Ten facet do reszty rozwali filmową fantastykę. jego cieniutki Dystrykt narobił sporo szkód. A teraz znowu to...
Ego nie ego, mam kompetencje i nic na to nie poradzę. Argumentów użyłem tu mnóstwo - nawet zamieściłem fragmenty recenzji; nie będę się powtarzał, poczytaj sobie. Na litość - przecież dyskusja polega na porównaniach! Jeśli piszesz o wielkiej oryginalności tego filmu, ja daję Ci przykłady, że niekoniecznie jest aż tak nowatorski! Tak prowadzi się dyskusje, do diabła.
Czytałem parę wypowiedzi, w jednych zachwalasz film, by w następnych przytoczyć książki Lema, nie wiem o co ci chodzi ,ale ta chaotyczna wypowiedź chyba ma na celu ukazanie tego,że oglądasz wszystko co wpadnie ci w ręce. Ty nie masz pasji, oglądasz, bo musisz pokazać reszcie świata,że znasz więcej filmów niż oni.
mam gust i ciężko byle czym rozbudzić moją pasję - to fakt, ale kilka takich filmów mi się przytrafiło. A Lema czytaj koniecznie, jak już przeczytasz wystarczająca liczbę jego książek, być może wrażenie chaotyczności ustąpi i przejrzysz ))))
Z Twoich postów bije dialektyką na kilometr...nie wiem gdzie się tego nauczyłeś, może na jakiś kursach w Moskwie ale tak nie wygrasz, nie zyskasz aprobaty do swoich bluzgów i ciągłego podważania zasadności argumentów innych. Czerwonym się nie udało, to Tobie tym bardziej.
A gdzie Tobie te wszystkie głupstwa nakładli do głowy? na jakiej podstawie znajdujesz parantele między chorą ideologią a moimi argumentami? Powtórzę: ARGUMENTAMI. W Twojej wypowiedzi nie znalazłem żadnego
Poza tym tu nie chodzi o zwycięstwo (to łatwo osiągnąć), tylko o argumenty i dyskusję. Nie nudzi was wszystkich ten jednolity ton - że Dystrykt świetny i wspaniały, ta stadność reakcji. Przecież ciekawie jest spotkać czarną owcę i zastanowić się - dlaczego myśli inaczej?
Bardziej niż Wachowscy którzy sprofanowali Neuromancera naszkodzić nie może.
To był początek upadku kinowego sci -fi, ale takie filmy jak Dystrykt czy bardzo niedocenione Monsters to światełko w tunelu.
Z przyjemnością odszczekam główną tezę założonego tematu, jeśli Elizjum okaże się genialne; tak mało jest dobrego SF, że będę klaskał w stadzie. Natomiast zdania na temat Dystryktu raczej nie zmienię.
Nie przesadzajmy z tym "genialne', myślę jednak że możemy spodziewać się solidnej produkcji która zaoferuje nam coś więcej niż tylko efektowne fajerwerki.
A przy zalewie różnych Avatarów i remake'ów,Pamieci Absolutnej czegoś takiego nam potrzeba.
pozdrawiam
Cały Matryx jest przecież wypisz wymaluj z wyciągnięty z Neuromancera.
Konstrukcja postaci, fabuły, Syjon i cała masa innych smaczków. to że cyberprzestrzeń przez Gibsona nazwana była właśnie "Matrixem". Neo to przeciez Case. Trinity od razu kojarzy się z Molly.
Neuromancer jak nic :)
Nie no to jednak coś innego. Matrix jest jakby sumą różnych doświadczeń - na pewno też Gibson, ale "Duch w pancerzu", "Blade runner", "Terminator", wcześniej genialny "Projekt Forbina" - i wiele innych. Z pewnością jest to rodzaj konstruktu, mozaiki różnych dokonań i inspiracji, ale nie nazwałbym go spapranym. To dobre kino z ciekawą wizją, świetną transpozycją fizyki świata rzeczywistego na cyfrowość - piękne paradoksy deja vu, duchów, które są zdefektowanymi programami itd. Oczywiście dokrętki ten efekt zniszczyły nieco.
ja po prostu nie mogę strawić tego filmu. obejrzałem go dwu albo trzykrotnie i nic. zero emocji. Ale to i tak dobrze bo 2 i 3 to już tylko emocje negatywne...
klucznik to też chyba motyw z neuromancera?
Pamiętam że zapożyczeń z całej kultury sf i cyberpunka było mnóstwo ale twórczość Gibsona (a zwłaszcza trylogia ciągu) wiodła zdecydowany prym (co zresztą sam tytuł filmu mówił wprost)
Kiedy Ty czytaleś Neuromancera? Bo ja 2 miechy temu (po raz kolejny). Chyba Ci się coś ostro pomieszało. Owszem, Matrix jest cyberpunkowy i owszem Gibson był tego gatunku najbardziej znanym tworcą, owszem, jest i matryca (matrix). I koniec na tym. To jest w kilkudziesięciu książkach innych autorów. Zarówno w postaci komputerowej, biologicznej jak i chemicznej. Ale gdzie w Neuromancerze masz ludzi trzymanych w stazie przez maszyny, oszukańczy świat snu itp? Raczej dobrowolną dehumanizację czlowieka zaszczuwanego przez mechanizmy korporacji. Bliżej temu do Handlarzy Kosmosem niż Matrixa. Jeśli Ci brzęczy jakieś podobieństwo, ale dokładnie nie pamiętasz, to qrna nie wygłupiaj się i nie pisz że to dosłowna zrzyna. W ten sposób można rozłożyć każdy film gatunkowy. We wystkich westernach są kowboje a w filmach o piratach, piraci. Wszystkie filmy o mafii są podobne a w romcomach zawsze jest prara ludzi.
Matrix jako pojęcie po raz pierwszy pojawia się właśnie w Neuromancerze. Analogie są oczywiste - od postaci ( Case - Neo, Molly - Trinity itd.) Zion ( w filmie niemal identycznie przedstawiony jak u Gibsona - z tą różnicą że w Sprawl Trilogy znajduje się on na orbicie). Brak oszukańczego świata snu? (Bobby Newmark - Konstrukt żyjący w Matrixie sterowany przez SI chronioną przez b. ICE - u Wachowskich skojarzenia nasunęły mi się same).
Mógłbym wymieniać godzinami i przeprowadzić Ci tutaj dokładną analizę ale jestem na wakacjach a książki trzymam w domu.
Ale dobre porównanie (nie moje)- Matrix Trilogy ma tyle wspólnego ze Sprawl Trilogy co Blade Runner z Do Androids dream of electric sheep. Zinterpretuj to jak chcesz.
Pozdro.
Nie zgodzę się z Tobą. Ten człowiek jest genialny i w naturalny sposób porusza się w s-f zarówno jako spec od efektów specjalnych jak i scenarzysta. Poza znakomitymi pomysłami ma też wrażliwość i można w jego filmach zobaczyć człowieka a nie tylko roboty, kosmiczne platformy, statki i całą tę mechaniczno elektroniczną rzeczywistość. Obejrzałem jego etiudy studenckie, kilka krótki metraży, także Dystrykt. Dla mnie osobiście ten facet jest legendą już od lat i cieszę się, że w końcu powraca. Mam nadzieję, że ten film tylko tę opinię potwierdzi.
Nie oglądałem (i nie wiem czy obejrzę0, ale wyceny jakieś wstrzemięźliwe. Czyżby Blomkamp jednak nie okazał się geniuszem? Cóż, to dla mnie żadne zaskoczenie.
mnie ten film nie spodobał się, za dużo mielizn, nie dostrzegam też w nim jakiejś artystycznej konsekwencji - rozpada się na nieprzystające do siebie części. Temat - rzecz jasna - jest przesadzony; był odpowiedzią na głosy typu: "Kto nie dostrzega wielkości Dystryktu, ten idiota. Chyba widzowie zaszkodzili Blomkampowi - oczekiwania go przerosły
w końcu obejrzałem. Niszczyciel to rzeczywiście słowo nadmiarowe. Przeciętniak - to brzmi lepiej.