nie powalający zbyt bardzo odstaje od powieści scenarzysta chyba czytał ksiązkę z powyrywanymi kartkami ;) co do aktorów dobrze sie spisali, chociaż wszysto było mało angielskie
film goraco polecam wielbicielom gatunku ale moja ulubioną wersją pozostaje miniserial z 1995
Popieram, w całej rozciągłości, 100 % etc. Dla mnie również serial z 1995 pozostanie niedoścignionym wzorem.
hm.. no co powyrywał?:) plus pamiętaj serial to nie film.. nie zamieścisz w nim wszystkich wątków :)
B fajny, ale fakt, że serial rządzi.. Nie da się zrobić zwykłego filmu i zamieścić w nim tylu szczegółów, ale mimo to spox. Keira pasuje na Elizabeth, ale niestety nic mnie nie wyrwie z gorącej rozpaczy z powodu braku Firtha i tryumfalnego pocałunku.
Uwazam ze bardzo udana wersja, rzeczywsicie szkoda ze sie nie pocalowali :), ale i tak bylo niesamowicie romantycznie, tresc wyjatkowo z sensem skrocona, jedyne co mi sie bardzo nie podobalo to stroje, one ciagle wygladaly jak w workach od kartofli,starych na dodatek i przetartych, nawet byly tak ubrane na pierwszym balu ktory byl raczej wiejska potancowka w karczmie, a ich dom? jak przytulek dla ubogich, rozpadajacoa sie rudera, z ta swinia przesadzili. Pozniej jakos sie przyzwyczailam, domy Bingley'a i Darcy'ego juz byly ok. Widocznie chcieli wyrazny kontrast wprowadzic.
no przestań - jakby ich stać było na stroje i dom, to by nie musiały wychodzic za mąż "bogato", a z miłości by wystarczyło :P
:P jakoś nie zwróciłam aż takiej uwagi na te stroje :] uroda Keiry mi to trochę przyćmiła... i wreszcie dobrze zrobili Jane, bo w serialowej była jak dla mnie dziesięc razy brzydsza od Lizzie. A co do domu Bennetów, to wiem, ze to głupie, ale wyjątkowo mnie rozśmieszyła ta świnia huehuehue i zresztą wcale nie wyglądał jak rudera! Wszystko bym dała, żeby żyć w tamtych czasach i wśród tamtejszych krajobrazów...
Film cudny! Njalepsza kinowa ekranizacja! Naprawde wreszcie panny Bennet wygladaly na biedne.. Keira i macfadyen ... aaa cudna para :D
Aktor grający Collinsa sie spisal :D
Zgadzam sie. Poczatek kiepski (usmiech Keiry.. sztuczny), niedopuszczalny wrecz brak pocalunku ;). Ale film ma rowniez plusy takie jak np: niesamowita scena w deszczu (co jest w deszczu takiego.. pociagajacego? ;) Nie wiem jak Wam, ale mi sie ta scena wlasnie bardzo podobala.. (motylki ;) Moze nie do konca byl taki jaki bym chciala, ale podobal mi sie i wzruszylam sie.. Szkoda, ze tacy mezczyzni istnieja chyba juz tylko na kartkach powiesci lub w filmach.. ;))
wiem wiem, ta scena w deszczu miała coś w sobie ;) i w sumie mimo że byłam już przed premierą załamana Macsfajdolem, to nie wypadł aż tak źle, jak się spodziewałam...I chodź nadal uważam, ze nawet 70-letni Firth jest lepszy na Darcyego, to spisał się w miarę. Ale przy tym słońcu na końcu już naprawdę mogl;iby się pocałować... Mi przynajmniej cmoknięcie w rękę nie wystarczyło.