Takich filmów nie ma wiele. Oniryczny i surrealistyczny. Historia młodego człowieka jest tylko tłem. Ważniejsze są szczegóły i klimat. Jak dla mnie film niepowtarzalny i osobliwy. Na tyle osobliwy, że nie trzeba go rozumieć, by pokochać. Do dziś pamiętam, jak siedziałam w ciemnym pokoju, w nocy, po zakończeniu filmu,...
więcejtajemniczy, mroczny, zmysłowy, wizjonerski, odważny......
Przywodzi mi na pamięć twórczość Schulza, Kafki, a nawet... Kantora i Hessego.
Intrygująca historia o miłości rozsadzającej skostniały świat reguł, nakazów i zakazów, a jednocześniej padającej ich ofiarą.
Do tego zapierające dech w piersiach zdjęcia, piękna...
niev rozumiem zachwytów nad tym obrazem na tej stronie- ja mu dalem 3 gwiazdki i to tylko jedynie poprzez faktycznie niezwykly klimat i sugestywna atmosfere, jednak sa to jedyne elementy które go wyrózniaja- poza tym jest to jeden belkot, co zdziwilo mnie po obejrzeniu jakze wysmienitej "ulicy krokodyli".
Bracia Quay wielokrotnie podkreślali swoją fascynację Europą środkową i jej kulturą, naszym kinem i Brunonem, oczywiście zaraz po Kafce. Gdyby zadać pytanie o odwzorowanie tutaj jego twórczości to odpowiedź jest jasna. Udało się i to za bardzo. Mamy tu pośredni erotyzm z książek i obrazów ukryty przed oczami widza....
brak słow by go określić.. bo się nieda on.. był zbyt mocny, niemożliwie .. i on zmienia ..bardzo dużo zmienia
a znaczenie.. ono .. przestało mieć sens
. ..
chyba
Trafna analiza tego filmu znajduję się moim zdaniem tu:
http://www.stopklatka.pl/dvd/recenzja.asp?wi=81905
Jest to takie swoiste bombardowanie widza różnymi wizjami, które okraszone ciekawymi
cytatami da się skleić w jakąś całość, ale brutalna, ascetyczna forma sprawdziłaby się
bardziej w filmach epoki Nosferatu,...
Przykro mi to mówić, ale zawiodłam się. Nawet dość niezwykła eksperymentalna forma nie zniwelowała poczucia, że ogląda się "wielkie nic".
Bardzo piękny, poetycki film braci Quay - Amerykanów wykształconych w Europie. Jeśli miałbym porównać ich wizje, do obrazów Lynch'a, to z całą pewnością ten drugi twórca jest i pozostanie amerykański.
W "Instytucie Benjamenta" historia jest opowiedziana w sposób bardzo prosty, ale nie prostacki, w sposób subtelny....
Podczas seansu byłem zahipnotyzowany.... W pewnym momencie wydawalo mi się, że Jacob von Gunten to ja; poddany codziennej rutynie niewolnik konwenansów, przybieranych masek i "fałszywej lojalności". Czy kiedykolwiek jescze jakaś perelka braci Quay zagości na ekranach polskich kin??? Mam taką nadzieję...
Przepiękny przykład jak można zrobić film grając ludźmi jak marionetkami. Wspaniała gra światłem i dźwiękiem. Bardzo ciekawy pomysł realizatorski, aby spowodować wrażenie słyszenia tego co się widzi, wykorzystania pewnej bezwładności naszego umysłu, który na podstawie doświadczenia spodziewa się usłyczeć dzwięk będący...
więcej