Kurczę, patrzę na tytuły tematów i się dziwię. Ludzie, co wam w tym filmie się podobało? Musieliście oglądać zupełnie inną wersję niż ja, bo to była chyba najbardziej żenująca adaptacja gry (no poza Max Paynem).
Zacznijmy od początku. W filmie znalazłam fragmenty całej trylogii Prince'a, dodatkowo wpleciono w niego Prince'a z 2008 roku, Assassins Creeda i motywy z innych filmów (choćby nawet masa scen inspirowana 300). Dobra to po pierwsze.
Drugi element, to mnóstwo ale to mnóstwo scen, które zostały zepsute. W grze "Sands of Time", jest chyba najbardziej wzruszająca scena, kiedy Farah spada w przepaść. W filmie powtórzono ten motyw z udziałem księżniczki Taminy. Tylko że zepsuli to - bowiem skoro Tamina z własnej woli spada w przepaść, to czemu niby chwilę później drze się do księcia z wyrazem skrajnego przerażenia na twarzy - mimo, że sekundę wcześniej całkiem spokojnym głosem twierdziła, że takie jej przeznaczenie. Ta rażąca niekonsekwencja psuje całą tę scenę.
Lećmy dalej.
Kolejny zarzut: rażąca niewiedza autorów. Święte miasto z filmu, Alamut, tak naprawdę było ostatnią twierdzą Haszaszynów (tak, to jest poprawna forma nazwy organizacji znanej pod mianem assassynów). Jeśli używamy już jakiś nazw realnie istniejących miejsc to proszę róbmy to w sposób dobry. Ja rozumiem, że to film fantasy, ale lekkie podstawy historyczne ma. (inne rażące błędy z tej serii - brak nieśmiertelnych - lekkozbrojnej piechoty, gwardii królów perskich; dodatkowo w IX wieku (a w tych czasach dzieje się akcja filmu) nie możemy mówić o niepodległym imperium perskim rozciągającym się od chin (!) do wschodniego wybrzeża morza śródziemnego; dodatkowo jeszcze kilka elementów - arabskie półksiężyce na szczytach sztandarów, arabski alfabet)...
Kolejną sprawą są imiona. Nie wiem skąd je autorowie filmu wzięli, ale na pewno nie były to perskie imiona
Plusy opiszę krócej
- Dastan wygląda lepiej niż Prince z Forgotten Sands.
- częściowo komediowe dialogi
- efektowność
- w miarę poprawny obraz sekty haszaszynów
tak jak mówiłem... dla was (maniaków gry) jeśli coś się nie zgadza z fabułą gry to jest cienkie... dla mnie jest to nie zrozumiałe...
Widzę panie NeoPL, że nawet nie przeczytałeś mojej wypowiedzi - nie było tam nic na temat niezgodności fabuły filmu z fabułą gry. Chodziło mi o fakt popsucia pięknej sceny idiotycznym, wręcz komicznym wrzaskiem Taminy, która (jeszcze raz powtórzę) chwilę wcześniej twierdziła, że jej przeznaczeniem jest zginąć w obronie Piasków Czasu. No cóż moim skromnym zdaniem jeśli dziewczyna twierdzi, że musi puścić rękę księcia, no to niech spadając nie woła jego imienia z wyrzutem tak jakby to była jego wina.
"komicznym wrzaskiem Taminy, która (jeszcze raz powtórzę) chwilę wcześniej twierdziła, że jej przeznaczeniem jest zginąć w obronie Piasków Czasu. No cóż moim skromnym zdaniem jeśli dziewczyna twierdzi, że musi puścić rękę księcia, no to niech spadając nie woła jego imienia z wyrzutem tak jakby to była jego wina. "
Chociaż film mi się podobał to tutaj się zgodzimy. Faktycznie teraz to sobie przypomniałem. Po co ona go wołała? Generalnie nie grałem w nic poza dosowskimi księciami, może dlatego nie oceniam tego filmu pod kątem gry. Chociaż faktycznie skok wiary rodem z Creeda był ;)
Po co ona go wołała? Ludzie, jak spadasz w dół i wiesz, że za chwile umrzesz nie musisz się zachowywać odpowiednio. Jakaś znieczulica czy co...
"W filmie znalazłam fragmenty całej trylogii Prince'a"
Bez przesady ;) To, że Książę walczył czasem dwoma mieczami, podczas ataku na Alamut miał na sobie zbroję podobną do tej z Warrior Within zamiast niebieskiej koszuliny (było, nie było, ale w końcu brał udział w bitwie :P), a na pustyni owinął sobie głowę chustą podobnie jak w Prince of Persia 0, to przecież naprawdę nie ma najmniego znaczenia... Sama fabuła nie ma w sobie nic z pozostałych części, więc żadnego wymieszania trylogii nie widzę... :P
No cóż moim zdaniem jednak jest o wiele więcej nawiązań do Warrior Within i do Dwóch Tronów. A do Księcia z 2008 roku nawiązuje chociażby samo jego pochodzenie - wszak w grze z 2008 roku nie był księciem krwi, a księciem złodziei...
Fabularnie to nawet nie są Piaski Czasu, więc...
Eweczka jeżeli dla Ciebie film Hellboy Złota Armia jest na dziesiątke a ten na trójkę to nie ma co dalej kontynuować rozmowy...
piotrek994 - jak dla mnie Golden Army był o niebo lepszym filmem niż Prince. Nie widzę powodu, by dyskredytować kogokolwiek z powodu ocen jakie rozdaje dla filmów. W Hellboyu znalazłam coś dla mnie, niestety tu nie odnalazłam niczego czego oczekiwałam - w tym klimatu.
"No cóż moim zdaniem jednak jest o wiele więcej nawiązań do Warrior Within i do Dwóch Tronów."
Jak choćby? ;] Tylko bez takich, że ubrania były podobne, np. biała koszula podobna do tej z TT, a gdy Książę cofał czas, to jego ręka prezypominała rękę Mrocznego Księcia... :P
A fabularnie było na podstawie Piasków, z mniejszymi lub większymi tylko różnicami...
Pozwól, że zacytuję: "brama jest strzeżona przez system dwóch wież" - Prince podczas zdobywania Alamut. Tekst żywcem z PoP:WW.
Idźmy dalej pierwotna nazwa tej sekty/organizacji to Nizaryci i może ona jest poprawna?
Co do nazwy przytoczonej przez Ciebie Haszaszyni, to pejoratywne określenie używane przez sunnitów mających zdyskredytować Assassynów (byli szyitami), jakoby używali haszyszu (narkotyki są zabronione w islamie), a nie wiadomo czy tak było ponieważ w samej bibliotece w Alamut nie znaleziono nawet wzmianki o używaniu haszyszu.
Filmu jeszcze nie widziałem, więc nie wiem czy czepiasz się używania określenia "Assassyni" jeśli tak, najprawdopodobniej niesłusznie.
Słowo Assassyn pochodzi prawdopodobnie od assa- obrońcy/strażnicy twierdzy, a także od Hassana założyciela organizacji. i jest ono poprawne.
Pozdrawiam
Nie czepiam się samej nazwy Assassyn, lecz występowania nizarytów w IX wieku w Persji (i jeszcze wcześniej o ile dobrze wywnioskowałam) i ogólnie występowania ich w tym filmie. Dlatego moim zdaniem wyglądał on jak połączenie gry Prince of Persia i Assassins Creed (obie gierki ze studia Ubisoft Montreal).
Filmu nie widziałam i chyba sobie daruję. Czytam wasze opinie i bardzo proszę następnym razem napiszcie w temacie SPOILERY. Swoją drogą można ponarzekać lub chwalić film bez zdradzania fabuły.
eee a w którym islamie zakazano narkotyków? :P Bo ostatnio jak widziałem Muzułmanów to byli wielkimi wielbicielami aptek..., ale oczywiście alkoholu nie tykali :P
"W grze "Sands of Time", jest chyba najbardziej wzruszająca scena, kiedy Farah spada w przepaść. W filmie powtórzono ten motyw z udziałem księżniczki Taminy. Tylko że zepsuli to - bowiem skoro Tamina z własnej woli spada w przepaść, to czemu niby chwilę później drze się do księcia z wyrazem skrajnego przerażenia na twarzy - mimo, że sekundę wcześniej całkiem spokojnym głosem twierdziła, że takie jej przeznaczenie. Ta rażąca niekonsekwencja psuje całą tę scenę."
Nie konsekwencja? Ona mówiła to spokojnie, bo miała nadzieje, że książe puści ją dobrowolnie. A co do krzyku... Może sama spróbuj puścić się z własnej woli w przepaść, wiedząc że upadek skończy się dla ciebie śmiercią, nie krzycząc przy tym w locie ze strachu? Krzyk do ludzki odruch tak jak strach. Pewnie jeszcze puszczając się miała zrobić tak jak Farah i wygiąć się do tyłu, skacząc na główkę? Poza tym sorry, ale w grze Farah spadła z mniejszej wysokości, więc nawet nie zdążyłaby zacząć krzyczeć ;) :P
Przestańcie czepiać się takich rzeczy, bo to już podchodzi pod paranoje. Ja nawet na ten krzyk nie zwróciłam uwagi. Dla mnie było ważne, że ten motyw został zaczerpnięty.
Sophie, a powiedz mi może, co miałaś na myśli: "Mówiła to spokojnie, bo miała nadzieję, że książę puści ją dobrowolnie".
No bo ona wiedziała, że jemu nie uda się jej wciągnąć nim Nizam uwolni piaski, i zdawała sobie sprawę, że jedynym sposobem by mu przeszkodzić jest niestety pozwolić jej spaś. Pogodziła się z tym i łudziła się, że jeśli powie to mu spokojnie , on także się z tym pogodzi i ją puści dobrowolnie, a nie (według Taminy) będzie tracił czas na ratowanie jej, kiedy mógłby już przeszkodzić wujowi. Bardzo heroiczna ale i naiwna deklaracja, że takie jest jej przezaczenie, ale cóż... Farah postąpiła tak samo. Tyle, że ona widziała, że książe krwawi od tego że sztylet wbija mu się w dłoń, więc po prostu puściła rękojeść, a książe trzymający ostrze nie miał nic do gadania. Tutaj Dastan przynajmniej chwilę walczył o to by ją uratować i widać było, że nie chce jej stracić.
No bo chyba takie miało być. Nie wiem czego oczekiwałaś po tej scenie. Według mnie lepiej tak to odczytywać niż jako niekosekwencje, której zresztą i tak nie dostrzegam.
fakt. starożytne perskie miasta, magia, piękna księżniczka iintrygi królewskie to nie jest baśń.
Get the fuck out of my internet
księżniczka była średnia, starożytne perskie miasta nie były starożytnymi perskimi miastami (uwaga, gdybyś nie wiedział to IX wiek nie jest już starożytnością), intryga może i była... A magia została niewykorzystana.
perskie miasta powstały wcześniej niż w IX wieku. Choć Alamut akurat powstało prawdopodobnie w IX wieku.
ale cokolwiek, niech będzie mój błąd. Nie zmienia to faktu że dla mnie klimat tamtych miejsc był genialny.
historycznie film jest pomieszany. ale to nie miał być film historyczny.
Alamut nigdy nie było perskim miastem.
Z resztą one nie wyglądały na perskie. Takie tam typowe arabskie miasta z wczesnego średniowiecza. Z odbajerowanymi twierdzami...
eweczka_spoko uczepiłaś się jak rzep psiego ogona najmniejszych detali w filmie.
Szukasz dziury w całym,byle się do czegoś przyczepić, byle by znaleźć jakąś wadę.
Zejdź trochę z piedestału fanatyczki gry i spójrz na to obiektywnie :)
Mam obok siebie osobę która nie grała w grę, a która bezpośrednio po seansie przyznała, że film to taka przeciętna holywoodzka produkcja, zapchajdziura w oczekiwaniu na coś lepszego. Jakby miała ponownie wydać pieniądze na bilet to poszłaby na co innego.
Nie czepiam się detali - po prostu mówię, co moim zdaniem było zrobione źle, co mi się nie podobało, a co było fajne. Wyrażam opinię i dyskutuję na temat filmu z innymi użytkownikami.
Dzięki temu, że filmy pseudo historyczne mają tak pomieszane fakty rodzi się pokolenie, które za 10 lat będzie twierdziło, że w IXw. istniało wielkie Imperium Perskie ze stolicą w Nasafie (inna nazwa tego miasta to Masyaf) i świętym miastem Alamut.
To już problem tego pokolenia, jeśli będzie czerpać wiedzę z filmów fantasy, i to na podstawie gier... :P PoP NIE JEST filmem historycznym ani pseudo-historycznym i do tego w żaden sposób nie aspiruje, to niezobowiązująca bajka do obejrzenia w celu zrelaksowania się. A dzieci niech lepiej więcej zaglądają do szkolnych podręczników.
Ten film usiłuje mieć historyczną podstawę - skoro mówi się, że akcja rozgrywa się w IX w., to można by było trzymać się chociaż ogólnego rysu historycznego. Można z tego zrobić historię alternatywną - IX w. imperium perskie (ale na boga, nie pseudoislamskie) albo pozostawić islamskie państwo perskie (ale nie od chin do m. śródziemnego). A nie wrzucajmy do jednego worka - islam, imperium perskie, magiczne piaski i assassynów, bo to w ogóle się nie klei.
Mam pytanie, bo nie pamiętam. Czy na początku filmu, kiedy narrator rozpoczyna wstęp było sprecyzowane, w którym wieku dzieje się akcja? Pamiętam, że była mowa o tym jak wielkie to było imperium, ale nie zwróciłam uwagi na to czy podano konkretny okres czasu (możliwe, że nie doczytałam napisów). Bo mi się tylko wydaje, że te "dane" podaje dystrybutor, który mógł się przecież pomylić.
Dane o IX w. podaje Wikipedia. Filmweb podaje wiek IV a Stopklatka VI. Jaki to nie byłby wiek to i tak wszystko jest do jednego worka wrzucone.
Kobieto, to tylko przyjemny film akcji , a nie dokument na podstawie jakiś skamielin i wysoko rozwiniętej sztuki archeologicznej (albo palantologgii). Szukasz dziury w całym strasznie.
Chcesz dokładnych dat, popartych danymi informacji to polecam Discavery, jest tam wszystko co powinno się znaleźć w tej dziedzinie,a czego nie powinno być w filmie na podstawie gry, nie tylko dla dorosłych ale i dla dzieci ...
Więcej luzu w podejściu do tego typu produkcji, a zabawa i przyjemność w oglądaniu będzie większa.
IX p.n.e do III wieku p.n.e istniało perskie imperium (które właśnie miało taki zasięg jaki pokazuje mapa w księciu) Jak dla mnie wszyscy którzy podają dane, kiedy akcja miała miejsce, zapomnieli DODAĆ, że to się dzieje PRZED NASZĄ ERĄ czyli w starożytności. Fakt- kultura islamska a perska jest różna ale dla zwykłego widza, który nie ma wybitnej znajomości historii, na taką rzecz nie zwróci nawet uwagi (zauważmy że starożytni persowie zamieszkiwali tereny Iranu- który teraz jest kojarzony z islamem).
Ale wracając do mojego pytania. Czy w filmie narrator powiedział że to był IX wiek Naszej ERY(czyli średniowiecze)? Jeśli nie, to wszystko jasne.
Było podane, że w IX w. Bez sprecyzowania jednakowoż czy przed czy po Chrystusie. A nie podanie tej informacji jest błędem. Na dobrą sprawę w IX w. b.c nie było takiego miasta jak Alamut. Nie leży również ono na pograniczu perskim i zostało zbudowane w IX w. naszej ery.
Jesteście zajebiści czy wam coś to mówi że film należy do gatunku Przygodowy/Fantasy, i do tego DISNEY , chyba niektórych tu pogięło i to zdrowo
Powtórzę to co ktoś napisał kilka postów wyżej:
Więcej luzu w podejściu do tego typu produkcji, a zabawa i przyjemność w oglądaniu będzie większa.
Swoją droga to nie wiedziałem że Disney pokazuje podcinanie gardeł przy pomocy miecza. Widać czasy się zmieniają. Zabawa i przyjemność musi mieć jakieś podstawy, a w tym filmie ich nie ma. Jeżeli chcesz akcje i przygodę to obejrzyj Krwawy Diament albo Miłość Szmaragd i Krokodyl, filmy dużo ciekawsze od tego czegoś. A może jestem dziwnym człowiekiem bo skakanie po dachach tych glinianek nie robi na mnie wrażenia. W filmie mogę wybaczyć wiele rzeczy ale nie nudę, ten film po prostu nie przyciągnął mojej uwagi. Jeżeli dany film jest choć odrobinę ciekawy to oglądam go i nie spuszczam z oka ekranu. W tym przypadku tak nie było. A może winę ponosi tutaj brak zagrożenia? Może po prostu czułem że Dastanowi nie grozi nic ani przez chwilę? To możliwe.
Disney nigdy nie był taki cukierkowy, jak się zwykło mniemać. Kreskówki powstałe jeszcze za życia Disneya (choćby "Królewna Śnieżka...", "Bambi", "101 dalmatyńczyków", "Śpiąca królewna"), a i wiele późniejszych ("Bernard i Bianka", "Król lew", "Dzwonnik z Notre-Dame", czy nawet "Pocahontas") zawsze łączyły elementy wesołe i "ku pokrzepieniu serc" ze scenami mrocznymi - często wręcz przerażającymi. Śmierć w tych filmach to norma - i to nie tylko śmierć czarnych charakterów (wystarczy wspomnieć matkę Bambiego, czy ojca Simby z "Króla lwa"). To "podcinanie gardeł" w "Księciu Persji" to wynik tych tradycji. :P
Ja się bawiłem bardzo dobrze. No - może mogło być trochę bardziej logicznie i nieco zabawniej, ale generalnie nie narzekam. Zresztą - każdego bawi co innego. :P
Eweczka nie zauwazyłas ze wikipedie pisza normalni uzytkownicy, rzadziej profesorowie itd. ? Zastanow sie dziewczyno co piszesz, bo przykro to czytać.
Co się nie klei? Umówmy się - do filmu fantasy można wszystko powrzucać, w ogóle nie przejmując się historią. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby jacyś Amerykanie wpadli na pomysł nakręcenia filmu fantasy z akcją w Polsce, w którym Krzyżacy zjednoczyliby się z Turkami, żeby w zwartym boju pokonać Polaków pod wodzą Piłsudskiego, walczącego z nimi gdzieś tak mniej więcej w połowie dziewiętnastego wieku. Walka toczyłaby się oczywiście o jakiś magiczny sztylet, kocioł, czarę, kamień, klucz albo jakiś inny przedmiot (a choćby nawet i o Excalibura). Wszyscy bohaterowie mogliby mieć siedmiomilowe buty, a Piłsudski - rower z napędem odrzutowym (zamiast konia, rzecz jasna), który dodatkowo mógłby przenosić się w czasie.
Wymaganie od amerykańskiego filmu HISTORYCZNEGO trzymania się historii jest absurdem. A co dopiero wymaganie tego samego od filmu fantasy. Podobnie absolutnie nieuzasadnione jest oczekiwanie, że adaptacja powieści będzie wierna powieści, a adaptacja gry - grze. W końcu to ADAPTACJA, a nie ekranizacja - i ma ona prawo do zupełnego olania pierwowzoru. Fani gry powinni się cieszyć, że film Newella zaczerpnął z niej nieco więcej poza imieniem głównego bohatera i miejscem akcji. Mógłby się przecież ograniczyć tylko do tego (a może i nawet zrezygnować z imienia).
Akurat ten motyw mi się spodobał. Podobno samobójcy, którzy się wieszają, odruchowo starają się przed śmiercią uwolnić. Tamina mówiła, że śmierć jest jej przeznaczeniem, ale gdy miała ona nadejść, najzwyczajniej się jej bała.
Może się trafić jakiś SPOJLER
Podejmę się polemiki z twoimi plusami. Gdzie w grze (pierwszej cześć) było coś na temat sekty Haszaszynów? Co tam robili? Gdzie miałaś te komediowe dialogi? Może byłem na innym filmie bo nie widziałem tam zbyt wielu zabawnych tekstów. Jedyna postać która moim zdaniem wniosła odrobinę uśmiechu do filmu to Szejk Amar ale to stanowczo za mało. Głupi uśmiech Dastana wraz z jego historią o jabłku i władcy pasuje raczej do ekranizacji Aladyna.
Efektowność? Widziałem filmy tworzone z mniejszym budżetem, które były o wiele bardziej efektowne. Tworzenie filmu w takiej formie to dla mnie wyrzucanie pieniędzy w błoto. Co tam było efektownego? Pojedynki? Efektowne pojedynki można zobaczyć w filmach których za walkę biorą się ludzie, którzy mają pojęcie o sztukach walki, a do tego fatalna praca kamery, być może te idiotyczne zbliżenia miały na celu ukrycie niedoskonałości scen akcji.
Wydaje mi się ze nie ma co się czepiać nieścisłości biorąc pod uwagę ze cały film jest po prostu nudny i nie wciąga widza nawet odrobinę. Ale z drugiej strony jak miałoby się to udać skoro pół filmu łażą po pustyni w ujęciach takich jakby paradowali po Pustyni Błędowskiej? Sceny które następują po sobie to nie historia ale scenariusz. Klatka stop, teraz następna scena.
P. S. Scena ze śmiercią księżniczki faktycznie skopana, a w dodatku gdzie do licha podziały się demony piaskowe???
W grze nie było Haszaszynów, dobrze o tym wiem, ale mimo dociśnięcia tego motywu na siłę do filmu, muszę przyznać, że choć raz pokazano ich tak jak mówią o nich legendy.
Efektownością nazywam te wszystkie niby popisy akrobatyczne, które na początku zachwycały. Do tego jeszcze ładny i całkiem zgrabny efekt cofania czasu.
Komediowe dialogi - słowne przekomarzanki między Princem i księżniczką (które niestety słabo imitowały dialogi Prince'a i Farah) no i rozmowy Amara z tym jego Ngabaką...
Dla mnie te walki nie były efektowne. Obejrzyj sobie IP Man jak walczy z 10 karatekami na raz albo pierwsza część Ong Bak. Albo walki Fiodora Jemjelianienki na youtube. To są walki. Z resztą pierwszy lepszy film sensacyjny ma ciekawsze starcia niż ten gniot. Na przykład Danny Glover i Mel Gibson vs Jet Li w 4 części zabójczej broni. Chyba że mówiąc efektowne masz na myśli + efekty specjalne. Dla mnie to nie jest jednoznaczne. Chyba pierwszy raz w życiu sceny walki w filmie zupełnie mnie nie interesowały.
Nie obraź się ale na walkę z kiepską choreografią wykonywaną przez aktorów nie mających pojęcia o tej sztuce nazywasz efektowną. Ja się z tym nie zgadzam.
"które niestety słabo imitowały dialogi Prince'a i Farah" - Jak dla mnie to nie była nawet żałosna namiastka tego co udało się stworzyć w grze, relacji między tymi postaciami. Jak teraz o tym myślę (nie licząc tego że książę ani razu nie był zagrożony i nie wzbudził cienia sympatii z mojej strony) to nawet nie mieli kiedy zakochać się w tym filmie. Jeśli tak wygląda miłość to ja zostanę księdzem.
Tak się złożyło że gram od nowa w Księcia i powiem szczerze że chciałbym zobaczyć w tym filmie pokonywanie pułapek i cofanie czasu przy nieudanych próbach. W każdym razie nie ma porównania między cofaniem czasu w grze a w filmie. Zagraj jeszcze raz i sama się przekonaj, polecam.
A skoro już czepiamy się szczegółów to mistrzostwem świata było dla mnie skopanie motywu ze sztyletem do którego piasek... trzeba zwyczajnie dosypać. No ale czego można się spodziewać jeśli gość nie ma pojęcia o grze?
Dobra znam ten ból gdy moja ulubiona gra, książka zostaje nie zrealizowana tak jak sobie to wyobrażałam i nie jest dokładnie taka była tam. Ale tutaj na prawdę im to fajnie wyszło, nawet biorąc pod uwagę wszelkie odstępstwa fajnie to połączyli, zmontowali i mnie się podobało. To tylko film z nawiązaniem do gry. ;)
Czytałaś wszystkie moje wypowiedzi w tym wątku, tak ze zrozumieniem? Wyraźnie napisałem że nie oczekiwałem że będzie to dobra ekranizacja.
1 Sceny walk są kiepsko sfilmowane i wykonywane przez ludzi którzy nie znają się na sztukach walki podrygujących do kiepskiej choreografii
2 Efekty specjalne niczym nie zachwycają, to nie jest Mumia czy władca pierścieni
3 Dialogi są drętwe i nieprzekonujące, w jakiś sposób książę zakochał się w księżniczce? Kiedy? Tak wygląda miłość?
4 Dastan ani przez chwilę nie jest poważnie zagrożony, cały czas mamy pewność że nic mu się nie stanie. Nawiasem mówiąc śmierć jego brata... w ilu filmach widzieliśmy podobne, acz lepiej nakręcone i zagrane, sceny?
5 Zupełnie nie polubiłem głównego bohatera, ani odrobinę, widać nie dał mi żadnego powodu ku temu. Jedyna osoba która w tym filmie wzbudziła moją sympatię (nawet ten czarny nożownik nie sprostał zadaniu) to Szejk Amar. Książę nawet nie znalazł się obok bohaterów takich jak Rick' O'Connell czy Jack Colton.
6 Na końcu zostawię bajki typu kusznicy nie potrafią trafić w księcia z kilku metrów mimo iż wcześniej z 30 trafiali między cegły zdobywanego muru albo to że książę który nie potrafił odbić się od ściany i wygrać w zapasach nagle staje się niepokonanym wojownikiem i wspaniałym akrobatą.
Jak widzisz w ogóle nie porównuje filmu z grą, nie ma sensu. "Dosypię piasek do sztyletu" i cofnę się do momentu gdy chciałem iść do kina.