Quasimodo jest synem rodu cyganów, czyli jego deformacja to skutek kazirodztwa, aby nie mieszano krwi romów?
Zastanawiałem się dlaczego Quasimodo jest takim "potworem" i przypomniał mi się jakiś artykuł o cyganach, który kiedyś tam czytałem. Było wspomniane o kazirodztwie wśród cygan, ale to w bardzo dawnych czasach, a czas filmu Disney'a rozgrywa się w średniowieczu - to by sie zgadzało. Wydaję mi się, że przez to Dzwonnik jest taki inny. A szukałem ludzi, którzy mogą coś wiedzieć więcej na temat tej kultury, bo być może się myślę albo i nie. Ale to nie zmienia faktu, że bardzo lubię tą bajkę od najmłodszych lat.
W sumie to masz rację, w średniowieczu już rodzeństwo cioteczne (kuzynostwo w pierwszej linii) mogło wziąć ślub. Nawet w powieści zostało to opisane. O ile mnie pamięć nie myli, to Phoebus i Fleur-de-Lys byli kuzynostwem pierwszego stopnia. A przynajmniej tak gdzieś czytałam.
Co do filmu Disney'a, to jeden z moich ulubionych filmów w ogóle. Mimo, że (teoretycznie) dawno wyrosłam z filmów animowanych.
W książce, o ile pamiętam, Quasimodo nie był w ogóle cygańskim dzieckiem. W filmie też jest biały.
W książce Quasimodo BYŁ cygańskim dzieckiem (rozdział historia placka na rozczynie z kukurydzy), "Było tam upiorne dziecko Cyganki, co się z diabłem pokumała! (...)"
No może. Z tego co pamiętałem to cyganie tylko podrzucili Quasimoda w miejsce Esmeraldy, którą ukradli a Gudula oddała go do kościoła. Ale czytałem książkę już dość dawno i mogę się mylić.
Znam książkę prawie na pamięć i w rozdziale, który przytoczyłam, jes powiedziane, że Quasimodo jest Cyganem.
Przepraszam, ale nie wiem gdzie to napisać, bo jak klikam "Dodaj Temat", to jakiś błąd wyskakuje, no więc piszę tutaj. Kiedy byłem mały, bardzo bałem się sceny, w której Quasimodo był bodajże przykuty (?) do ściany, był rozczochrany i miał wkurzoną minę. Tylko, że nie wiem czy to nie moja wyobraźnia trochę to podkoloryzowała. :) Więc proszę o ewentualne potwierdzenie, bo mogło mi się coś pomylić, a z tego co pamiętam to była jedyna scena której się bałem.
Mówisz o filmie Disneya i senie już pod koniec? No, był przykuty do kolumn katedry, żeby (oczywiście w opinii Frolla) nie mógł uratować Esmeraldy. Fakt, dość przerażająca scena. Ale nie jestem pewna, czy mówimy o tej samej scenie...
Bałem się tej sceny dawno temu, jak byłem mały. Teraz jestem po dwukrotnym obejrzeniu filmu, i bardzo mi się podoba.
Tak po prawdzie, to nigdy się nie bałam tej sceny... Właściwie żadnej sceny się w tym filmie nie bałam... Ale byłam rąbniętym dzieckiem. ;) Ale teraz, gdy wracam do tego filmu (nawet teraz u mnie leci) to z każdym obejrzeniem bardziej mi się podoba, zwłaszcza jeśli chodzi o animację. Jak na drugą połowę lat 90-tych technika jest doskonała. No, w sumie... potem przez lata było tylko gorzej...
Bałem się też sceny, w której Quasimodo zostaje poniżony przed tłumem. To przez tą scenę nie chciałem oglądać tego filmu jak byłem dzieckiem.