Chyba wszystko już zostało powiedziane, ale ja się powstrzymać nie umiem i muszę coś od siebie dodać. No więc... Uwielbiam ten film. Jak dla mnie absolutna rewelacja. Nawet gdy oglądałam go po raz siódmy (Tak! Mam obsesje i nie wstydzę się do tego przyznać!) wywołał u mnie takie same emocje jak za pierwszym czy drugim... A przy końcu płakałam jak bóbr.
Wiem, że ten komentarz niczego nowego nie wnosi, ale... potwierdza fenomen tego filmu. W żadnym innym jeszcze się tak nie "zakochałam", chociaż staram się oglądać jak najwięcej. I chyba żadnego innego filmu nie oglądałam tyle razy.
A na temat genialnego aktorstwa wypowiadała się nie będę, bo to jest taka "oczywista oczywistość." ;)