A no temu, że jest bardzo mało garstka filmów, które urzekają mnie na tyle, by myśleć o nich wciąż już po seansie, które wywierają we mnie wewnętrzne i zewnętrzne emocje. I nie wiem czy to Will Smith, muzyka, ujęcia czy scenariusz ale King Richard urzekł mnie na całej lini.