Wiadome jest, że nie należy oceniać filmu przed pojawieniem się na ekranach kin. Wiele razy sam spotkałem się z krytykowaniem filmu przed jego oficjalną premierą. Dlatego też normalnie nie oceniałbym Księcia Półkrwi skoro jeszcze go nie widziałem. Z drugiej jednak strony doniesienia z planu filmowego, pogłoski czy zwykłe plotki związane z szóstą częścią przygód Harry`ego Pottera jak i zawód związany z 5 częścią mają prawo nastawiać mnie niezbyt optymistycznie w związku z tą produkcją.
Obawy:
- Reżyser David Yates: mówiący, że chce aby Ksiaże Półkrwi był "Sex Dugs and Rock and Roll"; jak i niezbyt przekonywujący Zakon Feniksa w reżyserii tego pana
- Brak magii
- brak ważnych scen zawartych w ksiażce i zastępowanie ich innymi mniej ważnymi
- chaos związany z wybiórczym podejściem do książki, powtórka z Zakonu Feniksa
- wypowiedzi jakoby Ksiaże Półkrwi miał być filmem zabawanym
- muzyka Nicholasa Hoopera, brak Johna Williamsa
- brak Christiana Coulsona jako Toma Riddle'a
- nie wykorzystanie potencjału ksiażki
Nadzieje:
- Powrót Stevena Klovesa jako scenarzysty
- Wyciągnięcie wniosków z błędów popełnionych w Zakonie Feniksa
- Dobra obsada aktorska, szczególnie Alan Rickmann, który zawsze dobrze i przkonywująco gra
- spory potencjał zawarty w ksiażce, która (moja opinia) jest lepsza od Zakonu Feniksa
To są mneij więcej moje obawy i nadzieje związane z filmem Harry Potter i Książe Półkrwi. Na razie lista obaw jest większa od listy nadziei, ale może zostanę mile zaskoczony.
Jestem też ciekaw waszy odczuć związanych z tym filmem, którego jeszcze nie widzieliście. Co napawa was optymizmem, a co budzi wasze obawy?
A może w ogóle sie nad tym nie zastanawiacie, aby sobie nie psuć tego oczekiwania i później samego filmu?
Dziękuję za uwagę!
Ja na muzykę nie zwróciłam uwagi...co mówi samo za siebie. Skoro muzyka jest aż tak niewyróżniająca się, że nie zwraca się na nią uwagi...oczywiście ktoś mógł usłyszeć tam coś niezwykłego, ale ja niestety nie( choć zaznaczam, że bardzo bym chciała. Muzyka jest przeogromnie ważnym elementem filmu). Przecież melodyjka Hedwig's theme jest już kultowa. Window to the Past, Buckbeak flight...cudowne. W końcu Williamsa. Cała scena nabiera odpowiedniego charakteru przy odpowiedniej muzyce.
Ale jedno muszę zaliczyć Hooperowi na plus- Dumbledores Army jest niczego sobie. Mi się naprawdę podoba. Czasami słucham sobie tej melodyjki przed testami, żeby się uspokoić. :) Jednak muzyka Williamsa jest nie do przebicia. Ja go chcę w Insygniach................
Ja zwróciłem uwagę na muzykę, gdyż jestem bardzo ciekaw soundtracku pana Hoopera. Bardzo dużo powie o samym filmie i nastroju w jakim został utrzymany. Moim zdaniem trochę niesłusznie spłynęła aż taka krytyka na niedoświadczonego w tworzeniu muzyki do filmu Hoopera. Mimo niektórych słabszych fragmentów zasotoswał kilka ciekawych rozwiązań, odwołań do Williamsa (których w filmie było znacznie więcej).
Ale oczywiście, Mistrz Williams był, jest i z pewnością będzie jedynym, który tak naprawdę zrozumiał magię Harrego Pottera.
Pozwolę sobie zwrócić uwagę na bardzo poważne słowa jakie tu padły: "niedoświadczonego Hoopera". To samo możemy napisać o panu Yatesie. Zarówno Yates jak i Hooper pracowali do tej pory jako twórcy kina telewizyjnego, a teraz nagle nie tylko dostali możliwość pracy przy filmie kinowym, ale blockbusterze pełną gębą, że się tak wyrażę. Oczywiście niedoświadczenie Hoopera można jakoś wytłumaczyć, ale w takim razie nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć, dlaczego Warner Bros. do tak ważnego projektu zatrudnia niedoświadczone osoby???
Ja nie twierdzę, że muzyka Hoopera jest jakaś tragiczna. Mam ten soundtrack, ale jakoś nie często do niego wracam. Może dlatego, że szybko się nudzi. Do "Więźnia Azkabanu" Williamsa wracam ciągle. Tylko u Williamsa mam wspominane "A Window to the Past" "Buckbeak's Flight" "Double Trouble" i całą masę ciekawych tematów. A u Hoopera "Dumbledore's Army" może być, podobnie jak "Ministry of Magic" czy "Flight of the Order of Pheonix". Ale czegoś tym utworom brakuje. Po za tym w książeczke do tej płyty David Yates i Nicholas Hooper opowiadają jak to ich film jest mroczny i taka też jest muzyka. Tylko ja tego mroku nie czuję. Gdyż chyba nie da się zbudować mrocznej atmosfery za pomocą dzwoneczków.
Dla mnie duet Cuaron/Williams spisał się najlepiej. I wizualnie i muzycznie "Więzień Azkbanu" stoi na najwyższym poziomie. Ale o tym już nie raz pisałem i chyba "Więźnia..." nie ma już co zachwalać;)
Dla mnie największym sprawdzianem dla Yatesa i Hoopera będzie pokazanie śmierci wiadomej osoby. Jeżeli uda im się to emocjonalnie przedstawić to moje obawy wobec "Insygniów Śmierci" będą mniejsze. Ale niestety coś za bardzo obawiam się tej sceny, a jest ona szalenie ważna. O scenę pogrzebu dwójka tych panów nie musi się martwić:/
Całkowicie się z tobą zgadzan, ja również mam wszystkie jak do tej pory soundtracki. Akurat pojawiło się coś apropo naszego tematu :D
Opublikowano listę utworów z Księcia Półkrwi.
Uwaga, dla niektórych mogą tam znajdować się spoilery.
http://www.amazon.com/Harry-Potter-Half-Blood-Prince/dp/tracks/B0028EQMW6/ref=dp _tracks_all_1#disc_1
Jak dla mnie to duże zaskoczenie, że aż 28 utworów.
Mam nadzieję jednak, że zarówno ilość jak i jakość pójdą razem w parze.
Dziękuję bardzo za linka:) Długo czekałem na tracklistę i jestem mocno zaskoczony. Gdyż tych utworów jest naprawdę sporo. Szkoda, że nie znamy ich długości, ale jedno jest pewne, że soundtrack ten będzie dłuższy od tego do "Zakonu". Czy jednak muzyka będzie lepsza od "Zakonu":/ To pokaże czas. Chociaż już teraz tytuł "When Ginny Kissed Harry" mnie przeraża;)
Ale z drugiej strony czyżby utwór pt. "Dumbledore's Farawell" świadczył, że jednak będzie scena pogrzebu w filmie?
Interesujące.
Ja myślę, że ten utwór tyczy się tej sceny, którą opisał jeden z widzów, będących na próbnym pokazie "Księcia Półkrwi".
UWAGA! SPOILER!
"Harry then returns to find the whole school gathered around Dumbledore's body, McGonagall in the front completely stunned and silent. Harry kneels down at Dumbledore's side, brushes a hair out of his face and finds the locket, but does not open it. Clutching the locket He starts to cry and Ginny goes and holds him also crying. Then following McGonagall's lead, everyone lights there wand (I think they all murmur something in unison but I can't remember what) and slowly raise them as one in the air. Final shot of that scene is from above with all the lighted wands surrounding the tower, Dumbledore, Harry and Ginny
The scene with Dumbledore's body at the foot of the tower is very, very cool... I cried."
KONIEC SPOILERU
I wtedy by się wszystko zgadzało. Sprytnie ominięta scena pogrzebu, która mogła być jedną z najpiękniejszych...
Czas trwania Księcia: 153 min 19 s
W porównaniu do Zakonu to aż o cały kwadrans dłużej :P
Ja już po Zakonie powiedziałam i powtórzę jeszcze raz: gdybym nie czytała tych książek, film wydałby mi się pewnie jednym z najlepszych, jakie oglądałam. Ale niestety spojrzenie przez pryzmat tego, co pani Rowling napisała, psuje cały efekt.
Mniej więcej od drugiego tomu reżyserzy zaczęli kombinować. Mam tu na myśli pomieszane chronologicznie sceny, dodanie czegoś, czego w książce nie było. (np. płacz Harr'ego po wyjściu z pubu) w więźniu Azkabanu. Czwarta część była trochę lepsza, ale w Zakonie już powrócili do "wzruszających scen".
Nie chce mówić głupot, ale wydaje mi się, że i szósta część nie będzie miała tego uroku.
Czas pokaże.
Przeczytałam niedawno pewne wypowiedzi na temat usunięcia scen wspomnień. Mianowicie mówił to reżyser, producent i ktoś tam jeszcze. Cała ta trójka używała dwóch argumentów:
-Wspomnienia prezentują się ,,ładnie" w książce, ale w filmie wyszłoby to ,,nieładnie"...:/
- Pani Rowling popiera naszą decyzję o wycięciu owych fragmentów.
No cóż, jeśli nawet autorka zgadza się na tak drastyczne cięcia...
To tylko dowodzi temu, że film nie jest kręcony, aby jak najlepiej zobrazować książkę, ażeby zarobić na ładnym obrazku.
Szkoda i to bardzo.
Na wstępię zrobię coś dziwnego i postaram się trochę pobronić producentów i nawet (uwaga!) samego Davida Yatesa;). Otóż nie jestem też za zbytnim, kuroczwym trzymaniem się książki. Nie zapominajmy, że to jest film, który też się swoimi zasadami rządzi i też trzeba uważać, aby w odpowiednim czasie się zmieścić. Np. "Kamień Filozoficzny" i "Komnata Tajemnic" raczej tracą na zbyt kurczowym trzymaniem się książkowego pierwowzoru. Dlatego też najlepiej prezentuje się "Więzień Azkabanu", gdzie udało się osiągnąć złoty środek. Dlatego też pod tym względem jestem gotowy jakoś zrozumieć twórców "Księcia Półkrwi".
Zrozumieć jednak nie mogę, że się pozbywa kluczowych dla całej serii momentów, a wstawia jakieś, które w ogóle nie miały miejsca w książce jak atak Śmierciożerców na Norę, czy też atak na Londyn. Jedynym celem tych scen w filmie jest działanie na najniższych instynktach, czyli pokazanie efekciarskich scen i robota skończona. Nie zgadzam się też, że "wspomnienia" są nieciekawe, nudne, trudne do nakręcenia. Np. w "Komnacie Tajemnic" najlepiej prezentuje się scena z pamiętnikiem Toma Riddle'a. Dobrze nakręcona, dobre napięcie, ogólnie dobrze się to ogląda. Dlaczego więc nie dałoby się nakręcić dobrych wspomnień Toma Riddle'a, które przynajmniej w książce są najciekawszym momentem. Skoro takie sceny są niby trudne do nakręcenie to trzeba było zatrudnić lepszego reżysera, który poradziłby sobie z nimi.
A co do J.K. Rowling to niestety trochę z żalem obserwuję jak przestała się interesować i ingerować w poczynania filmowców. Zwłaszcza, że na początku bacznie pilnowała, aby filmy za bardzo nie odbiegały od książki.
Wiezien azkabanu prezentuje sie najlepiej? mimo calej sympatii do cuarona, to jednak mam inne zdanie. uwazam ze zaden potter nie jest udany, niestety, a osobiscie marze, o czym gdzies juz pisalam, o time burtonie, ktory wyrezyseruje wszystkie 7 czesci. no ale to, niestety, tylko marzenie. potter nr 3 mnie zawiodl, no ale rzeczywiscie w porownaniu do pottera 5, (no i mojej ukochanej spartolonej 4 czesci) to 'wiezien' sie rzeczywiscie prezentuje lepiej.
co do rowling, to juz w 4 czesci bylo widac ze przestala ingerowac. ja bym w zyciu nie dopuscila tego scenariusza. do 5 zreszta tez.
ale tak czytajac ten watek naszla mnie inna refleksja. otoz, jak to mozliwe ze ten pseudofilmowiec wycial najwazniejsze sceny z ksiazki i zamierza zrobic z tego jakas zenujaca komedie romantyczna dla zakomlpeksionych 12latkow? czy to jest pewne ze beda tylko 2 sceny z horkruksami i nie bedzie pogrzebu dumbledore'a? 100% pewnosci? wezmy jakas petycje napiszmy czy cos, bo ja juz nie zniose kolejnej posputej i doszczetnie okrojonej czesci pottera. a ten atak na nore to w czyjej glowie powstal... to bez sensu. jestem ciekawa jak oni zazebia fabule z watkiem nory.
Chciałbym ci przypomnieć, że David Yates wyreżyserował 5 część, którą (ja nie wierzyłem albo i więcej osób)że można zrobić dobry film z takiej nudnej książki(jeśli kogoś uraziłem że 5 część książki dla mnie jest nudna, to z góry przepraszam).
PS. 6 część musi być świetna.
Ale mnie jak większość osób zdenerwowano że nie będzie scen m.in. Pogrzeb Dombledora i będzie pokazane tylko(!!!)jak rozdupczją 2 horkrusy.
Opublikowano krótkie fragmenty, niektórych utworów z soundtracku Księcia Półkrwi.
http://www.youtube.com/watch?v=VlodpZnnpJU&feature=channel_page
Nie wiem jak Tobie Wawrzyniec, ale mi to smaczku narobiło ;)
Ha ubiegłeś mnie:) Właśnie chciałem tego linka zapodać:) Co do muzyki to nie brzmi ona źle. Wiadomo John Williams to nie jest, ale jak na razie brzmi lepiej od "Zakonu Feniksa". Co mnie tylko ciekawi, to dlaczego w utworze pt. "Ginny" słyszymy "Hedwige's Theme". Ja zawsze myślałem, że to motyw zarezerowany dla Harry'ego Pottera.
Chociaż co do muzyki to aż tak wielkim optymistą nie jestem, gdyż znalazłem także inny link:
http://www.youtube.com/watch?v=4AA_GmyEo1s
I ta muzyka już tak super nie brzmi. Ale to na razie tylko fragmenty, więc nie dane mi jeszcze ani zachwalać, ani gardzić tę muzyką:) Ale fragmenty owe rzeczywiście pobudziły moją ciekawość:)
Ja również nie rozumiem dlaczego w utworze "Ginny" słyszymy "Hedwige's Theme". Hmmm... spodziewałem się jakiegoś zupełnie nowego tematu dla ukochanej Harry'ego ;) chyba, że ich losy są tak powiązane, że musiała się tam pojawić wstawka Hedwigi :P
Pożyjemy, zobaczymy, od "Zakonu Feniksa" brzmi lepiej. Chociaż wiadomo jak to jest ze wszelkimi zwiastunami i samplami.
aaa i jeszcze jedno.
"The Weasley Stomp" = "Fireworks" z Zakonu Feniksa
czyli jest to taki stworzony przez Hoopera temat dla bliźniaków ;)
Czy na pewno ,,The Weasley Stomp" to ,,Fireworks"? Brzmi mi to zupełnie inaczej- co prawda instrumenty mogły zostać zmienione, tak samo tonacja, ale nuty wydają mi się z deka inne- podobne do Fireworks, ale jednak różniące się trochę. :)
A tak w ogóle, to ,,Fireworks" pasuje do bliźniaków,bo to utwór lekko frywolny i wesoły:)Bardzo fajnie skomponowane skrzypce( na początku szczególnie ), ale potem... ta końcówka z rockowym tematem:/ Osobiście nie mam nic do rocka, ale w Harrym to niezbyt fortunna decyzja.
A po wysłuchaniu muzyki dochodzę do wniosku, że Hooper zostawił już za sobą dawne serialowe gusta, i stara się podciągnąć do poziomu dawnych melodii Williamsa- a przecież chęci się liczą. Od Zakonu Feniksa jest to na pewno lepsze:D <moje zdanie> :)
A ja też pewne podobieństwo "The Wesley Stomp" do "Fireworks" wyczuwam:) Więc w sumie byłoby to zagranie jak najbardziej "williamsowskie", czyli stworzenie tematu muzycznego dla pewnego bohatera. Samo "Fireworks" nie jest złe, ale ta gitara bardzo mnie denerwuje. To nie jest, żebym ja miał coś do gitary, ale jak słusznie zauważono, ten instrument nie pasuje do Harry'ego Pottera. Chociaż np. w filmie gitary elektrycznej w ogóle nie słychać. Widać był to bardziej chwyt, aby młodsze osoby zachecić do zakupu płyty.
A co do samej muzyki Nicholasa Hoopera, a właściwie jej fragmentów, to muszę przyznać, że brzmi ona zdecydowanie lepiej niż w "Zakonie Feniksa". Znowu muszę się zgodzić, że coraz bardziej to zaczyna brzmieć jak muzyka filmowa, a nie muzyka serialowa. Co mnie bardzo cieszy, słyszę, że chyba Hooper lepiej wykorzystał orkiestrę, zamiast raczyć nas odgłosami dzwoneczków jak w "Zakonie Feniksa". Oczywiście takiemu "Dumbledore's Farawell" daleko do "A Window to the Past", ale jakiś postęp u Hoopera widzę i to na lepsze:) I nie będę ukrywał fragment "Inferi in the Firestorm" nawet mi się podoba i potrafi wywołać jakieś emocje.
Ja nigdy nie twierdziłem, że Nicholas Hooper ma złe intencje względem Harry'ego Pottera. Wiadomo, że chce stworzyć jak najlepszą muzykę i ja jego dobre chęci doceniam, ale wiadomo też, ża daleko mu do poziomu Johna Williamsa. I dlatego też trochę mi żal Hoopera, gdyż mimo wszystko zawsze będzie oceniany przez pryzmat Johna Williamsa.
Odbiegając od tematu muzyki. Chciałam wrócić do kwestii pominięć. I to nie tylko w 6 ale i w 5 części. Jak do cholery zamierzają wprowadzić w 7 części wątek uratowania przez brata Dumbledora Harrego i reszty uwięzionych w domu Malfoy'ów skoro nigdzie nie było mowy o lusterku Syriusza. Jak zamierzają znaleźć medalion skoro tak jak już ktoś wcześniej wspomniał, nie było o nim nic w 5 części? Skąd będą wiedzieć czym są pozostałe 2 horkruksy skoro nie ma większości wspomnień wspomnienień np. o pucharze Helgi Hufflepuff i skoro (wedle wcześniejszych spoilerów) Harry nie będzie wiedział gdzie Ginny ukryła podręcznik Księcia Półkrwi, a tym samym nie mógł widzieć diademu w pokoju życzeń. To wszystko strasznie nie trzyma się kupy. Poza tym jak można nie zawrzeć w scenariuszu Billa i Fleur, gdzie ucieczka od śmierciorzerców, pogrzeb Zgredka, kluczowa rozmowa z Gryfkiem i Olivanderem, spotkanie z Lupinem który przynosi wiadomość o narodzinach syna i że Harry zostanie ojcem chrzestnym odbywają się w ich domu. Poza tym co z rozdziałem Siedmiu Potterów, gdzie Bill i Fleur biorą udział w ewakuacji Harrego? Można by się uprzeć, że te wszystkie zdarzenia zostaną przeniesione do innego domu, ale jedyne co się nasuwa to Nora. A Nora jeśli wierzyć w spoilery została "uśmiercona" przez scenarzystów w 6 części. Nie wiem nawet czy wspominać, że tam miały odbywać się urodziny Harrego, przygotowania do podróży, i przedstawienie testamentu Dumbledora? Skoro już teraz wiadomo, że przy tych wątkach treść scenariusza będzie bardzo odbiegała od książki, to nie chcę myśleć o całości. Eh, jeszcze nie odbyła się premiera 6 części a już chce mi się płakać nad 7. :(
Sorry że tutaj,ale chciałbym odpowiedzieć na dużo wcześniejszy post,ale byłaby ona, zwyczajnie niewidoczna ...
" Wiezien azkabanu prezentuje sie najlepiej? mimo calej sympatii do cuarona, to jednak mam inne zdanie. uwazam ze zaden potter nie jest udany, niestety, a osobiscie marze, o czym gdzies juz pisalam, o time burtonie, ktory wyrezyseruje wszystkie 7 czesci. no ale to, niestety, tylko marzenie. potter nr 3 mnie zawiodl, no ale rzeczywiscie w porownaniu do pottera 5, (no i mojej ukochanej spartolonej 4 czesci) to 'wiezien' sie rzeczywiscie prezentuje lepiej."
Wszystkie filmy z serii HP ( oprócz Więźnia ),są jedynie zlepkiem scen,filmy albo zbyt kurczowo trzymają się książki / 1,2 /,albo jeszcze bardziej od niej odbiegają / 4,a przede wszystkim 5 /,brakuje jakiś łączników pomiędzy scenami,żeby je scalić,powiązać,itp.
Więzień nie jest bez wad i też ma trochę skrótów / wątek Krzywołapa i czarnego psa / Syriusza,szersze wyjaśnienia Syriusza we Wrzeszczącej Chacie / więcej wspomnień o przyjaźni całej czwórki /,ale pomimo tego jako jedyny,Więzień stara się czymś zaskoczyć widza,nie jest tak do bólu przewidywalny jak 1 i 2,są świetne sceny z pilnującymi zamku Dementorami,są mini scenki z Bijącą Wierzbą,fajne przejścia przez te tryby zegara,itp. - po prostu,ten film jest zrobiony najzgrabniej,najlepiej i jest efektem udanego kompromisu pomiędzy treścią książki,a autonomizmem dzieła filmowego - jeżeli dodać do tego dobre aktorstwo i najlepszą ścieżkę dźwiękową z całej serii,to mamy najlepszą część filmowego cyklu o małym czarodzieju.
Zapomniała bym! Co prawda nie jestem pewna czy nie było tu już tego trailera, ale wydaje mi się że nie.
http://w528.wrzuta.pl/film/1DnYGVT9ktV/trailer_pl_harry_potter_i_ksiaze_polkrwi
Jeszcze tylko miesiąc! Nieprawdopodobnie szybko mi zleciał czas tego oczekiwania...
Iść na premierę, czy nie?:D
Co do analizy filmów, nie pozostaje mi nic innego jak się tylko zgodzić:) Chociaż co prawda ja mimo przewidywalności 1 i 2 to mimo wszystko lubię te filmy, gdyż trudno im odmówić magii i takiego uroku dziecięcych filmów fantasy, bajek itd. "Więzień Azkabanu" to oczywiście moja ulubiona filmowa część. I tutaj nie widzę sensu, aby po raz kolejny powtarzać jego wszystkie zalety. Co do "Czary Ognia" to mimo chaotycznego początku nie jest aż tak zła. Zwłaszcza, że film ten dysponuje naprawdę ciekawym poczuciem humoru. A co w takim razie oferuje nam "Zakon Feniksa"? Hm, dobre pytanie. Chaotyczny scenariusz, czasami sztuczne i nic nie wnoszące dialogi. Z poczuciem humoru też nie najlepiej, przynajmniej ja się podczas tych rzekomych zabawnych scen nie śmiałem. Klimat też niespecjalny. Chociaż akurat końcówka nie jest zła. Zobaczymy co otrzymamy w "Ksieciu Półkrwi"? Mnie tylko intryguje czy David Yates przeczytał wreszcie książki? Czy też znowu bez ich czytania będzie się opierał na swoim wyczuciu i zaoferuje nam sceny a la wejscie do Pokoju Życzeń przez wywarzenie ściany:/
A co do zwiastunów to ja już nawet ich nie włączam. Zresztą czuję, że i tak co lepsze sceny ujrzeliśmy już w tych zapowiedziach. Gdyż niestety ostatnio często tak jest, że najlepsze sceny filmu pokazuje się w zwiastunach. A zważywszy, że Harry Potter to mniej więcej rok z zwiastunami, to trudno mi sobie wyobrazić, aby znalazły się jeszcze jakieś ciekawe sceny, których nie widzieliśmy w zwiastunach.
Najnowsza część "Harry Potter i Książę Półkrwi" otrzymała właśnie kategorię PG (dozwolony dla wszystkich, młodsze dzieci pod opieką rodziców). Oznacza to, iż film ma niższą kategorię wiekową niż "Czara Ognia" i "Zakon Feniksa", którym MPAA przyznało PG-13.
Czy PG pomoże czy też zaszkodzi filmowi, dowiemy się już 15 lipca, kiedy "Harry Potter i Książę Półkrwi" wejdzie do amerykańskich kin.
Źródło:deptajem.pl
PS.
Z dotychczasowych teaserów mogło wydawać się,że film będzie dosyć dobry,lecz nagle jak spod ziemi wyrosła kolejna obawa...mam tylko nadzieję,że nie zamienią inferiusów na różowe króliczki ;/
Niedawno odbyła się światowa premiera tegoż filmu w Londynie. Dlatego też ciekaw jestem czy może są już jakieś pierwsze recenzje, opinie itd. Gdyż jak na razie cicho jak na morzu po sztormie i ta cisza mi bardzo nie odpowiada. Dlatego też za jakiekolwiek "opinie" będę wdzięczny.
A co do katgorii wiekowej to nie zwracam na nią tak wielkiej uwagi. Dla mnie może ten film mieć nawet najniższą kategorię wiekową byle był dobry.
Na zakończenie, krótkie pytanie: Kto jest odpowiedzialny za plakaty do tego filmu??? Przecież ten główny to chyba ne do końca wyszedł:/ Gdyż niby co ma oznaczać ten niemieszczący się na plakacie napisa "Harry Potter"???
Pojawiło się już "trochę" tych recenzji.
Większość bardzo pozytywna. Przykładowo:
http://www.joblo.com/review-harry-potter-and-the-half-blood-prince
http://boxoffice.com/reviews/2009/07/harry-potter-and-the-half-bloo.php
http://movies.ign.com/articles/100/1001519p1.html
Tutaj masz ich od koloru do wyboru :)
http://www.snitchseeker.com/harry-potter-news/half-blood-prince-reviews-update-2 -a-65515/
No i oczywiście rotten tomatoes :D
http://www.rottentomatoes.com/m/harry_potter_and_the_half_blood_prince/
no ja na szczęście jestem mile zaskoczony tymi recenzjami które chórem mówią że jest to film najlepszy z serii ;)
podejście do tego filmu miałem takie jak ty Wawrzyńcu :)
Yates widocznie się czegoś nauczył ale i tak mi będzie brakować muzyki J. Williamsa...
Licze że do IŚ skomponuje on soundtrack.
Nie powiem, też jestem zaskoczona tak pozytywnym przyjęciem filmu... Ale Amerykanie to nie Polacy, inna mentalność, co innego spowoduje, że nam zakręci się łezka w oku itd. Nie śledziłam całej dyskusji, ale przewinęło mi się przed oczami kilka wątków. Tak, zgadzam się, że najlepszą częścią była trójka i nie uśmiecha mi się zmiana jej statusu, ale skoro 6 jest 'najlepsza z serii'... kto wie? Również popieram szalony pomysł oddania Pottera 7.1 i 7.2 w ręce nie mniej szalonego Burtona ^^ (co niestety nigdy nie będzie miało miejsca, może w innym wymiarze). I sprawa, która nie daje mi przez ostatnie tygodnie spać po nocach, mianowicie Hooper i jego twórczość. Jak już gdzieś pisałam - Patrick Doyle w CO naprawdę... hm, podjął rękawicę. Jasne - niekwestionowanym mistrzem zawsze jest i będzie Williams, ale Doyle UMIEJĘTNIE i FAKTYCZNIE wprowadził do tego urzekającego świata dużo ciemnych, ciężkich akcentów, muzyka jak i cały film, była mroczniejsza. D. dobrze wpasował się w klimat książki ("Death of Cedric" naprawdę mnie poruszyła, w połączeniu z obrazem - nieźle). Natomiast piątka i jej soundtrack okropnie mnie zawiodły. Teraz, słuchając tej muzyki, miejscami mam wrażenie, że kompozytor nie potrafi bazować na tym, co Potterowi dał Williams, a próbuje to nieudolnie naśladować. Innym razem wydaje się, że nie miał pomysłu jak wykończyć dany temat i wychodzi z tego jakieś koślawe łubudu i tyle. Czasem ta muzyka jest taka... prymitywna, nie wiem czy to najlepsze określenie, ale póki co lepszego nie znajduję. I z tego co pamiętam - miało być mrooczniej, a jest zupełnie na odwrót. Cóż pozostaje - uznać, że Hooper pisze muzykę i to jest jego PRACA, natomiast Williams ją tworzy i słychać, że to jego PASJA.
Co do możliwego powrotu Johna Williamsa to polecam ten link:
http://www.the-leaky-cauldron.org/t/2009/7/14/david-heyman-on-possible-return-of -john-williams-to-score-deathly-hallows-films
A teraz co do samego "Księcia Półkrwi" jak i muzyki Nicholasa Hoopera to absolutnie muszę się zgodzić z moją przedmówczynią:)
Jestem "niedowiarkiem", gdyż dopóki nie zobaczę "Księcia Półkrwi" wypowiadać się nie będę. Zresztą Yates coś podobno powiedział, że Rowling powiedziała, że to najlepsza część z dotychczasowych. Trudno mi te słowa oceniać, dopóki nie usłyszę ich z ust samej pani Rowling.
Jednak ja zapewne nigdy i to mogę już teraz napisać, "nigdy" nie powiem, że "Książe Półkrwi" jest najlepszą częścią, gdyż tą pozostanie na zawsze "Więzień Azkabanu"! Skąd takie radykalne stwierdzenie? Ano stąd, że na film składa się wiele czynników w tym także muzyka. A taki film jak Harry Potter potrzebuje muzyki magicznej i taką niestety potrafił najlepiej stworzyć John Williams. Udało mi się zapoznać, z najnowszą pracą pana Hoopera i muszę przyznać, że moje obawy spełniły się. Pierwsza rzecz jaka mnie najbardziej razi to minimalne wykorzystanie tematu Williamsa. A jak już jest wykorzystywany to tylko tak symbolicznie, aby zaznaczyć, że to dalej film z serii Harry Potter. Po za tym, strasznie uboga mi się ta muzyka wydaje, nie wywołuje u mnie większych emocji. I rzeczywiście miejscami można ją wręcz określić tak ostro jak "prymitywna". Niektóre utwory są tak nijakie, że trudne je opisać. A muzyka, która ma niby towarzyszyć przy najważniejszej scenie w filmie zupełnie mnie nie porusza. Może ta muzyka nie jest taka zła, ale posiada jednak najważniejszą wadę jaka ją kompletnie dyskwalifikuje: "Muzyka ta nie brzmi ani trochę jak muzyka do Harry'ego Pottera":/
ja ide z dubbingiem nie lubie z napsami bo musze patzyc na napisy i na film wole dubbing i to sie niezmieni
Ja raczej z napisami- lubię słyszeć naturalny głos aktorów i te wszystkie wyreżyserowane ,,drżenia", załamania głosu itd.:) Potem kiedyś oglądnę z dubbingiem, ale pierwszy raz- napisy.
A ja robię dokładnie odwrotnie: po raz pierwszy oglądam z dubbingiem, a potem kupuję DVD i biorę napisy. ;) Teraz też mam zamiar tak zrobić. Nie wiem, czemu, ale jak są napisy, to to nie pozwala mi się w pełni skupic na akcji. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale po prostu jest. A 'Księcia Półkrwi' lubię najbardziej ze wszystkich części, więc chcę móc się za pierwszym razem zupełnie wczuć w to, co się dzieje. :)
Ma się rozumieć, że wolałbym oglądać wersję oryginalną z napisami, ale nie wiem czy we wszystkich kinach w Polsce dostępne są wersje bez dubbingu? A szkoda, gdyż bardzo lubię ten angielski akcent, a tak trzeba będzie jakoś zdzierżyć polski dubbing. Chociaż wolę, żeby dubbing był zły niż żeby film był zły. Jak na razie recenzje i opinie są dość różne.
I jak wrażenia po filmie?
Krótko mówiąc ja w sklali od 0-10 dam 5...szczerze mówiąc spodziewałam się gorszej szmiry.
Dla mnie to jest najwyżej na 3. Mimo całej mojej sympatii dla serii i tolerancji wielu niedociągnięć, ten film był dla mnie dramatycznie nudny. Po prostu słaby.
Dlaczego tak mało osób wypowiada się na tym niegdyś tak uczęszczanym forum? No cóż, mój komentarz brzmi tak:
Hmmm...spodziewałam się czegoś o wiele gorszego- może dlatego jestem bardzo miło zaskoczona. Początek kiepski, ale z czasem było lepiej.
Znane nam wątki romansowe są przedstawione tak kiczowato, że nie da się z nich nie śmiać( Lavender, Romilda Vane, Cormac):)
Cudowna gra McGonagall( niby jej mało było, ale te fragmenty gdzie się pojawiła, np. oddanie hołdu Dumbledorowi, są świetnie wykonane), Draco Malfoya, Bellatrix, Severusa...no i Harry się poprawił. W 5 był taki...rozciągnięty( dziwne określenie, ale akurat mi pasuje). Tutaj bardziej przypominał Harry'ego z książki, niż w 2 poprzednich częściach.
Muzyka wcale niezła( oprócz Hedwigs Theme wykorzystane było też ,,Dumbledore's Army" i ,,Fireworks")
Oczywiście nie mogłam nie dostrzec niedociągnięć i różnic książka/film, ale ...w sumie moje wrażenia były naprawdę dobre- obśmiałam się naprawdę bardzo mocno:D
Książka była poważniejsza, ale tutaj jakieś patetyczne momenty też były. Żal za brak pogrzebu i małą ilość wspomnień wciąż się utrzymuje, ale...w sumie film i reżyser jakoś wybrnęli. Na pewno lepsze od 5 i 4- jak dla mnie tylko oczywiście.
Dawno temu kiedy napisałem ten wątek wyraziłem swoje obawy i nadzieje związane z tym filmem. Teraz chyba przyszła najwyższa pora, aby się co do moich obaw i nadziei odnieść.
Me obawy brziały tak:
- Reżyser David Yates: mówiący, że chce aby Ksiaże Półkrwi był "Sex Dugs and Rock and Roll"; jak i niezbyt przekonywujący Zakon Feniksa w reżyserii tego pana
- Brak magii
- brak ważnych scen zawartych w ksiażce i zastępowanie ich innymi mniej ważnymi
- chaos związany z wybiórczym podejściem do książki, powtórka z Zakonu Feniksa
- wypowiedzi jakoby Ksiaże Półkrwi miał być filmem zabawanym
- muzyka Nicholasa Hoopera, brak Johna Williamsa
- brak Christiana Coulsona jako Toma Riddle'a
- nie wykorzystanie potencjału ksiażki
Niestety wszystkie te obawy się sprawdziły. Zamiast filmu o Harrym Potterze otrzymałem, mało śmieszną komedię romantyczną i do tego jeszcze kiepsko zrobioną i słabo zagraną. Brak muzyki Williamsa czuć okropnie. Szczerze to muzykę Hoopera prawie w ogóle trudno usłyszeć. Większość ważnych scen po prostu pominięto, a zamiast tego otrzymaliśmy trwający 2/3 filmu mało śmieszny, czasami wręcz żenujący wątek romantyczny. Potencjał książki nie został w ogóle wykorzystany.
Nadzieje zaś brzmiały:
- Powrót Stevena Klovesa jako scenarzysty
- Wyciągnięcie wniosków z błędów popełnionych w Zakonie Feniksa
- Dobra obsada aktorska, szczególnie Alan Rickmann, który zawsze dobrze i przkonywująco
Niestety Steven Kloves zawiódł. Gdyż oczywiście można krytykować Yatesa, ale to w koncu Kloves napisał scenariusz, który jest po prostu słaby. A niektóre pomysły jak atak na Norę, wydają mi się po prostu niezrozumiałe. Wniosków z "Zakonu Feniksa" moim zdaniem nie wyciągnięto. Dla mnie ten film jest nawet gorszy od "Zakonu Feniksa".
Alan Rickmann jak i też starsi aktorzy grali dobrze, ale np. Dumbledore wydawał mi się jakiś chłodny w stosunku do Harry'ego. A niestety Snape'a nie miał także aż tak dobrych tekstów. A jeden miał naprawdę zły "To ja jestem Księciem Pólkrwi" - niestety brzmiało mi to trochę jak gorsza wersja "I'm your Father" z Gwiezdnych wojen.
Ale największą wadą tego filmu jest po prostu fakt, że jest to obraz w sumie nudny. Trudno mi napisać, aby się coś specjalnego przez te ponad 2 godziny działo. I też na koniec mogę zadać pytanie dlaczego ten film nazywa się "Harry Potter i Książe Półkrwi" skoro ten cały książe jak i jego książka są jakoś niespecjalnie ważne.
Niestety bardzo się zawiodłem, a naprawdę liczyłem, że mimo to wszystkich szokujących newsów powstanie dobry film:/
Odpowiedź na pytanie.
Nie wiem dlaczego jest taki tytuł.
W filmie sedno zostało zatarte.
Książka to zupełnie inna bajka.
Przez cała książkę HP uczy się Eliksirów, Oklumencji i wizytuje w myśl-odsiewni. Poza tym mamy wiele fantastycznych momentów podczas roku szkolnego.
W filmie zastąpiono to wszystko wątkami miłosnymi, które mogły być.
Ale nie są one treścią książki.
Po obejrzeniu wiem, że HP uczył się z książki Księcia Półkrwi, ale co i do czego oraz dlaczego, po co na co...tego już nie.
I właśnie tutaj jest największy problem. W "Więźniu Azkabanu" mimo, że Syriusz Black pojawia się dopiero pod koniec filmu, ciągle o nim głośno, czuć zagrożenie itd. A tutaj scen z tą książką prawie w ogóle nie ma i jak pod koniec dowiadujemy się w filmie kim jest ten Książe Półkrwi, to nie robi to większego wrażenia, gdyż w sumie co ten książe takiego w film w filmie robił? I tak też niestety po raz kolejny dla osób nie znających książki, film może się wydać niezrozumiały.