SPOJLER
Postaci kobiece w tym nakręconym w oparciu o powieść autorstwa starego pana filmie, to kukły. Puste, bezwolne, bezmyślne, pasywne i kuszące dla męskiego oka panie. Istnieją tylko i wyłącznie dla przyjemności i wygody mężczyzny. Nie mają głębi, są proste i nieporadne, jak dzieci.
Młoda pani zgłasza starego pana - jej pracodawcę - za to, że ją molestował do sądu ("wysyłałaś mi sygnały!" - mówi do zmolestowanej młodej dziewczyny jej pracodawca pozostający w związku małżeńskim, a więc potencjalnie mający na jakiekolwiek sygnały z tej kategorii nie odpowiadać czynnie (wszak sam się na to zdecydował biorąc ślub) - wydawać by się mogło ale jednak nie - wg arentyńskiego dziadka winna jest kobieta, bo "wysyłała sygnały" - gwoli ścisłości dodajmy, że rzeczonymi sygnałami było zaglądanie przez pana z tyłu za pasek jej spodni, gdy siedziała zajęta pracą). O sprawie dowiaduje się żona starego satyra i zabija siebie i ich wspólne dziecko. Starszy pan o wszystko obwinia zmolestowaną pracownicę i to, że śmiała zgłosić molestowanie. Twierdzi, że tak się nie robi, bo żona jego kruchego była zdrowia psychicznego (jednocześnie całując młodą nie-żonę miał to jej "kruche zdrowie psychiczne" w zadzie). Pan zaczyna się mścić wg swojej małej, popapranej filozofii i zabija członków rodziny dziewczyny. Dziewczyna, w sumie, NIC NIE ROBI. Kiedy jednak niebezpieczenstwo zaczyna grozić jej młodszej siostrze - zabiera się do działania. Idzie POROZMAWIAĆ (słownie: porozmawiać) z panem mordercą. I postanawia się zabić w zamian za to, że on zostawi jej siostrę w spokoju. Religijna dziewczyna i samobójstwo. Taaa... Nie mówiąc już o tym, że przecież mogła siostrze powiedzieć całą prawdę i o zagrożeniu. Ale nie, kobietom się nic nie mówi, bo kobiety i tak niewiele mogą, kobiety się chroni. Jak dzieci.
Słaby, bardzo słaby(!) scenariusz oparty na dziaderskiej powieści. Aktorki nie miały tutaj łatwego zadania, starały się zbudować postać z krwi i kości ze scenariuszowej wydmuszki, co się im nie udało. Sztuczne skomplikowanie fabuły poprzez zaburzenie osi czasu-wydarzeń nie przyniosło oczekiwanego rezultatu pogubienia widza i zaskoczenia w końcówce. Aż dziw, że netflix wstawił sobie takiego babola na stronę. Szkoda czasu. Film można oglądać jako ciekawostkę - relikt czasów słusznie minionych.