Ale mam dużo emocji po tym filmie.
Nie wiem do końca jak to ocenić.
Czułem pewien niedosyt. Taką myśl że nie tak powinna się skończyć ta historia.
Że było w niej taka nieidealność.
Ale stwierdziłem że to jest w tej historii najbardziej prawdziwe.
Życie jest nieidealne. Jest szare. Nie ma fajerwerków.
I zazwyczaj koniec jest niesatysfakcjonujący.
To jak Julianne mówi do Samuela że go kocha było takie irracjonalne że aż piękne.
Rzadko dziele się na forum moimi przemyśleniami i pewnie dostane niezły pojazd
ale chciałem to napisać.