Witam, ostatnio naszła mnie chęc na odświeżenie sobie wszystkich części HP, po tym jak gdzieś w tle widziałem w tv urywek więźnia Azkabanu.
Wczoraj obejrzałem "Kamień" po 5 latach. Po zobaczeniu ostatniego filmu w kinie utrwalił mi się w głowie obraz, że Kamień i Komnata to mimo wszystko filmy nieco infantylne.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy (a w zasadzie w uszy) to cholernie piękna muzyka. Williams odwalił tutaj kawał cholernie dobrej roboty. Przepiękna, nastrojowa, od razu wpadająca w ucho, nadająca niesamowitego magicznego klimatu.
Oczywiście w filmie jak i w książce nie dało się uniknąc kilku banalnych rozwiązań fabularnych i zbyt naiwnych dialogów (zwłaszcza gdy nasza bohaterska trójka ominęła trojgłowego pieska), jednak to wszystko jest nieważne, bo klimat, historia i w zasadzie cała reszta są po prostu kapitalne.
Nawet efekty specjalne, które są już dośc leciwe nie rażą przesadną sztucznością, co zdarza się nawet filmom wychodzącym w ostatnich latach.
Obsada - kolejna kapitalna robota. Cały dorosły skład aktorski to klasa światowa. Dzieciaki - no cóż, powiedzmy że są nieźli :)
Może to kolejna nic nie wnosząca opinia, ale muszę przyznac, że po upływie kilku lat i zobaczeniu wielu filmów, Kamień filozoficzny broni się tym za co pokochali go wszyscy w dniu premiery.
Pozdrawiam wszystkich fanów książek i filmów, a dzisiaj wraz z dziewczyną odwiedzimy Komnatę tajemnic (tylko bez skojarzeń :D)
Podobnie wróciłem po latach do HP. Ogólnie nie przepadałem za Harrym Potterem, nigdy nie byłem fanem. Kiedyś przeczytałem książkę to była chyba Komnata Tajemnic, pamiętam, że bardzo dobrze mi się ją czytało, ale film także kiedyś widziałem właśnie pierwszą częśc. No i chyba byłoby na tyle.
Gdy koledzy, fani Harrego coś wspominali o filmie powracali wspomnieniami itd. to reagowałem nieco szyderczo. Uważałem, że to bajka dla dzieci i nie równa się z LotR (Władcą Pierścieni) trylogia, która adresowana może byc dla każdego bez względu na wiek.
Co prawda po latach nie zmieniłem opinii i nadal uważam LotR za coś wspaniałego czego nic nie nie jest w stanie pobic, ale przyznam, że Harry Potter i Kamień Filozoficzny to bardzo wysoki poziom. Wspomnienia z dzieciństwa powróciły, czułem wielki klimat i bardzo mi się podobał. Był naprawdę świetny! Co prawda dziecinny, ale poczuc można się tak beztrosko hehe
Będę szykował się na kolejne częsci z wielką przyjemnością. Może jeszcze dziś wybiorę się do Komnaty Tajemnic może spotkam tam Manka z dziewczyną, bo jednak skojarzenia się pojawiły :) A może dziewczyna Manka będzie tam bez Manka :D Wyciągnę mojego.. tzn. moją różdżkę i wypowiem jakieś magiczne zaklęcie hehe
Dobre filmy przechodzą próbę czasu, nigdy się nie zmieniają. Jak coś jest dobre to dobre zostaje. HP taki jest i stawiam Harrego zaraz przy Władcy Pierścieni i Matrixie :) No dobra, żeby nie było to niech będzie mowa o pierwszych częściach wyżej wymienionych tytułów.
Pozdrawiam
Miałam identycznie :D. Większość dzieciaków z otoczenia wolała HP, a ja zniesmaczona dubbingiem broniłam LotRa i "pffowałam" pod nosem. Jak można woleć HP?
Dziś oczywiście uwielbiam te dwa filmy, nie przynależę do żadnego obozu i żadnego nie krytykuję. HP to całkiem inny film z oryginalnym głosem.
Ja oglądałem urywki gdy pojawiały się spontanicznie w TV.
Urywki bo, nie mogłem dotrwać do całości :/
Wszystko jakieś takie...tępe, proste, naiwne, głupkowate...ten odbiór tłumaczyłem sobie po pierwsze i przede wszystkim — polskim dubbingiem.
Po drugie, że może to dlatego, że tam występują głównie dzieci i historia jest opowiadana z perspektywy dzieci, stąd te dialogi są takie...puste, prymitywne i nudne bo tak właśnie rozmawiają i widzą świat dzieci.
Ale od kilku tygodni postanowiłem, że dam szansę (mój syn został podjudzony przez kolegę z klasy i pyta "Tato, dlaczego nigdy nie oglądaliśmy Harrego Pottera?") i sukcesywnie próbuję znaleźć gdzieś i ściągać wersje bez dubbingu i oglądać już dokładnie od deski to deski.
Brak dubbingu pomógł o tyle, że nie jest już tak drażniąco i da się wytrzymać do końca.
Ale cała reszta...
...no to dalej są jakieś puste, prymitywne dialogi dzieci. I to jeszcze nie tych takich dzieci wiecie, z charyzmą, żywiołowością, tylko tych takich...zmulonych, nieśmiałych.
Rozmowy w tym filmie są pokazane jakoś tak...zdawkowo, od czapy, na siłę, coś tam rzucą po krótkim zdaniu, żeby tylko popchać jakoś fabułę :/
Gadki między Harrym i Ronem to czasami brzmią jak rozmowy dwóch niedorozwojów, którzy jeszcze się dobrze nie obudzili :/
Ale chodzi o to, że w podsumowaniu to po prostu taka 'opowieść detektywistyczna', takie powolne podjudzanie ciekawostkami nt.: O co chodzi w relacji między Voldemortem, a Harrym. Można by to opowiedzieć w trakcie przerwy między lekcjami ale...trzeba to jakoś rozciągnąć na 8, dwugodzinnych filmów i powoli do tego dojść. Tak powoli, że wydawało mi się jakby jeden 'fakt', jedno kluczowe zdanie...zbliżające do rozwiązania zagadki zostało przydzielone na jeden 2 godzinny film i wokół tego trzeba jakoś dobudować fabułę, dialogi.
I jeszcze dodajmy do tego, że w każdej części dla uatrakcyjnienia trzeba pokazać jakieś jedno widowiskowe stworzenie baśniowe.
No i jak już jest akcja, działanie, to jest przyjemnie dla oka. Ale jak zaczynają się tam snuć po kątach, robić smutne miny, odpowiadać sobie rzucanymi pojedynczymi zdaniami...to się robi tak...zamulasto.
Nie zaangażował mnie ten film emocjonalnie, oglądałem tylko, żeby się dowiedzieć FAKTÓW.
Ale i tak ostatecznie nie dowiedziałem się jaki w końcu był ten ojciec Harrego, taki szlachetny i wspaniały czy jednak przygłup znęcający się nad snape'm żeby popisać się przed kolegami?
Czy Dumbledore rzeczywiście nie wyczuł Snape, że ten zdradzi czy też wiedział od początku ale potrzebował go bo miał jakiś swój ukryty plan o którym nikt nie wie i do końca filmu nikt się nie dowiedział (łącznie z reżyserami :/)?
I w sumie nawet nie wiem czy znowu coś przespałem i przegapiłem, ale NIE WIEM jak to się stało, że Voldemort zginął na początku? Strzelił w Harrego, matka zasłoniła ciałem, to się odbiło i .... trafiło w Voldemorta?
Co do zaangażowania emocjonalnego, porównuję to z innymi wielkimi sagami, "Gwiezdne Wojny", "Władca Pierścieni/Hobbit"....no tam jakoś mogłem poczuć smutek czy głębię relacji między bohaterami.
Ale może to rzeczywiście, że tam rozmawiali ze sobą "dorośli ludzie"...a tutaj...to były gadki dzieciaków, prymitywne, naiwne czasami nielogiczne.
A "Harry Potter" to po prostu taka historyjka detektywistyczna, oglądasz żeby dowiedzieć się w końcu "kto zabił i dlaczego?" i i dostajesz jedną wskazówkę na 2 godziny i czekasz kurna na następną bo wydaje się, że już już zaraz się wyda :)
Obejrzałeś pierwszą część z ośmiu. Poza tym filmy są na podstawie książek, więc dużo rzeczy zostało potraktowanych skrótowo. Tak czy inaczej jeśli jakimś cudem będziesz miał odwagę wytrwać do końca filmowej sagi to może zmienisz zdanie, a na wiele pytań znajdziesz satysfakcjonujące odpowiedzi.
"Skrótowo"... hmm... Filmy O Harrym Potterze oglądałam, gdy tylko pojawiły się w telewizji. Do książek nigdy mnie nie ciągnęło, ale słyszałam, że są lepsze niż film. Po obejrzeniu filmów, mimo, że mi się podobały uznałam, że nawet nie ma sensu czytać, bo przecież znam historię. Rok temu mój syn zaczął oglądać filmy i mu się spodobały, a że szukałam mu czegoś do poczytania na dobranoc wpadłam na pomysł, żeby przeczytać serię Harrego Pottera. Czytam pierwszą część i mam wrażenie, że książka i film to zupełnie dwie różne historie. Może nieuważnie oglądałam film, a może oglądałam zbyt dawno, ale dałabym sobie rękę uciąć, że zakupy przedmiotów potrzebnych do Hogwartu przebiegały zupełnie inaczej, a to już nie jest skrót tylko całkowita zmiana.
Nie da się przenieść żadnej ksiażki w skali 1:1 na ekran. Wiele rzeczy, które działają w książce niekoniecznie zadziałają w filmie czy serialu. Jeśli przeczytasz do końca Kamień filozoficzny i następne tomy sagi, to uznasz że pierwszy i drugi film są zdecydowanie najwierniejsze książkom. Nie oznacza to oczywiście, że kolejne części filmowe są gorsze. Powiedziałbym wszystkie że poza Zakonem Feniksa i Księciem Półkrwi są warte wysokich ocen. :)
Ciekawa obserwacja. Książki czytałam dawno temu (muszę je sobie za jakiś czas odświeżyć:)), ale i tak mam wrażenie, że pierwsze dwie części są najwierniejsze - zwłaszcza część druga, która jest żywą kopią książki :).
Robię dokładnie to samo teraz, już dwa z głowy jak to piszę i odpalał Azkaban XD
Jak dla mnie pierwsze dwa jednak infantylne. Film dla dzieci jak to film dla dzieci, ale rozwiązania fabularne są dość toporne i fabuła jest raczej pchana niż płynie. Szczególnie w pierwszym trzeba być dzieckiem, żeby się nie drapać po głowie: intryga taka dla dziecka do 12 roku życia o końcówka oczywiście dość absurdalna. W drugim intryga jest już lepsza, choć nie brakuje absurdów.
Paradoksalnie zachęca mnie to do przeczytania książki, bo jestem ciekaw, czy Rowling rozwiązała to mniej topornie i po prostu nie dali radę tego upchnąć w film.
Efekty trącają myszką, głównie duchy i animacja przemieszczających się cegieł mi się rzuciła w oczy. Ale generalnie daje radę, bo robione były oszczędnie i na szczęście twórcy nie szaleli z jakimiś cuda.
To tyle z mojego czepiactwa, poza tym klimat 10/10, muzyka 11/10 i sentyment 12/10 XD
Kończę tę "recenzję" i odpalam trójkę :D