"Harry Angel" to jeden z tych filmów, których nie da sie przeanalizować bez jakichkolwiek
spoilerów. Bo to właśnie zakończenie nadaje wszystkiemu sens i głębię.
Po kolei. Pierwsze coś to stylistyka. Reżyser czerpie z filmów Noir. Na początku mamy wilgotne,
szare i ponure ulice Nowego Yorku, a później akcja przenosi się do brudnego, pełnego
odpychajacych twarzy Nowego Orleanu. Nieprzyjemne otoczenie. W sumie, to takie samo jak
nasz główny bohater. Harry nie jest postacią którą na dobrą sprawę da się lubić. Brak mu taktu,
jest ignorantem, czasem zachowuje się jak buc, a z wyglądu jest taki sam jak te wszystkie ulice.
Najmniejszym i chyba najmocniejszym punktem filmu, jest postać grana przez Roberta De Niro.
Choć nie ma go w filmie tak dużo, to jest ważnym elementem historii i urzeka już w pierwszej
swojej scenie. Zachowuje się jak osiemnastowieczny ekscentryczny szlachcic, a po jego
wyglądzie można stwierdzić że gosć wygląda jak Szatan we własnej osobie.. oh, wait!
Swoją drogą, nigdy nie widzimy go przechadzajacego się gdziekolwiek. Scena się zaczyna, a on
już tam jest, siedzi i czeka. Nie widzimy nigdy jak wchodzi albo wychodzi z pomieszczenia.
I tutaj zaczna się spoilery. Harry w wyniku swojego śledztwa okazuję się być jednocześnie ofiarą i
oprawcą. Udało mu się uciec od własnej przeszłości w sposób doskonały stajac się dosłownie
inną osobą. Ilu z nas chciałoby rzucić w niepamięć dawne grzechy i stać się kimś innym?
Reżyser daje nam podpowiedzi odnośnie zakończenia. Wizje Harry'ego o windzie jadącej w dół,
o postaci idącej po schodach, wspomnienia z dawnego żywota, którymi reżyser okrasza sceny
gdy ten patrzy się w lustro. Buduje tym samym mroczną, tajemniczą i oniryczną atmosferę. Choć z
początku wydawało mi się to wprowadzaniem do filmu niepotrzebnego zamętu to z perspektywy
czasu, uwazam to za naprawde dobre posunięcie.
Atmosferę filmu można porównać do zmieniajacych się odcieni szarosci. Raz ciemniejsze, raz
jaśniejsze, ale wciąż szare i ponure. Elementów składających się na to jest wiele, naprzykład
wiatraki. Bezsilnie kręcące się w tę i spowrotem. Tak samo jak Harry który już sam nie ma
kontroli nad swoim losem. Tak samo winda która na koniec filmu zabrała Harry'ego prosto do
piekła.
Reżyser dodał symboliki do filmu i poza dwoma wymienionymi najlepsza moim zdaniem jest
scena w której Cphre zjada jajko. Scena dziwna, niezręczna i jednocześnie uroczo oczywista.
Można się spierać, że są postacie które Harry zna, rozmawia z nimi, ale każda z nich znika po
jednej scenie. Na upartego można powiedzieć że to źle, ale z drugiej strony, te postacie nie maja
znaczenia. Życie Harry'ego to jedno wielkie kłamstwo.
Pozostaje pytanie, czemu Cyphre kazał zabić te wszystkie osoby? Po co te morderstwa? By
pogrążyć Harry'ego czy też aby ukarać przy okazji wszystkie osoby które pomogły Johny'emu w
jego "transformacji"?
Jak podsumować ten film? ZAJE*ISTY. Wszystko w nim jest idealnie dopasowane. Zakończenie
dosłownie miażdży i bez niego, nie da się napisać recenzji tego filmu lub go zinterpretować. Bez
spoilerów sie nie da. To idealna wręcz układanka z dobrym przekazem.
Warto obejrzeć ten film. W końcu to jedyny taki film w którym Szatan siedzi sobie w kosciele jak
gdyby nigdy nic.
Świetna robota ta Twoja analiza. Film jest ZAJE*ISTY.
Ukarać powinien tylko daną miłość za to że przygotowała rytuał. Córka zaryzykowała sama oddała się ciemnym mocom. Inni zginęli by może z inicjatywy Harego, chciał uniemożliwić sobie odkrycie prawdy.
Ogolnie film b.dobry tak mi sie wydaje. Ma jakis mroczny klimat w sobie, i to "zepsute" zakonczenie jakbym konczyl ogladac Silent Hill.
Zastanawialem sie podczas sceny lozkowej z ta mala czarna ladna nieletnia dziewczyna dlaczego zaczyna kapac krew z dachu do pomieszczenia a pozniej nagle krew znikla, ale to znow jakies ukryte przeslanie do widza, ktory przeciez jest nieswiadomy, ze Harry uprawia naprawde ostry seks z corka.
Moze sie myle, cos zle odbieram, jc to pisac.
Ja te morderstwa i kazirodstwo odebralem w ten sposob, ze Harry zostal wrobiony przez Lucyfera, ten zmusil Harrego by ten splamil dusze masa grzechow i mogl zostac potepiony a jednoznacznie oddac dusze w rece szatana.
Druga sprawa dusza Harrego byla w innym ciele tak? Bo Harry zginal gdy pewien muzyk chcial zerwac pakt przez co musial ukrasc inna dusze. Zaraz o co tu chodzi? Chyba zle odebralem film bede musial ogladnac go jeszcze raz.
No ale pamietam ten film mimo wszystko sceny,itd.wiec moze wszystko jednak rozumiem? Piszac ten tekst czuje sie jakis senny chyba tak sie czulem podczas seansu.
Może z tą krwią to była metafora, a nie faktyczne, rzeczywiste wydarzenie... Tak przynajmniej mi się wydaje.
No fakt to była na pewno metafora. Może nie do końca zrozumiale wyraziłem się w moim komentarzu, ale to "ukryte przesłanie" to właśnie metafora o którą mi chodziło. Trochę jednak zmieszałem się z tym zmienianiem dusz, kto kogo wziął itp. Już nawet nie pamiętam jak to było.
Wytłumaczenie jest po prostu takie, że główny bohater od początku filmu był skazany na potępienie. Szukał prawdy, o sobie samym. Zaprzedał duszę diabłu, dla sławy, potem próbował posiąść duszę ofiary, aby posiąść inną duszę, byle nie spłacić długu, jaki miał do spłacenia za krótką przyjemność swojej kariery. Stracił pamięć, i nic nie pamiętał, do momentu, gdy nie dowiedział się prawdy o sobie. Zamordował wszystkich, z którymi miał do czynienia po drodze.
Jak dla mnie, to z tą krwią było w wyobraźni - gdzieś zaplątały mu się w głowie rytuały, no i tak się skleiło.
Wspaniałe aktorstwo, ale jeśli chodzi o fabułę, to film jest dość przewidywalny. Zresztą było też kilka niedociągnięć w scenariuszu (np. dlaczego nikt nie poznał John'a/Harry'ego kiedy ten próbował rozwikłać zagadkę? Główny bohater szukał Johna, a nawet nie wiedział jak on wygląda? Nie miał żadnej fotografii? Poza tym, ponoć został wypisany ze szpitala w 1943, co oznaczałoby, że wyszedł z niego 12 lat wcześniej (bo akcja toczy się w 1955), a nie przebywał w nim 12 lat (o czym jest mowa na początku filmu). Przyzwoity film - ale to jedyne co mogę na jego temat powiedzieć.
Cypher "sądził", że Johny spędził 12 lat w szpitalu - a przynajmniej taką wskazówkę dał Harremu.
Jak mieli go rozpoznać, skoro żył w cudzym ciele? Poza tym, ja nie wiem co w tym filmie było przewidywalnego, dlatego, że reżyser stopniowo ukazywał poszczególne elementy zagadki, a dopiero na koniec wszystkie "dziwne" sceny zaczęły mieć znaczenie. Zakończenie jest znakomite. Szczerze, nie wiem z której strony ten film jest przewidywalny. Chcesz powiedzieć, że spodziewałaś sie tego wszystkiego?
Zadajesz pytania, które sa po prostu głupie (wybacz). 12 lat "niby" spędził w szpitalu, ale tylko ze względu na to, że Cypher dostawał potwierdzenie ze szpitala (od skorumpowanej osoby). Poza tym Cypher znał całą prawdę, Harry z poczatku skazany był na klęske, bo Cypher sie nim "bawił". Film moze ma wiele niejasności lub elementów z pozoru bezsensownych, nad którymi trzeba sie zastanowić, ale wszystko ma swoje znaczenie.
od początku było wiadomo, że bohater szuka sam siebie, to było tak łopatologicznie zaznaczone, że chyba tylko średnio rozgarnięte szympansy tego się od razu nie domyśliły.
jedyne czego kompletnie się nie spodziewałem to że był jakiś cudaczny rytuał zamiany ciał, bo o tym dopiero pod koniec filmu powiedzieli, a na początku była zmyłka z info o operacji twarzy, co tłumaczyło dlaczego nikt bohatera nie rozpoznaje.
nie zorientowałem się też od początku że de niro jest szatanem, ale to już moja wina, jego nazwisko było wszak oczywiste, przez co do samego końca zastanawiałem się, czy wszystkie ofiary zabija sam bohater, czego jednak nie pamięta (była przecież mowa, że na wojnie mu się we łbie pomieszało) czy podążający za nim ludzie de niro.
tak że za wiele niejasności to tutaj nie ma, ale ogólnie film niezły.
Widocznie Ty jesteś bardzo lotny, skoro od razu domyśliłeś się jakie będzie zakończenie. Można zapytać po czym już na samym początku to rozpracowałeś? Po logo wytwórni czy obsadzie? A może po przeczytaniu komentarzy na filmwebie przed obejrzeniem?
Ja się domyslilam w trakcie sceny gdy Rourke przyjmuje zlecenie ,na koniec gdy podają sobie ręce. De Niro powiedział wtedy coś w stylu, że ma wrażenie, jakby już się wcześniej znali.
Nie kumam głupoty niektórych ludzi... Nie wiem jak można w ogóle myśleć że ktoś tam sie zamienił ciałami, ewidentnie jest powiedziane że przejął tylko duszę Harrego. Nikt się ciałami nie zamieniał. Jak miałby żyć w ciele w którym nie ma serca geniusze?
Jasne, że nie wiedział. Przecież zaraz na początku filmu dowiadujemy się, że Jonny miał operację twarzy, i nikt nie wie jak on teraz wygląda.
jednak nie - główną postacią jest Johnny Favorite - to jego gra M.Rourke. Harry Angel był żołnierzem, którego zabili i którego serce zjadł. Dowodzi temu nieśmiertelnik znaleziony w rozbitym wazoniku
Nie widziałam do końca filmu, ale w książce generalnie chodziło o to, żeby wrobić Harrego w morderstwa i posadzić go na krześle elektrycznym co doprowadziłoby paradoksalnie do smażenia się w piekle, bo diabeł po prostu upomniał się o jego duszę :)
'W końcu to jedyny taki film w którym Szatan siedzi sobie w kościele jak gdyby nigdy nic.' To akurat popularny chwyt, bo działa na zasadzie zaprzeczenia starej tradycji i zahacza publikę :) Nawet niezbyt orientujący się w okultyzmie podskakują - co, czarny w kościele? ;) 'Adwokat diabła' też to ma.
Wiem, że "Adwokat diabła" też to ma, ale ten film powstał po "Harrym Angelu". A jeśli były jeszcze jakieś filmy przedtem to... cóż, nie wiedziałem.
puknij się w cymbał...
Cymbałów w domu nie mam, pianino owszem. W pianino puknąć mogę.
oj jak mi przykro,że znowu robisz z siebie klauna... popatrz matołku,wyżej jest napisane puknij SIĘ w cymbał. dzięki za potwierdzenie,że to co nosisz na szyi to pusty cymbał
Próbuję nie robić z tego wpisu sieczki na następne 20 wpisów. Jeśli nie masz poczucia humoru, twój problem.
Serwisy typu Urban Dictionary i Miejski Słownik Slangu i Mowy Potocznej są u mnie w użyciu od dawna, jeśli o to chodzi.
zaimponowałeś mi
Film wygląda dobrze. Dobrzy aktorzy i lokacje, ale wg. mnie jest okropnie nużący. Za każdym razem jak zacznę oglądać dosłownie śpię - z nudów.
Co mnie jeszcze tu drazni...Ten film przede wszystkim nie ma atmosfery grozy - nie straszy. Nie powoduje skoków adrenaliny. Ogląda się to jak opowiadanie aniżeli coś nieprzewidywalnego.
Jeśli zaś chodzi o minusy to niewątpliwie takowym był (w pewnym momencie) wątek śledztwa, który początkowo śledziłem z wielkim zaangażowaniem i zaciekawieniem, ale gdzieś tak mniej więcej w połowie filmu wątek ten zaczął być dla mnie jakby trochę nużący i mało ciekawy. Brakowało mi jakiegoś przełomowego momentu w śledztwie, gdyż praktycznie od samego początku śledztwo stało w miejscu, za to przybywało tylko trupów, które początkowo były dobrym elementem zaskoczenia widza, ale z czasem już tak nie było. Także mniej więcej w połowie filmu klimat , którym raczy nas reżyser dosłownie od samego początku, a o którym wcześniej wspomniałem gdzieś jakby ulatuje i wtedy nie odczuwałem już tego niepokoju i lekkiego strachu, co uważam także za minus. Podsumowując film jest naprawdę dobry, ale tak jak już wspomniałem wcześniej nie do końca dobre jest samo śledztwo, które w pewnym momencie staje się mało ciekawe oraz monotonne, ale na szczęście mamy świetne zakończenie. Ostatecznie 7/10.
Ten film to taki stupor. Ostateczne 1/10 czy 10/1 nie stanowią.
Mnie to zastanawia jedna rzecz, wiadomo że Johnny miał operację twarzy po wypadku ale dlaczego nikt go nie poznał po głosie? przecież głos mu się nie zmienił