1. Oglądanie prezydenta supermocarstwa w nienagannym garniturze, wypowiadającego się wystudiowanymi eufemizmami, a za oczami kamer uprawiającego swą imperialistyczną, masońską, śmiercionośną politykę.
2. Gorylowatego, obwieszonego złotem głupka jako prezydenta, który tak naprawdę nikomu nie szkodzi.
Ja wybieram nr 2.