Wiele mówi się, że najnowsze Casino Royale to najlepszy film z serii. Jednak myślę, że każdy prawdziwy fan serii nie zgodzi się z tym twierdzeniem. Pierwsze 10 Bondów (z Sean'em Connery'm i Roger'em Moore'm) wg. mnie jest bezkonkurencyjne. Nowe części (głównie najnowsza, 21) nie zdołała utrzymać tego unikatowego klimatu, jaki panował choćby w Goldfingerze, czy Dr. No. Po części tworzył go Connery, po części okres czasu, w jakim został stworzony. Osiągnięcie takich warunków (niestety) jest już nieosiągalne.
Casino Royale w żadnym stopniu nie wytrzymuje porównania z pierwszymi Bondami np. z Goldfingerem. Jest to dobry film, ale nie porywający, z nie najlepszym Bondem. Przy dzisiejszych możliwościach kina możnaby wrócić do moorowskich gadżetów, do humoru znanego z Bonda( w Goldfingerze:
- "Pan już wyjeżdża?"
- "Tak, ma spotkanie z prasą." )
i do wielu innych czynników, które tą serię filmów rozsławiły.
- "Ten pan ma spotkanie z prasą."
Ech... Tę kwestię zawdzięczamy fantastycznemu tłumaczowi i fanatykowi filmów z Bondem, śp. Tomkowi Beksińskiemu...
W innych polskich tłumaczeniach jest:
- "Ten pan ma niecierpiące zwłoki spotkanie."
Prawda, że to już NIE TO SAMO?
Tomasz Beksiński świetnie tłumaczył również Monty Pythona. Chwała mu za umiejętność wiernego oddania sensu, co w przypadku żartów słownych jest wielką sztuką.
Powiem wprost - Casino Rayale było super...
...ale Goldfingerowi i kilku innym do pięt nie dorasta ;)
Goldfinger i Pozdrowienia z Rosji to moim zdaniem najlepsze z Bondów.
A humor w Bondach i cięte riposty czy też powiedzonka 007 były niepowtażalne.Szczytem humoru i finezji nowego Bonda jest odpowiedź "mam to w dupie"...:/
Jeżeli chodzi o pierwsze 3 części Bonda, to według mnie:
1. Pozdrowienia z Rosji
2. Dr. No
3. Goldfinger.
Bez porównania Casino Royale się chowa przy Goldfingerze. Jak miałbym
mówić gdzie jest dużo mniej logiczności a co za tym idzie która jest gorsza to Casino Royale leje wszystkie części na głowe. Jasne technicznie stare pierwsze części nie są dobre ale to nie o to chodzi gdzie są lepiej wykonane bo lata 60 a współczesne nie można żadnych porównań robić bo były inne lata. Własnie wobec tej różnicy technicznej niektórzy sądzą że Casino... jest ogółem lepsze. Cóż z tego że efekty specjalne są lepsze jeśli nie ma klimatu Bonda a własnie w Casino Royale klimatu jest najmniej.
Ja z chęcią wracam do starych Bondów dla tego klimatu. A Casino obejżałem z ciekawości (ubaw był niezmierny za sprawą scen scie-fiction:) )i odrazu stwierdziłem że nie ma to jak stare Bondy
Jak dla mnie 'Goldfinger' zajmuje 3. miejsce jesli chodzi o ocene pierwszych trzech czesci Bonda. Wole 'Pozdrowienia z Rosji' i 'Dr No'. Moze dlatego ze wszystkie w/w tytuly ogladalem w jeden dzien i juz przy trzecim sie przejadlem Bondem. Jak dla mnie troche sie ciagnie i sporadycznie wieje nuda, czego nie moge powiedziec o dwoch pierwszych czesciach.
Popieram! Ja też uważam Goldfingera za najlepszy z serii. Kocham wszystkie, Casino Royale pokazuje Bonda takiego jakim powinien być-bezwzględnego, bez skrupułów, ale w żadnym Bondzie nie ma takich klimatów, jak w Goldfingerze. już dziś takiego kina nie robią. Świat idzie do przodu.
Moim zdaniem "Casino Royale" jest lepszym filmem od "Goldfingera". Co prawda Bond ma jeszcze niewiele uroku, humor raczej mu nie dopisuje, ale jako osobny film "Casino Royale" sprawdza się lepiej od "Goldfingera". Bohaterów ma równie dobrze nakreślonych, jest elegancko poprowadzony i ma znacznie lepszy finał. Postać Jamesa Bonda faktycznie może przeszkadzać, bo w tej części jest to zwykły zimny zabójca, ale film moim zdaniem jest lepszy.
Szerzej o obu rozpisałem się w osobnych tematach:
"Goldfinger" http://www.filmweb.pl/topic/1351880/Bond+na+wag%C4%99+z%C5%82ota.html
"Casino Royale" http://www.filmweb.pl/topic/1072749/Zanim+pojawi+si%C4%99+Bond...+%C5%9Awietny+f ilm+o+zwyk%C5%82ym+agencie..html
Do autora tematu.. a jakie współczesne filmy są lepsze od tych z lat 50,60 i 70 ? Wymień mi jakiś film z określonego gatunku, tudzież remake który powala na nogi i jest najogólniej mówiąc lepszym filmem.
Przyłączam się do opinii, że jest to najlepszy z filmie o Bondzie. Poza tym uważam, że najlepsze odsłony to te z Connery'm, czyli te najwcześniejsze.
Żeby lubić Bondy trzeba mieć dystans do rzeczywistości i poczucie humoru. I 'Goldfinger' to właśnie rodzaj sprawdzianu dla tych, którzy chcą się przekonać do tej serii. Wiele osób krytykuje - że bujdy, że nierealne, że ci przestępcy wydumani itd. Bo o to chodzi!! To ma być zabawa i nieco wyrafinowany, nie bezpośredni humor.
To całe gadanie, że Bond to kobieciarz, że te babki się nienaturalnie do niego ślinią...Rety, jak słyszę takie opinie z ust ludzi dorosłych, to już wiem z kim mam do czynienia.
Goldfinger super! Ale 'Pozdrowienia z Rosji' równie genialne! Tylko, że 'Pozdrowienia...' są bardziej tradycyjne w treści. 'Goldfinger' to już zabawa konwencją i wprowadzanie typowych dla cyklu chwytów.
Zgadzam się z autorem tematu, nowe bondy z Craigiem (CR i CoS) i nieco lepszym jego poprzednikiem Brosnanem, nie mają tego klimatu jak te z Connerym i Moorem. Każdy fan 007 wie, że nie można porównać starych i nowych bondów, ponieważ pierwsze kilka bądź kilkanaście filmów tworzy zupełnie odrębny rozdział, w których można odczuć specyficzny klimat, potęgowany dodatkowo za sprawą Zimnej Wojny. Nowe produkcje o 007 to typowe Amerykańskie filmy sensacyjne, nie ma tej nutki Brytyjskiego ironicznego humoru. Nie mówię, że są złe, ale to jednak nie to samo. To tak jak porównać westerny z lat 50 i 60 a te obecne - niby podobne a jednak wolę te stare.
Z przyjemnością obejrzałam Casino Royale. Jest to zupełnie inny Bond niż te, do których przywikliśmy. Nie ma tego typowego, luźnego i mocno żartobliwego klimatu, ale za to powala akcją. Miło było obejrzeć bardziej relaistyczną część, w której Bond też obrywa, puszczają mu nerwy i nie jest czyściutkim, wystylizowanym lalusiem. Lecz przyznaję rację hellhammer_mich - nie ma to jak ten stary, bondowski klimat, do którego bardzo (może nawet za bardzo) przywykliśmy i, który wiernie był powtarzany przez każdego odtwórcę roli Bonda, do czasu Craig'a.