Przede wszystkim nie jest to komedia, bo trudno znaleźć w niej momenty do śmiechu (szkoda że producenci nie dodali "śmiechu publiczności" w tle, aby było wiadomo które momenty są niby śmieszne). To co w tym filmie miało bawić, to że facet dostał wzwód (i było mu "coś" widać przez slipy) - czyli rodzaj "humoru" mogący być dla niektórych niesmaczny (w sumie co jest śmiesznego w tej męskiej reakcji fizjologicznej?).
Sięgając po ten film liczyłam na prostą komedię o perypetiach bizneswoman, która zaszła w niechcianą ciążę. W rzeczywistości jest to film o młodym małżeństwie, które zainspirowane rozstaniem znajomych zaczyna podejrzewać siebie wzajemnie o zdradę (ciąża jest tylko tłem). Cała akcja jest więc skoncentrowana wokół tego, że bohaterowie "stroją na siebie fochy" i plotkują ze znajomymi...
Szkoda czasu na ten film :)