W korporacji zajmującej się tworzeniem nowych gatunków pracuje Alicja, matka samotnie wychowująca nastoletniego syna. Alicja wyhodowała niezwykle ciekawą roślinę. Kwiat ma piękne, karmazynowe płatki i niecodzienne właściwości. Jeśli zapewni mu się odpowiednią temperaturę, właściwie podlewa i rozmawia z nim sprawia, że jego opiekun odczuwa szczęście. Wbrew polityce firmy zabiera jeden do domu jako prezent dla swojego nastoletniego syna.
"Samotna matka, jest oddanym hodowcą roślin w korporacji zaangażowanej, w rozwój nowych gatunków. Wbrew polityce firmy zabiera jeden dom jako prezent dla swojego nastoletniego syna."
Zabiera jeden DOM jako prezent dla syna - rozumiem, że ktoś, kto to wysyłał, mógł się pomylić. Co jednak robił weryfikator tego opisu?...
Moim zdaniem film mówi o znacznie szerszych rzeczach niż tylko etyka modyfikacji genetycznych. To dosyć uniwersalny film o poszukiwaniu szczęścia i o to tym co się dzieje jak już ktoś je znajdzie. Dla mnie jako fana czystego SF, duże TAK. 8/10
Wizualnie piękny, barwny, sterylny. Poruszono poważny temat etyki w inżynierii genetcznej, ale film ogólnie naiwny, przez to zabawny, a nie trzymający w napięciu.
Zdecydowanie nie jest to film o etyce inżynierii genetycznej. Raczej dotyczy on krytyki kapitalizmu, pogoni za złudnym mirażem spełnienia zawodowego i próbą wypełnienia egzystencjalnej pustki przez sztuczne metody. Braku szczęścia i spełnienia w późnym kapitalizmie.
Plus za całkiem wierne oddanie rzeczywistości...