Zaczął się Bollywoodfestival, więc "Guru" widziałam wczoraj jako pierwszy. W sumie to mój 4 film bolly i nieco mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że oni robią też normalne (powiedzmy, że tak to ujmę) filmy - tzn. coś innego niż romans jako główny wątek. Film spoko, chyba najlepszy bolly jaki widziałam do tej pory. Choć zależy jak na to spojrzeć - każdy w tych filmach szuka czego innego... Ja zwykle piękna, a ten nie do końca był piękny tak jak lubię.:) Ale od tego jest np. "Devdas". Wydaje mi się też, że jakoś średnio pasowały piosenki - wplatane w tą historię jakby na siłę. A tak poza tym, to bardzo życiowy film i polecam nawet tym, którzy co do bolly jeszcze się nie przekonali. Na pewno nie będa się na tym filmie nudzić.