PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=814}
7,4 59 tys. ocen
7,4 10 1 58895
7,0 39 krytyków
Goldfinger
powrót do forum filmu Goldfinger

Przy okazji przypominania sobie dawnych Bondów sięgnąłem po tego, którego uważam za lepszego z najlepszych. Uważam tak, bo to co przykuwało uwagę oglądając Bonda po raz pierwszy jeszcze za dzieciaka wciąż działa.
Wtedy nie rozumiałem dlaczego mimo, że Goldfinger to zła postać(i obleśna) mimo wszystko wydaje się być sympatyczny. Otóż gość ma pomysł na siebie, jego postać jest jasno scharakteryzowana bez udziwnień i musi mieć szramy, tajemniczego kalectwa, wrednego kota czy czegoś tam jeszcze, żeby było wiadomo, że z człowiekiem nie ma co zadzierać. Mr G(jak go nazwę) ma plan i po trupach dąży do celu. Scenariusz też zaskakuje ciekawostkami jak otrucie 'współpracowników' czy 'spotkanie z prasą', a to właśnie zwroty akcji, a nie pokazywanie akcji na ekranie(strzelaniny, walki) sprawiają, że widz się nie nudzi. Sam Pan 'złoty palec' nie musi kogoś zabijać, żeby się wydawać groźny - ma od tego ludzi.
Takich jak Oddjob - człowiek 'odd(brudnej) roboty' można by rzec. Dla mnie gość jest FENOMENATLNY! Samym wyglądem, chodem i miną robi wszystko co jest potrzebne do stworzenia postaci. Przez większość filmu nie wydaje dźwięków i właśnie super, bo nie wiadomo co myśli(czy się wkurzy za podmienienie piłek) i co zrobi.
Odmiennie za to Gert Fröbe - zazwyczaj czarne charaktery muszą robić brzydkie miny, aby wydawać się groźne. Z powodów, które opisałem wyżej, sam Pan Goldfinger może sobie pozwolić na bycie sobą, a mimo to jest wiarygodny w byciu 'tym negatywnym'. Gość cieczy się z wyglądu Cipci, smuci się gdy przegra w grę, marszczy się gdy stara się kogoś trafić, jest opanowany, spokojny gdy przedstawia swój plan. Cała ta paleta min i zachowań stworzona przez zdawałoby się, że aktora znikąd jest wg mnie GENIALNA! I dzięki niej właśnie ta postać jest tak wiarygodna, lekka. Scena z laserem to po prostu mistrzostwo świata. Gość cieszy się, że dorwał Bonda, że pobawi się swoją super zabawką, dziwi się kiedy Bond pyta się czy oczekuje od niego, że będzie gadał. W jednym tylko tekście: No Mr Bond. I expect You to die' mieści się cała kwintesencja - zaskoczenie i smutna mina mówiąc o śmierci. Wręcz nachodzi skojarzenie z przedrzeźnianiem się.
Nie da się też nie powiedzieć czegoś o Pannie Cipci obfitej, która przechodzi metamorfozę w trakcie seansu. To też odmienna postać spośród innych, bo pokazuje, że nie zawsze i za wszelką trzeba być tym złym. Sam scenariusz zawiera sporo prostych i logicznych zapisów, aby widz wiedział czego się spodziewać, a nawet zanim coś się stanie(jak dekompresja) wyobrażał ją sobie zawczasu.
Goldfinger działa na różne zmysły dzięki bogactwu postaci, charakterów, ironii. Uważam, że udało się w tym dziele połączyć ze sobą to co najlepsze dla zaciekawienia widza oraz wydobyć to co najlepsze z głównych bohaterów dzięki wspaniałym kreacjom aktorów.