Może i Brando rewelacyjnie zagrał Ojca Chrzestnego, no i możliwe, że najlepsza męska rola to Forest Gump Toma Hanks'a ale, żeby w jednym filmie trzech aktorów grało na tyle perfekcyjnie, że lepszych kreacji chyba sobie nikt nie wyobraża to już jest fenomen.
Co o tym sądzicie?
Cóż ja jestem trochę innego zdania. W Ojcu Chrzestnym rewelacyjnie zagrał nie tylko Brando, ale również Pacino, Duvall i James Caan. Z poglądem jakoby Forrest Gump był najlepszą męską rolą w historii spotykam się poraz pierwszy. Co do wyobrażania sobie lepszych kreacji no to ja bym mógł podać kilka przykładów równie dobrej(jeśli nie lepszej) gry zespołowej:
-"Bonnie i Clyde"(Warren Beatty, Faye Dunaway, Michael J. Pollard, Gene Hackman, Estelle Parsons)
-"American Beauty"(Kevin Spacey, Annette Bening, Chris Cooper, Thora Birch, Mena Suvari, Wes Betley)
-"Lot nad kukułczym gniazdem"(Jack Nicholson, Louise Fletcher, Brad Dourif)
-"Ojciec Chrzestny II"(Al Pacino, Lee Strasberg, Michael V. Gazzo, Robert De Niro, John Cazale, Talia Shire)
-"To nie jest kraj dla starych ludzi"(Javier Bardem, Tommy Lee Jones, Josh Brolin, Kelly MacDonald, Woody Harrelson)
-"Gosford Park"(cały zespół aktorski, ponad 20 osób i każda daje koncert, zaprawdę wielkim reżyserem był Robert Altman)
Obczajcie sobie te filmy. Pod kątem aktorskim w niczym nie ustępują Leonowi.