tajemniczy, mroczny, zmysłowy, wizjonerski, odważny......
Przywodzi mi na pamięć twórczość Schulza, Kafki, a nawet... Kantora i Hessego.
Intrygująca historia o miłości rozsadzającej skostniały świat reguł, nakazów i zakazów, a jednocześniej padającej ich ofiarą.
Do tego zapierające dech w piersiach zdjęcia, piękna muzyka, niesamowita scenografia, interesujące aktorstwo (a raczej zamierzony jego brak).
Film ocierający się o arcydzieło. Niestety arcydziełem jednak nie jest. Czegoś zabrakło. Czego? Nie wiem... Wyczuwam w tle tej mglistej atmosfery nie tyle tajemnicę, co... pustkę.
PS Dziękuję za słowa, jakie padają w filmie (może za pierwowzorem literackim?): "Czemu światła nie widać w świetle, tylko w ciemności?"
Film widziałem kilka lat temu. Bardzo długo chciałem go zobaczyć, dlatego, że miała to być historia, jak "u Lynch'a". A w rzeczywistości - dłużący się gniot. Nie podobał mi się!!! Żałuję tylko, że nie liczyłem moich ziewnięć podczas jego oglądania.
Pozdrawiam, Yogi, 1/10
To jest ten typ filmu, który albo zachwyca albo radykalnie odrzuca. Mi się on podobał, choć nie uważam go za arcydzieło. (Dałem 8/10). Porównywanie go do filmów Lyncha jest nieporozumieniem.
To filmy Lyncha są nieporozumieniem!
Możliwość interpretacji symboli duchowych tego filmu jest prawie nieograniczona, przypomina najbardziej wzniosłe momenty w literaturze Hessego - widzę że mamy tutaj fana Hermanna, więc użyjemy znanych odniesień;) - nie z racji konkretnych znaczeń ale z racji ich głębi i rozbudowania, z racji siły i bogactwa ducha; Lynch przy tym to najwyżej kostka rubika, gdzie nerwowo obracane elementy tworzą pewien system, jest to jednak nic więcej niż rozrywka dla wybranych - o ile kostka rubika jest dla wybranych;]
Jest to film z serii: zostawiam wam ogromną ilość możliwości interpretacji, żywe dzieło domagające się czynnego brania udziału w filmie, a to co otrzymasz zależy od Ciebie - widząc bogactwo w filmie widzisz bogactwo w sobie..
..do du*y ta wypowiedź, nie bierzcie tego na poważnie, nie jesteśmy dewotami;]
Chrzanić idealizm, jest wart tyle co jazda na cyrkowym kółku!
Pozdrawiam!
Nie napisałem, że "Instytut Benjamenta" to nieporozumienie - wręcz przeciwnie. Napisałem, że PORÓWNYWANIE tego filmu do filmów Lyncha to nieporozumienie, bo to "całkien inna bajka", inny typ filmu po prostu (tak, jak i Ty twierdzisz, Andrew Wallace), choć rozumiem, że niektórym może kojarzyć się z twórczością Lyncha. Zresztą autora "Mulholland Drive" też bardzo cenię. Pozdrawiam!
Filmy D.L. nie są żadnym nieporozumieniem, wręcz przeciwnie. To, chyba jedynie dzisiaj kontynuuje wielkie dzieło Luisa Bunuela, jakim jest surrealizm w kinie. Nie byłoby wieeelu filmów, gdyby nie "dzieła" Lynch'a. Wystarczy poczytać wywiady choćby z Darenem Aronofskym, którego inspiruje twórczość Lynch'a. Nie byłoby tych wszystkich seriali i filmów para psychologicznych, para s-f (Z Archiwum X, Roswelle...itd), gdyby nie kultowy serial "Miasteczo..." Oczywiście jego filmy są trudne, i wymagają wielokrotnego oglądania. Nie są to filmy, na których można sobie rozmawiać, czy wcinać chipsy (a propos Lynch tego nienawidzi). Dużo by na ten temat pisać, a późno już.
Pozdrawiam, Yogi+
Kolejnym nieporozumieniem Yogi jest porównanie filmów Lyncha do Bunuel'owskiego surrealizmu. Nie wiem czy tylko ja, mam nadzieję, że nie rozróżniam kino czerpiące z ducha surrealizmu (Bunuel) i kino zdecydowanie post modernistyczne (Lynch). Przecież to jak porównać kwiatka do samochodu..."ni ch*j nie pasuje"!
(w domyśle: "jeżeli już coś mamy określać jako nieporozumienie to (...)" - przepraszam za mój aparat formułujący wypowiedzi za ten skrót;)
Mój opór wobec Lyncha wynika z czegoś co już tłumaczyłem jako odpowiedź na odpowiedź (na odpowiedź??) na moim t(szumnie)zw blogu - a czego już nie będę tu pisał, jak ktoś jest ciekaw: znajdzie.
Agata tez nie lubi Lyncha, Rafał też i jego syn Michał chyba również;]
Tworzymy bardzo silną opozycję, nie macie szans;D
Co do tych para-SF, to wnoszą one tyle do kultury co Feel i kostka rubika razem wzięte;)
Dumny jestem z tego co napisałem, a co!;D
własnie jestem świeżo po obejzeniu filmu., brak słów ... czysty suerrealizm z oszałamiająco plastyką zdjęć przypominającą troszke niemiecki ekspresionizm, ... Lynchowi jeszscze daleko do tak wykręconej formy, naprawde ...
Właśnie pierwsze co mi przyszło do głowy po obejrzeniu to nawiązanie do niemieckiego ekspresjonizmu. Strasznie pokręcone odniesienia w tym filmie strasznie komplikują zrozumienie, ale naprawdę dobre kino.