Zgadzam się, Bond genialny, pomysłowy, z ostrą, ale finezyjną mistrzowską muzyką Barry'ego!!! Klasyka Bonda!!!, niedościgniony wzór.
Nr jeden był, jest, i będzie! Majstersztyk gatunku!
Dla mnie lepsze są "A view to a kill" - Walken lepszy od Frobe, "Moonraker" za Szczęki i temat podboju kosmosu, oraz chyba "Licence to kill" :)
Sądziłem że ja jestem odosobniony w tym poglądzie, ale widze że wielu innych ludzi również uznaje Goldfingera za najlepszy film o Bondzie. Polecam, naprawde świetny film!!!
Nie nie jestes odosobniony, bo tak mysli cala Wielka Brytania( Goldfinger wygral plebiscyt) Nawiasem mowiac ja tez uwazam, ze jest No 1.
Też uważam że to majstersztyk. Jak zwykle geniealny Connery, świetny przeciwnik, ta złota dziewczna. No i po raz pierwszy Bond dostaje chyba najsłynniejszy atrybut serii (oprócz dziewczyn oczywiście) - samochód. Ten Aston Martin to również coś cudownego (ta katapulta w siedzeniu!!!).
Tak jest, ten film do kwintesencja Bondów. Jest w nim wszystko, co charakterystyczne dla Bonda: dziewczyna, samochód, laser, złoto, bomba atomowa, trujący gaz, potężny przeciwnik: zarówno sam tytułowy Goldfinger, jak i jego służący, z tym fantastycznym kapeluszem... no i cała masa innych wspaniałych drobiazgów. Po prostu wszystko w jednym.
Uwielbiam Goldfingera, ale jednak uważam, iż "Operacja Piorun" jest jeszcze lepszy. Przynajmniej jeśli chodzi o filmy z Connery'm. Natomiast moim ulubionym filmem z serii jest "Szpieg, który mnie kochał". Chociaż ludzie często mi mówią, że ten film to bajeczka, czepiają się pływającego samochodu, albo odtwórcy głównej roli. Widziałęm wszystkie Bondy, niektóre ponad 10 razy (i wszystkie kocham!!!) i dla mnie "Szpieg, który mnie kochał" jest najlepszy. Pozdrawiam wszystkich fanów Bonda!
Goldfinger jest świetny wspaniałe gadżety, Aston Martin DB5, ale po co tu się rozpisywać kto widział ten wie! Co do filmu "Spy who loved me" również go lubię ponad przeciętną z powodu mym zdaniem najładniejszej panienki Bonda z całej serii. Jednakże Moonraker pod względem całościowym u mnie jest na 1 miejscu. Pzdr dla fanów 007
Nie mogę się nie zgodzić. Takich filmów z Bondem powinno być więcej; idealne wyważenie niezłej fabuły ze scenami akcji, Connery grający 007 raz z ironią, raz z należytą powagą (ale nieprzesadną).
Pod wzgledem technicznym może i się ten odcinek zestarzał, ale ma to, czego nie miała już większość Bondów z Brosnanem - uroku starego, z przymrużeniem oka potraktowanego kina rozrywkowego. Całe szczęście, że ostatni produkcja o Bondzie wróciła do stylu mniej więcej w duchu "Goldfingera" właśnie i innych odcinków z Connerym.