Daję 6/10. Fajny na sobotni wieczór, jak się nie ma czegoś ciekawszego do roboty :D
droga Ewo, proponuję Ci obejrzeć "Dumę i uprzedzenie" w wersji mini serialu z 1995 roku, z C. Firthem w roli głównej. Serial genialnie oddaje klimat książki. Natomiast film jest wielką szmirą.
muszę się jak najbardziej zgodzić... serial z '95 był genialny, natomiast film jest wielkim nieporozumieniem... i moim zdaniem Keira w ogóle nie nadaje się do tej roli...
zgadzam się. klimat wcale nie oddawał tego z książki. a Darcy wyglądał jak zbity kundel,który cały czas robił maślane oczy do Lizzy....;/
Mi się akurat podobała postać Darcy'ego, chociaż według mnie powinien być trochę zimniejszy w stosunku do Lizzy. Bardzo nie podobało mi się zakończenie - takie totalne urwane. Co do roly Keiry, uważam, że dość dobrze wywiązała się ze swojego zadania :) Chyba najimlej zaskoczyłam się natomiast Panem Bingley'em - w książce wyobrażałam sobie go o wiele gorzej niż na ekranie ;D
Powieść jest tak magiczna, że tak naprawdę ani serial, ani film nie potrafiły tego oddać. Same w sobie były b.dobre, ale powiedzmy szczerze - ''Duma i uprzedzenie'' Jane Austen to geniusz, żaden reżyser nie ukarze tej historii lepiej niż autorka książki.
:)