Bardzo dojrzały komediodramat Petera Farelly'ego z fantastycznym duetem Mortensen-Ali. Gra tych panów jest rozbrajająca. Film porusza tematykę samotności, walki o własną godność oraz szczerej przyjaźni. Życie dostarczyło twórcom filmu wspaniałej historii, a ci nie zmarnowali tego potencjału. Sam portret psychologiczny Doktora to dobry materiał na analizę. Z pewnością był człowiekiem, który dużo myślał nad własną egzystencją. Być może dlatego skończył psychologię. Inteligencję emocjonalną miał opanowaną w 100%, ale musiał ukrywać własną orientację i mimo, że walczył i znosił upokorzenia walcząc o prawa czarnoskórych to nie potrafił otworzyć się na drugą osobę. Jego trasa koncertowa to też swego rodzaju ucieczka.
Wcześniej pisałam, że "kilka lat temu mógłby zdobyć Oscara za najelpszy film". Po obejrzeniu wszystkich filmów stawiam, że Green Book jednak go zdobędzie.
Dla mnie fantastycznie rozegrana przez Alego proporcja poczucia godności i poczucia upokorzenia. Aż mnie czasem bolało!
Przekonujące.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego filmu. Tak jak napisałaś nie zmarnowany potencjał, historia wydawałoby się nie taka nadzwyczajna, a opowiedziana DOSKONALE! Czekam na Oscary! Świetnie zagrane role!
Nie jesteście chociaż lekko zawiedzeni? Nie czujecie, że czegoś wam w tym seansie zabrakło? Bo ja przyznam się szczerze, że tak. Wszystko było zbyt słodkie, zbyt pozytywne i trochę w swojej wymowie nieco powierzchowne. Rozumiem, że to opowieść oparta na faktach, ale momentami odczuwałam leciutkie przesłodzenie materiału. Każda niebezpieczna chwila mijała jak w okamgnieniu, aby przyjaciele mogli kontynuować swoją podróż. Jako całokształt film jest dobry, ciekawy, ale zbyt bezpieczny.
https://skazaninapopcorn.blogspot.com/2019/02/w-podroz-po-przyjazn.html
Ciężko zawieść się filmem który już przed obejrzem wiadomy był jak się w nim szustko potoczy. Przyjemny, mało pamiętliwy seans bo to nic wielkiego.
Ciekawa jestem jak oceniłeś w takim razie np. Narodziny gwiazdy. Też wiadomo jak się to wszystko potoczy :)
Oceniłem tak samo choć minimalnie wolę film Coopera z uwagi na muzykę i kapitalne sceny koncertów.
Ja uważam, że obaj bohaterowie pochodzący z dwóch,kontrastujących ze sobą światów,(zarówno w sensie mentalnym,życiowym,rasowym,światopoglądowym),stopniowo otwierają się na siebie a ich postawy w znacznym stopniu ewoluują. To powolny proces ale odbywa się i udowadnia, że ludzka psychika i mentalność w każdym momencie życia ma szansę na pewne przełomy. Nawet wśród osób o pewnych mocno zakorzenionych poglądach. Czasami jednak osoba lub jeden bodziec jest w stanie dokonać znaczącej przemiany.
Zgadzam się.Swietnie uzupelniali się reprezentując niejako dwa odmienne światy.Dodalbym do tego jeszcze fajne operowanie akcentem przez Mortensena w rozmowie z Włochami,w pełni oddał aktor włoskie pochodzenie w filmie.Solidna 8 ode mnie.Balem się że końcówka będzie dramatyczna a tu jednak nie "zwydziwaili" ale ladnie to tworcy dopieli!