Nasakrycznie niskobudżetowy, słaba gra aktorska, ciągłe zbliżenia żeby nie pokazać większego kadru. Gość z dupy przyszedł i bez słowa i powodu zaczął zabijać. Film krótki i jeszcze nic w nim się nie dzieje. Po prostu głupi. Niewarty marnowania czasu.
No, z tym gościem to w ogóle bajka. Zgodnie z czasem akcji płynęli sobie (nawet tam te 5km od brzegu Kuby (?)), yebutło, oceany się przesunęły, budzą się tam pewnie po kilku godzinach (niech im będzie, że tyle, bo było już jasno), a tu gość se idzie z psem po dnie oceanu w losowym miejscu. Czyli co, chodził akurat podczas zdarzenia w jezusowych sandałach po wodzie, czy po katastrofie stwierdził, że idzie pozwiedzać i szabrować pojedyncze łodzie, które mogły być w okolicy? Tam przyczynowo-skutkowo nie grało nic.