PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558960}

Elizjum

Elysium
2013
6,4 143 tys. ocen
6,4 10 1 142756
6,1 48 krytyków
Elizjum
powrót do forum filmu Elizjum

niszczyciel sf

ocenił(a) film na 4

Ten facet do reszty rozwali filmową fantastykę. jego cieniutki Dystrykt narobił sporo szkód. A teraz znowu to...

użytkownik usunięty
jos_fw

Nie chce mi się nic obalać bo i tak pewnie zdania nie zmienisz. Jesteś jednym z tych "jestem bardzo wyrobiony, oglądam tylko same arcydzieła i czytam masę ambitnych książek, klękajcie narody". A Thelma i Louise? Tam też bredził i rzęził? No tak, ja się przecież kompletnie nie znam bo lubię oglądać głupiego niszczyciela sf. Pa pa...

ocenił(a) film na 4

cieszę się, żeś mnie już zakwalifikował; uwielbiam takich klasyfikatorów jak Ty. Wybacz, że ośmieliłem się więcej od Ciebie zobaczyć filmów i przeczytać książek - w pewnych kręgach to rzeczywiście powód do potępienia. Głęboko się mylisz, oglądam również filmy szmirowate, takie jak np.Dystrykt. Thelmy nie lubię, ale pewnych walorów nie da się temu filmowi odebrać. Najciekawsze, że właściwie - pośrednio - w pewnym aspekcie poparłem Twe zdanie - że "Prometeusz" kiepski, no ale musiałeś jeszcze wylać swe frustracje. Bez odbioru.

użytkownik usunięty
jos_fw

A jak mam inaczej napisać? Postanowiłeś zbrzechtać Dystrykt 9 z błotem, oczywiście możesz to robić, droga wolna, ale przy okazji musisz pokazać jak bardzo wysoko stoisz nad rozmówcami, że stado baranów jest w błędzie, że intelektualnie to małpy które dopiero ewoluują na poziom rozwoju który ty osiągnąłeś już dawno temu oglądając wszystko i czytając wszystko. Tak klasyfikuję sobie ludzi, tobie za dużo brakuje dystansu do siebie samego. Tak więc żegnam.

ocenił(a) film na 4

Do licha, a co mam mieć takie stanowisko jak wszyscy, bo Ty tego chcesz! Mam chodzić w stadzie? Z jakiego właściwie powodu?! Nie wymyśliłem sobie stanowiska w sprawie Dystryktu ad hoc; nie zrobiłem tego, żeby wywołać odzew. Po prostu mi się nie podoba i piszę tu z jakiego powodu! masz prawo mieć inne zdanie - Twoja sprawa. Nie imputuj mi, że się wywyższam albo że uważam Cię za durnia, bo nigdzie tego nie napisałem. I tyle

użytkownik usunięty
jos_fw

Jakie konkretne szkody wyrządził Dystrykt 9? Czy ludzie po nim masowo znienawidzili sf? Czy wszyscy poczuli się mocno zawiedzeni treścią tego filmu i uznali ją za głupią?Jak mozna z góry zakładać że kolejny film Blomkampa którego się nawet nie widziało będzie dnem i wyrządzi jeszcze (jakieś?) większe szkody?
Ja po obejrzeniu Avatara a tym bardziej Prometeusza poczułem się zawiedziony i oszukany ale te filmy nie namieszały mi w głowie do tego stopnia abym powiedział że niszczą filmową fantastykę. Ktoś powie mi "ale słuchaj przecież w Prometeuszu mamy taką romantyczną scenę, naukowiec postanowił wyściskać i wycałować kosmiczną kobrę" albo mi powie "przecież Avatar to piękna opowieść o człowieku który dostrzegł wady swego gatunku i postanowił zostać niebieskim smerfem". Być moze po Dystrykt 9 ktoś czasem spogląda w niebo z obawą że przylecą nad jego dom wredne krewetki, zjedzą wszystko co ma w lodówce, zrobią sobie mieszkanie z jego łazienki i naśmiecą do łóżka. To już jest wystarczający powód żeby nie mieszać tego filmu z błotem.

ocenił(a) film na 4

wklejam całą recenzję, która ukazała się w piśmie internetowym Creatio Fantastica: Poczyniwszy odpowiednie zastrzeżenia, co do własnej poczytalności oraz jakości percepcji, przechodzę do rzeczy. Zajmę się Dystryktem 9, filmem zrealizowanym w Południowej Afryce w konwencji paradokumentu przez nieznanego bliżej reżysera Neilla Blomkampa. Producentem filmu jest znany bliżej Peter Jackson, co miało zapewnić wysoką jakość obrazu, a – moim zdaniem – nie zapewniło. Choć film „chwycił” – nieźle się sprzedał; krytyka przyjęła go życzliwie, czasem entuzjastycznie.



Fabuła jest prosta – na Ziemi, w RPA (to świadczyć ma o wielkiej oryginalności filmu; zwykle kosmici lądują przy Białym Domu) awaryjnie wylądował, a właściwie zawisł jak balonik na druciku statek Obcych, którzy przypominają swym wyglądem, niestety, krewetki (tak się też ich natychmiast życzliwie chrzci). Krewetki, a jest ich – bagatela – milion, okazują się dość bezwolnymi figurami: za puszkę kociej karmy uczyni taki wszystko (nie jest powiedziane, czy Krewetki jadają krewetki). Zamyka się ich w slumsach, gdzie bytują w podłych warunkach (w recenzjach podkreśla się, że są to autentyczne osiedla, w których żyli do niedawna czarni obywatele Johannesburga – co ma znów wyostrzyć drapieżną diagnozę społeczną filmu oraz jego wymiar alegoryczny). Głównym bohaterem jest ponura postać urzędniczyny do spraw Obcych, który odpowiada za akcję siłowego przesiedlenia przybyszów. W jej trakcie styka się z tajemniczą substancją – i podlega mutacji; zmienia się mianowicie w Krewetkę. Jego DNA (jeden z większych idiotyzmów scenariusza, zapewniam, że jest ich bez liku) staje się dla militarnie zorientowanych środowisk bezcenne – pozwala bowiem uruchomić arsenały zgromadzone na statku Obcych. Zatem ludzie ścigają biedaka, by poddać go eksperymentom (jego własny teść, wysoko w hierarchiach służbowych osadzony, stoi za tymi machinacjami; znowu oryginalność wejrzenia – do tej pory w popkulturze to teściowa bywała postacią negatywną, by nie powiedzieć makiaweliczną). Oczywiście punkt widzenia naszego bohatera ulega przeistoczeniom równie gwałtownym, co cała jego postać. Nagle staje się międzygatunkowym altruistą (z pobudek egoistycznych, rzecz jasna) – pomaga Obcym w ucieczce.



Za jeden z atutów obrazu uważa się jego paradokumentalność, ale to w tej chwili, przypominam, żadna nowość, tylko moda (Projekt: Monster, Blair Witch Project etc.). Zresztą, takie sfałszowane dokumenty mają starą i przebogatą tradycję – odwołać się można do słynnego słuchowiska radiowego Orsona Wellesa z roku 1938; kiedy to spora populacja Stanów Zjednoczonych wpadła w popłoch na wieść o rzekomym najeździe kosmitów. Fałszywe dokumenty filmowe dorobiły się już własnego określenia – „mockumentary” (gdzie owo „mock” oznacza „udawać”, „drwić”). Drwina wydaje mi się tu słowem-kluczem. Nikt wszak nie da wiary w istnienie Godzilli, nawet jeśli jej obszerna postać kręcona jest „z ręki” albo z komórki. Nie wierzę zatem, że konwencja paradokumentu ma wzmagać realizm kreacji – bo go po prostu nie wzmaga. Raczej o drwiny z realności tu chodzi – mogę sobie dowolnie zdeformować rzeczywistość, pterodaktyle zaczną jeść z karmika, a gołębie będą niczym kondory. Nadto swoją niepoślednią rolę odgrywa tu kontekst kulturowy – wszak nagrywanie z komórek stało się jakąś zbiorową aktywnością; umieszczanie w sieci debilnych filmików – jedną z ulubionych rozrywek ludzkości. Ta maniera (a zaczęło się chyba od von Triera i manifestu Dogmy – w tym wypadku rezultaty jeszcze były artystycznie frapujące), ów stylistyczny bezład, który – przyznam – budzi mą silną niechęć, stał się pożywką dla całej rzeszy reżyserów współczesnych. Może tak być powinno, wszak już Flaubert (sparafrazuję go nieudolnie) powiadał, że z gówna, które zalewa mu gardło ulepi rzeźbę swojej epoki. Być może rzeźbić da się w każdym materiale; forma natomiast istotniejsza jest od gównianych właściwości materii, we mnie jednak budzi to pewien odruchowy sprzeciw.



Dystrykt 9 - plakat filmu



Wracając do recepcji filmu – zadziwia dość jednolity ton recenzji. Powiada się: wprawdzie odnaleźć można w fabule absurdy, ale przecież nie o to chodzi (nikt właściwie owych absurdów nie wymienia). Istotniejsza jest bowiem głębokość przesłania (choć z interpretacyjnym Rowem Mariańskim nie mamy tu do czynienia), tzw. alegoryczna skrótowość. Nadto odnoszę wrażenie, że w piśmiennictwie filmowi poświęconym dominuje takie protekcjonalne zdziwienie: jakże tak, to fantastyka filmowa może zajmować się poważną problematyką społeczną? A jak już się zajmuje, natychmiast otrzymuje grzechów odpuszczenie. Nasz Dystrykt zyskuje status „jednookiego pośród ślepców” – wprawdzie kalekie to dzieło pod każdym względem, ale za to „głębokie”. Tak się nie da. Absurdy fabularne można by ewentualnie tłumaczyć, gdybyśmy mieli do czynienia z inną stylistyką filmową – gdyby było to kino oniryczne albo choć groteskowe, wykoślawiające związki przyczynowo-skutkowe w jakimkolwiek bądź celu.



Jak już było mówione, niekonsekwencji fabularnych mamy tu sporo. Wymienię kilka. A) Po co zabiera się w kosmos milion kretynów? To dość kosztowny sposób podniesienia poziomu IQ na rodzimym świecie Krewetek. Wprawdzie pada tu hipoteza owadziego trybu życia tej rasy; i tak skonstruowanej hierarchii (ów milion to byliby trutnie albo robotnicy); jakoś mnie to jednak nie przekonuje. B) Od statku odrywa się tuż po lądowaniu (zawieszeniu raczej) moduł dowodzenia z elitą intelektualną załogi – i znika gdzieś na powierzchni. Przez dwadzieścia lat władze RPA poszukują tych ton żelastwa; tymczasem spoczywa on w piwnicy jednego z baraków – tu inteligentny Obcy domowym sposobem preparuje termos paliwa, który wyniesie statek w kosmos (zetknięcie z tą substancją powoduje mutację głównego bohatera filmu) – nie komentuję; kretynizm piętrowy. C) Zmutowany biedak staje się łakomym kąskiem dla militarystów – jego obce DNA ma uruchamiać machiny bojowe Obcych; ściga się go i osacza dużym nakładem środków; szczerze powiedziawszy, nie bardzo wiem, po co. Przecież wokół roi się od obcych idiotów gotowych za puszkę kociej karmy uczynić wszystko – również uruchomić militaria (którymi zresztą handlują). Gdy dochodzi do wysiedleń, Krewetki rzucają się na komandosów z kijami i pazurami – wcześniej pozbywszy się arsenału zaawansowanej broni.



Atutem filmu ma być również surowa diagnoza społeczna – mówi się tu dużo o naszej ochocie do tłamszenia. Wnioski antropologiczne twórców obrazu rzeczywiście są ponure. W istocie pewną ostrość i cyniczność spojrzenia da się odczuć – Obcy zamknięci są w dawnych gettach południowoafrykańskich; nadzorcami bywają tu Murzyni. Wszystko to jednak zepsute jest ckliwym finałem, gdzie nawrócony Ziemianin pomaga dwóm Obcym uciec w kosmos po pomoc. Zastanawiam się, czy Blomkamp zrozumiał, co nakręcił; czy pojął właściwe przesłanie własnego filmu. Kim jest bowiem Obcy, który – jako jedyny z rzeszy Krewetek – jest w stanie pilotować statek? Nadzorcą? Wyższym w hierarchii? Może jego zadaniem było dostarczenie taniej siły roboczej do jakiejś kolonii? Może miał utworzyć jakiś obóz koncentracyjny? Wydaje się to prawdopodobne, gdy zestawi się indolencję umysłową gnębionej większości z geniuszem garażowego twórcy superpaliwa; albo gdy zaobserwuje się łatwość, z jaką Krewetki godzą się z opresją – jakby do podobnej doli przywykły już wcześniej. Na czym będzie polegała pomoc Krewetek z kosmosu tym na Ziemi? Na pacyfikacji naszej planety? Głównemu bohaterowi właściwie w to graj – w międzyczasie przeistoczył się bowiem w Krewetkę; jego ziemski szowinizm przeobraził się w szowinizm krewetkowy. Mam wrażenie, że to akurat piętro znaczeń umknęło samym twórcom; recenzenci również nie zwrócili na to uwagi.



Czy rzeczywiście tak by to wszystko wyglądało, czy diagnoza Blomkampa jest trafna? Czy istotnie – mimo dużych usterek logicznych – dzieło się broni, opisuje rzeczywistość, oczywiście zdeformowaną fikcyjnym faktem lądowania Obcych? Czy, innymi słowy, twórcy wykazali się kompetencjami socjologicznymi? Wątpię. Zastanawiam się, czy w atmosferze poprawności politycznej, w istocie doszłoby do takiej właśnie formy pacyfikacji bezwolnych kosmitów? Chyba jednak nie. Blomkamp nie oddaje ducha czasu. Bo czyż alterglobaliści, zieloni dopuściliby do prześladowań braci w (bez)rozumie? Czy feministki nie wzięłyby w obronę samic Obcych i nie jęłyby im truć o powszechnej, kosmicznej emancypacji? Czy popkultura natychmiast by Krewetek nie zawłaszczyła, nie przemieliła na górę dolarów? Czy nie mielibyśmy Big Brotherów z udziałem przybyszów? Czy Drzyzga nie porozmawiałaby z Obcym o jego problemach rodzinnych, wywlekając parujące flaki ostatecznej intymności na wierzch? Czy spożywanie krewetek nie byłoby passé? Czy wypadałoby wypowiedzieć publicznie frazę, którą ja właśnie teraz wypowiadam – nie lubię krewetek.

użytkownik usunięty
jos_fw

Fabuła może nie jest rewolucyjna ale wyłamuje się poza typowe schematy gdzie zły kosmita atakuje naszą palnetę. Dla ciebie to jednak za mało. Zapomniałem, ty już przeczytałeś wszystkie książki i filmy z tego gatunku, trudno, to ty masz problem że nic nie może ciebie już zaskoczyć.
Nie lubisz formy paradokementu, nie lubisz Dogmy. Ja lubię. Wada/zaleta. Po prostu może być. Z czasem oglądając Dystrykt zapomina się o tym że kamera trochę lata, nie ma to negatywnego wpływu na odbiór filmu.
Po co się zabiera w kosmos kretynów? A po co nie? To nie jest wytłumaczone co nie oznacza że jest to głupie.
Nie lubisz krewetek, to zostają ci kalmary Scotta. Innej opcji na razie nie ma. Życzę smacznego.
Naprawdę nie dostrzegłeś tego że Blomkamp mimo ciężkiej atmosfery filmu potraktował to dzieło z lekkim przymrużeniem oka i mruga tym okiem do widza? Przecież nie da się smiertelnie poważnie podejść do filmu gdzie występuje masę przerośniętych krewetek. Potraktowałeś ten film poważniej od jego twórcy, dlatego doszukujesz się w nim tylko realizmu zamiast po prostu bawić się tym obrazem.

ocenił(a) film na 4

Ale ten dowcip jest kiepski po prostu. Dogmę lubię w wykonaniu von Triera, ale on ma coś ważnego do zakomunikowania. Blomkamp, moim zdaniem, nie ma. Twórca musi traktować swoje dzieło poważnie, nawet jeśli robi sobie jaja - dzieło jest dziełem. Pisarz, reżyser ma za zadanie sprzedać w filmie - książce siebie. Jeśli nie podchodzi do tego poważnie powstaje blaga - to paradox, jak w tym dowcipie o smutnym klaunie. Ja naprawdę nie jestem ponurakiem, lubię dowcip von Triera z Królestwa lubię wczesne kawałki Tarantino. Lubię dowcip, który jest czymś więcej niż tylko dowcipem.

użytkownik usunięty
jos_fw

Ale Dystrykt 9 nie jest kiczem. Z początku jest zabawny potem staje się coraz bardziej mroczny i poważny jednocześnie wciąż pozostając w jakiś przewrotny sposób zabawny. Po drugie nie sili się też na przesadną ambicje, nie jest to typowe intelektualne sci-fi jak Moon. Dystrykt 9 to bardziej action sci-fi. A więc twoje krytyczne uwagi że brakuje głębi, większej treści. A miała tam w ogóle być? Terminatory, Aliens też miały treść ale nie oszukujmy się, to nie były dzieła wyjątkowo głębokie. Odniosły w dużej mierze sukces dzięki efektom, akcji, klimatowi. Dystrykt 9 też.

ocenił(a) film na 6
jos_fw

czy naprawdę uważasz, że na świecie jest miejsce tylko ma „dzieła”? Że „Pisarz, reżyser ma za zadanie sprzedać w filmie - książce siebie”? No to qrna mamy problem. Musisz spuścić do kosza 85% produkcji światowej. A gdzie kino rozrywkowe, melodramaty? Nie mówiąc już o serialach, w których każdy odcinek jest reżyserowany przez innego reżysera pod dyktando jeszcze innego. Naprawdę nie chciałbym żyć w świecie pełnym tylko i wyłącznie nadętych dzieł „sprzedających” autora. A na jakiej podstawie twierdzisz, że Blookamp nie „sprzedał” siebie?

ocenił(a) film na 4
Woooo

i spuszczam, bracie. Miejsce jest na wszystko, co się sprzedaje, nie bądź infantylny. Tylko, że ja po prostu tego nie kupuję - takie moje prawo. Myślę, że ów Blookamp próbował sprzedać coś i nawet sprzedało się dobrze. Mam nadzieję, że to nie była sprzedaż jego przepastności - okazałoby się bowiem, że pustkami tam świeci.

ocenił(a) film na 6
jos_fw

To, że niewiele potrafiłeś w tym filmie dostrzec, nie znaczy że tam nic nie ma. Już sam fakt zdobycia tak sporej popularności niskobudżetowego filmu, który nie jest gore, daje trochę do myślenia. Nie jest też jakoś specjalnie przesycony akcją. A skoro podoba się tak wielu różnym ludziom, to znaczy że Blookamp w coś trafił. Nie trafił akurat w Twoje gusta. No cóż, nie zadowolisz wszystkich.

ocenił(a) film na 4
Woooo

Ten film jest głupi, nic na to nie poradzę. Że tego nie dostrzegacie, Wasz problem, nie mój. Wykres ilorazu inteligencji to w wyższych rejestrach bardzo wąskie gardło - tak jest i było zawsze. Dlatego Bergmana ogląda na filmwebie maksymalnie 1000 osób, a Blomkampa pewnie z 15 tys. zachwyconych. Nic na to nie poradzę.

jos_fw

"Nie imputuj mi, że się wywyższam albo że uważam Cię za durnia..."

Czy błyskotliwy hipokryta jest lepszy od uczciwego przeciętniaka?

ocenił(a) film na 4
Kantor

Inteligencja jest pewnym darem. Natomiast dlaczego uważasz mnie za hipokrytę? Bo mi się wasz ulubiony filmik nie podoba? To jest hipokryzja? Zweryfikuj swoje definicje

jos_fw

Mój ulubiony filmik? Jedno cię jos łączy z tym "stadem" którym gardzisz... spekulacją i generalizacją posługujesz się bardzo chętnie.

Chciałem przez chwilę w cieplejszym tonie napisać o Twoich argumentach dotyczących "Dystryktu", w kilku miejscach się z Tobą zgodzić ale nie jestem aż tak dobrym człowiekiem by sympatią reagować na opryskliwość.

"Stado pieje z zachwytu"
"Dużo widziałem, dużo czytałem, dużo napisałem. I tyle. uważam, że moje kompetencje są nieco większe od Twoich." - i wiele więcej...

Tak jos_fw wywyższasz się, poniżasz dyskutantów nie mając ku temu żadnych podstaw (poza czczymi przechwałkami). Jednocześnie serwujesz dyskutantom podobne zaprzeczenia:

"Nie imputuj mi, że się wywyższam albo że uważam Cię za durnia..."

Moja znajomość definicji ma się lepiej niż Twoje sumienie.

ocenił(a) film na 4
Kantor

odczep się ode mnie łaskawie chłopcze. Nie zacząłeś tej wymiany zdań ciepło, więc nie oczekuj przytulanek.

jos_fw

"odczep się ode mnie" Piękne (aż użyję emoty) :D.

Byłem ciekaw jak forumowy inteligent wybrnie z tak oczywistego (biorąc pod uwagę przebieg dyskusji) pytania. Jedyne do czego prowokowało to do refleksji nad tym co udostępniasz innym użytkownikom otwartego forum FW.

Jak zwykle słowik okazał się buldogiem.

Już się "odczepiam". Piaskownica jest Twoja. :D

ocenił(a) film na 4
Kantor

może 10 lat temu tą swoją kwiecistością byś mnie rozbawił; teraz tylko nudzisz.

Kantor

...Ale karmicie tego trolla! Aż dziw bierze, przecież to zwykły półgłówek z manią wyższości i poczuciem misji z obszaru dziel i rządź. W dupie ma Wasze argumenty, w dupie ma wasze gusta, jedyny sprawiedliwy i wszystko wiedzący troll jos_fw nie znający definicji pojęcia "polemika", a o słowa "pokora" i "szacunek" nawet się nie otarł. Macie kochać "Mrocznego rycerza" pozbawionego alegorii wszelkiej maści i nienawidzić nie tylko D9, ale wszystkiego co on nienawidzi, bo jak nie to... Wam napisze, że jesteście głupi, a on mądry, bo on wie lepiej i basta i cicho i koniec wy niemyte bękarty!!!.

happaral

Kolego ja o tej "dyskusji" już dawno zapomniałem (aż do maila informującego o Twoim komencie). Jeśli chcesz by José odszedł w niepamięć nie podbijaj jego tematów.

Kantor

Co racja, to racja...

Kantor

Nie odpuszczaj łysemu. Rozzuchwalił się i zaczyna obrzucać małpim gównem coraz to nowe filmy sf. Trzeba dać mu odpór (bo zmusić go do merytorycznej wypowiedzi się nie dało).

ocenił(a) film na 6
jos_fw

Tu już dajesz czadu. Masz po prostu problem z tym, że facet nie nakręcił filmu wg. TWOJEGO scenariusza. Podał określone rozwiązania fabularne a Ty się zastanawiasz czy wlaściwie je przedstawił? Absolutnie nie zgadzam się z tą recenzją. I Twoimi zarzutami. One są z gatunku tych: na ekranie pokazali zielony nocnik a wiadomo że czerwony bardziej by tam pasował. Z tej recenzji przebija niespełniona ciągota reżyserska.

ocenił(a) film na 4
Woooo

Mylisz się - moje zarzuty są z gatunku takich - 1000 ton żelastwa z zaawansowaną technologią ukryto w piwnicy slamsu - władze RPA strasznie szukają tego złomu i nie mogą znaleźć. Obudziłeś się z ręką w nocniku. Jaki był? Niebieski? Nie mam ciągot reżyserskich. Dużo widziałem, dużo czytałem, dużo napisałem. I tyle. uważam, że moje kompetencje są nieco większe od Twoich.

jos_fw

No cóż.... dawno oglądałem film. Dobry. Nie arcydzieło ale dobry i oryginalny....
Twoje 1000 ton żelastwa ukryto w miliardzie ton innego żelastwa. I przez 20 lat z powodu braku zasilania (które było zbierane) nie działało... było tylko kolejnym żelastwem.

żałosny argument, jak wiekszość innych

ocenił(a) film na 4
makaes

jakiego, przepraszam żelastwa? Argumentujesz gorzej niż żałośnie? Mówisz o tych slamsach wiatrem szytych? nie ośmieszaj się

jos_fw

Jaki dokładnie kretynizm jest zawarty w punkcie B?
Ja ten film sobie bardzo wysoko cenie i świetnie się przy nim bawiłem, a jak na razie te argumenty które podawałeś nie skreślały scenariusza.

ocenił(a) film na 4
Palooon

masz prawo świetnie się bawić. Wielu mych znajomych lubi ten film. Ale usterki są wyraźne. No wiesz, ciężki moduł nie jest łatwo wkopać w piwnicę i schować go w ten sposób przed żądnymi wiedzy i władzy zarządcami RPA. Jeśli nie przy pomocy wykrywacza metali, to z pewnością posłużywszy się przeszukaniami znaleźliby w przeciągu 20 (!) lat przedmiot tak obszerny i pożądany. Chyba się zgodzisz?

jos_fw

Prawda, ale zawsze można założyć, że ten moduł sam przy pomocy siły grawitacji wkopał się w ziemie. A mądre krewetki przysypały go i wybudowały na nim domek.
Ale ktoś przede mną pisał, że nikt tego modułu nie szukał (czy to prawda to nie wiem, bo film widziałem z 2 lata temu - zdaje się, że musze go jeszcze raz obejrzeć :P)

ocenił(a) film na 4
Palooon

niezbyt był mądry i przed chwilą mu o tym napisałem. Byliby idiotami, jeśliby tego nie szukali - widzieli na transmisji oderwanie, domniemywali, że to moduł dowodzenia., łaknęli technologii Obcych - i nie szukali? Litości!

jos_fw

Faktycznie masz racje. Ludzie szukali tego modułu. Jest to lekki zgrzyt, ale wciąż możliwe jest, żeby nie udało im się tego znaleźć pomimo 20 lat szukania. Zawsze można założyć, że moduł jest zbudowany z jakichś specjalnych materiałów albo posiada opcję kamuflażu przed jakimikolwiek ludzkimi skanerami.
Poza umiejętnością zaginania toru lotu kul przez głównego bohatera i jego krewetkowego przyjaciela nie widzę większych bzdur w tym filmie (jeżeli ktoś nie zrozumiał to chodzi mi o to, że w te dwie postacie dziwnym trafem nic nie trafia mimo, że byli pod ciężkim ostrzałem [przede wszystkim w siedzibie MNU i podczas heroicznego biegu do modułu dowodzenia]) ;)

ocenił(a) film na 7

Że się tak wtrące Aerosol, mieszkasz w Polsce?

użytkownik usunięty
norad1

Mieszkam Tu Nad Wisłą.

ocenił(a) film na 7

W takim razie jakim cudem oglądałeś Prometeusza?

użytkownik usunięty
norad1

Są różne sposoby:)
Dystrybutor tego filmu zmusza do podjęcia różnych desperackich kroków, te kroki jednak mogą skończyć się fatalnie. Chcesz złotą górę a dostajesz w zamian kilka ziarenek piasku, chlip, chlip, chlip...

ocenił(a) film na 6
jos_fw

Wytłumacz mi, w jaki sposób ktokolwiek może rozwalić SF robiąc filmy które Ci się nie podobają? Czy kiepski western jest w stanie rozwalić westerny? A kiepski kryminał kryminały? Co za histeryczna teza... Pomijając fakt, że uważam D9 za bardzo dobry film.

Woooo

Dokładnie i nie za wielkie pieniądze.

ocenił(a) film na 4
Woooo

Ale ile razy mam Wam to tłumaczyć? Osiem? dziesięć? Film bardzo przeciętny i fabularnie infantylny (lubisz to słowo) oraz głupawy; ideologicznie ( w sensie zawartej tam idei) wtórny, nietrafiony i niepotrzebny w czasach bez cenzury i ograniczeń swobody myśli uznany został za jakieś szczyty kina SF - oczywiście, że jest to szkodliwe. Stado pieje z zachwytu; ktoś musi zgłosić zdroworozsądkowe votum separatum.

ocenił(a) film na 6
jos_fw

To nie jest zdroworoządkowe votum. To zwykłe czepiactwo. Nie podałeś żadnego dobrego argumentu. To co piszesz odnosi się niemal do wszystkich filmów SF. Film nigdy nie został uznany za jakieś ‚szczyty SF” tylko za bardzo dobry. Jeśli chodzi o wtórność, to wszelkie kino tzw. gatunkowe jest z zasady wtórne, lub wolę określenie: „czerpie z konwencji”. Fabularnie film wcale jest infantylny, a przynajmniej o wiele mniej do tych wszystkich Mrocznych Rycerzy czy Spidermanów. I tak, po raz setny, ale całkiem nieźle i z nowej perspektywy pokazuje mechanizm rasizmu. Jeśli uwazasz to za wtórny, to wymień mi proszę z 5 innych filmów SF pokazujących rasizm w RPA z perspektywy kosmitów. To twoje votum nie ma żadnych podstaw. A to jak emocjonalnie do tego podchodzisz, wskazuje że możesz mieć kłopoty z racjonalną oceną tego filmu. Nie LUBISZ tego filmu, co nie znaczy że film jest zły.

ocenił(a) film na 4
Woooo

ble ble ble. Podałem mnóstwo sensownych argumentów, ale dyskusja z Tobie podobnymi sensu nie ma. Bo żaden argument - skoro film Ci się spodobał - nie jest argumentem. Bez sensu i bez odbioru. Rasizm w RPA z perspektywy kosmitów - to nawet brzmi idiotycznie, nie dostrzegasz tego? Nie ma znaczenia z jakiej perspektywy pokazuje się rasizm, a ten kontekst - w świetle twórczości pisarzy i reżysrów RPA po zdjęciu knebla - jest pozbawiony sensu. 50% kina SF to kino o rasizmie, w kontekście obcologicznym - zawsze (prawie) ktoś tu kogoś dławi; albo my ich, albo oni nas. Nic w tym nowego. Bywały filmy niekonwencjonalne w SF, albo choć mniej konwencjonalne (Blade Runner, Odyseja kosmiczna, Dr Strangelove, Obcy, Mechaniczna pomarańcza) - ile mam wymienić?

ocenił(a) film na 6
jos_fw

Ja tylko jednego nie rozumiem. Przecież to kino spod znaku SF tak ? Jak można więc jako argumentu używać zwrotu, że coś jest "bez sensu" lub "nierealne" ? Wytykanie czegoś takiego uważam za bzdurę i fundamentalne niezrozumienie gatunku.
Od kiedy to gatunek SF ma być do cholery realistyczny ? Argument jest całkowicie nietrafiony, bo w ten sposób można obalić i zgnoić każdy film spod tego znaku - choćby i słynnego "Blade Runnera". Przykładowy argument tego typu: "Nie podobał mi się, bo to jest bez sensu - kto uwierzy, że roboty mogą mieć intelekt i tak dobrze udawać ludzi i uczucia - TO BEZ SENSU !". Dla mnie te krewetki nie różnią się niczym od robotów w "Blade Runnerze" - ot po prostu taka wizja reżysera. Jeśli ktoś się czepia takich bzdur to niech się przerzuci na melodramaty lub komedie romantyczne - tam przynajmniej bohaterowie będą "realni".

"Fiction" oznacza fikcję a niektórzy chyba o tym zapominają.

Pzdr.

użytkownik usunięty
jos_fw

Masz rację w pewnym sensie ale tylko Dystrykt 9 i Moon jeszcze przedstawiały jakąś wartość w gatunku SF. Incepcja i Batmany to były filmy bardzo dobre ale trochę innego typu. Po prostu nie ma w czym wybierać już od wielu, wielu lat. Czy musimy być skazani na oglądanie tylko starych filmów? Czemu drobne wady mają przysłaniać nam pozytywny obraz Dystrykt 9?

użytkownik usunięty

Fabuła Elysium też nie zachwyca, bieda na dole, bogaci na górze, zła baba, dzielny wojak. Ale może film będzie dobrze zrobiony i też się spodoba. Dużego wyboru nie ma za bardzo.

Czy gość który założył temat ma w ogóle pojęcie o filmach SF bo patrząc na jego profil to ciężko jest znaleźć w jego ocenach jakieś filmy SF. Raczej gustuje w starych filmach i naszych super produkcjach. Rzuca tu tytułami takimi jak:
Incepcja - budżet 160 mln$ , Mroczny Rycerz - budżet 200 mln$ i Raport Mniejszości - budżet 130 mln$. Owszem może i Dystrykt 9 odbiega jakościowo ale chłopie ten film miał budżet 30 mln$. Dystrykt 9 to oryginalny pomysł na fabułę itp. czegoś takiego jeszcze nie było. Incepcja - czerpie pomysły z Matrixa i Deja Vu więc o rewolucji nie ma tu mowy. Mroczny Rycerz - to nie pierwszy film o Batmanie.

ocenił(a) film na 4
madmax707

kiciu widziałem wszystko, czego ty nie widziałeś. W profilu masz top czyli dziesiątki. Zagnij mnie proszę. Znam SF jak nikt tu uwierz.

użytkownik usunięty
madmax707

Uparł się żeby zgnoić ten film mimo że powstaje cała masa dużo gorszych produkcji i to z o wiele większym budżetem. Dodam jeszcze że Incepcja inspirowała się jakimś filmem anime "Paprika". Podobno nawet były podejrzenia o plagiat. A w Batmanie najlepsze są Jokery bo już postać Batmana/Wayne'a nigdy nie była jakoś specjalnie zagrana czy pokazana. Widać było że Mroczny rycerz bardzo inspirował się Milczeniem Owiec.

jos_fw

Odpuść sobie. Dystrykt jest rewelacyjny.

ocenił(a) film na 4
impaler1

Odpuszczam, bo mam was dosyć. A film kiepski.

użytkownik usunięty
jos_fw

http://piggington.com/files/images/Troll%20Alert%20-%20No%20BS_0.jpg