Najlepsza laska poleci na ładnego blondyna
Nieważne, że laska zakochała się w facecie, który dwa razy ją obronił, sprzeniewierzając się dla niej swoim ideałom i ryzykując życie, powinna go posłać w diabły!
A kiedy był ten drugi raz? Bo pamiętam tylko, że wstawił się za nią w katedrze?
Ładnego? Mi się bardziej Kwazio podobał niż Febus :)
Nie zapominajmy, ze Quasimodo też uratował Esmeraldzie życie, a również Febusowi, i wielu cyganom. (do homka).
Ale Febus w Disneyu i tak był bardziej wyidealizowany niz w książce, gdzie był, krótko mówiąc, zwykłą meską szm.atą.
I dlatego go nie lubię. W książce jest zwykłym podrywaczem, natomiast w filmie Disneya, jest idealny, aż do przesady.
Mnie niezmiernie irytował, zwłaszcza na wstępie. Zawsze bedę zakochana w Kwaziu :)
A dla mnie Febus nawet nie był przystojny, przypominał mi tą istotę:
http://twojezwierzaki.org/zdjecia/artykuly/kadr/4.jpg
Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale ja nigdy nie pokazałbym tego filmu małemu dziecku. Rozumiem, że ten film ma bardzo mądre przesłanie, ale według mnie ten film ma zbyt dorosłą fabułę, żeby pokazać go dziecku w wieku 7-8 lat. Spotkałem się z wypowiedziami typu: "Przecież małe dzieci nie rozumieją doroślejszych wątków w tym filmie". Ale skoro maluchy nie rozumieją wątku, który jest bardzo istotny dla fabuły, to po co im go w ogóle puszczać? Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić. Moim zdaniem najlepiej puścić go dziecku w wieku nie wiem, 10 lat?
Ja BYŁAM małym dzieckiem, gdy go oglądałam. I bardzo mi się podobał, nawet, że nie rozumiałam tego wątku Frollo&Emseralda.
Tylko BŁAGAM, nie pytaj mnie o już nic więcej na temat "Dzwonnika", ostatni raz oglądałam ten film chyba z 10 lat temu i nie pamiętam kompletnie nic...
Tylko, że ja widziałem ten film jak miałem 18 lat, więc to oczywiste, że trocę inaczej go odbieram. A jedyny "Zarzut", jaki mam do tego filmu jest taki, że przecież ten film powstał na podstawie bardzo mrocznej i brutalniej książki, więc to, że zrobiono na jej podstwie film dla dzieci, jest dla mnie trochę dziwne. Ale film sam w sobie jest moją ulubioną produkcją Disneya.
"Dzwonnik" nie jest wyjątkiem- przecież np. Pinokio został stworzony na bazie- przyznajmny rację- naprawdę sadystycznej książki (momentami gorszej niż Piła 3D), Pocahontas jest oparta na historii splamionej krwią Indian (sama jej postać jest dosyć wybielona- na podstawie kilku przeczytanych przez mnie źródeł można stwierdzić, że Pocahontas- a Matoaka raczej- była pustą, niezbyt uczestniczącą w tych wszystkich wydarzeniach dziewuchą- raczej była "statystką" niż "aktorką"), same oryginały bajek "Kopciuszka" i "Śpiącej Królewny" są dosyć krwawe, jedna z bajek z Kaczorem Donaldem jest bodajże z przewodnim hitlerowskim wątkiem, "Anastazja" (wiem, że nie Disney, ale co tam) w sumie robi sobie romantyczną historyjeczkę na dramatycznym wątku rewolucji październikowej i tragedii rodziny carskiej... jest trochę tych przykładów :)
A wracając do powieści, nie wiem jak ciebie, ale mnie podczas lektury strasznie wkurzała głupota Esmeraldy. Przykładowo: W jednej scenie widzi wyraźnie, że Febus spotyka się z inną, a mimo to usprawiedliwia go i mówi coś takiego "O chce tu podejść, ale ta nedobra kobieta mu na to nie pozwala". Dlatego wolę Esmeraldę z filmu bo widać, że ma większe IQ :)
W moim wrażeniu była nie tyle głupia, co po prostu naiwna i dosyć mało doswiadczona. No cóż, weźmy realia- Esmeralda była niewykształconą, wychowywaną przez Cyganów dziewczyną, i dodatkowo miała szesnaście lat. Disneyowskie królewny z lat 90 różniły się od takiej Snieżki czy Kopciuszka tym, że nie były juz takie miękkie, blade i miłe aż do mdłości, które przy małym dmuchnięciu uniosły by się na wietrze- Pocahontas, Bella, Jasmina, Jane czy Esmeralda to dziewczyny zdecydowane, z charakterem, z "jajami", które wiedzą, czego chcą i mają silne temperamenty. Esmeralda Disneya była "z jajami", a Esmeralda Hugo "bez jaj", a to nie odpowiadało ówczesnej publiczności, więc trzeba było wprowadzić modyfikacje. Każdą postać zmodyfikowali- Frollo był głównym bohaterem i poza paroma świństwami miał właściwie więcej uczynków dobrych na koncie, niż złych-w bajce był naczelnym villain (chociaż GENIALNYM- dla mnie obok Urszuli i Mother Gothel najlepszy czarny charakter Disenya), Phoebus był babiarzem i lalusiem, a nie mężnym, pomagajacym w potrzebie rycerzem-słońce, Quasimodo w Disneyu, nie dość, że główny bohater, to jeszcze inteligentny, dobry i miły- w książce był postacią raczej drugoplanową, i w moim odczuciu chwilami sprawiał wrażenie upośledzonego, Clopin nie był wesołym lalkarzem tylko dosć przewrotnym zbójem, itd. Szczerze to w Disneyu brakowało mi Gringore'a i Guduli- gdy po raz pierwszy czytałam powieść to pomyślałam "WTF? Przecież w filmie nie było tych gości!"
Cóż, jak widzę, dyskutowanie na temat bajek zapewnia ci dosyć dużo przeżyć emocjonalnych. Tak z grzeczoności zapytam się, bez złych intencji, nie wkręcasz mnie czasem? Żadna prowokacja, po prostu mam wątpliwości;)
Nie :) Tak szczerze, to masz trochę racji, bo "Dzwonnik" to jedyny film, który tak mnie wzruszył, że aż się popłakałem :) Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale tak jest. A pierwszy raz obejrzałem ten w zeszłym roku, jak miałem 18 lat.
Moim zdaniem, gdyby w bajce była matka Esmeraldy i Gringoire, fabuła mogłaby być zbyt skomplikowana jak na film dla dzieci.