Po TAKICH ocenach i opiniach spodziewałem się świetnego filmu i się zawiodłem. Tzn nie zrozumcie mnie źle - to jest dobry film ale nie mogłem znieść Matyldy. Nie chodzi o to że Portman słabo zagrała ale sama jej obecność tak mnie wkur.wiała że jakbym sam był tym Leonem to strzeliłbym jej w pysk bez zastanowienia. I to z obrzyna. Jej postać w ogóle nie obudziła we mnie współczucia i wydała mi się kompletnie niewiarygodna jak na taki wiek. Końcówka...brak słów. Tak do bólu przewidywalna że ostatnie 20 minut filmu można sobie odpuścić. Natomiast Oldman jako Stansfield - geniusz. Choćby dla tej roli warto obejrzeć ten film. Za całokształt daję 6/10
Nie zgadzam się z autorem. Moim zdaniem wszyscy trzej głowni bohaterowie (grani przez Reno, Oldmana i Portman) zostali wykreowani przez aktorów tak jak powinni. Matylda nie miała być ukazana jako dziewczynka pokrzywdzona przez los, ale taka, która jest twarda i potrafi sobie poradzić w trudnej sytuacji (zresztą jedyną osobą, której śmierci żałowała, był jej młodszy brat). Film nie był aż tak przewidywalny. Owszem, można było podejrzewać, że Leon zginie, ale nie mogłeś być tego pewien w stu procentach. Zresztą tego jak się rozwijała akcja w końcówce filmu raczej byś nie przewidział. Według mnie "Leon Zawodowiec" to kawał dobrego kina, które niestety, powoli zanika.
P.S. Jeżeli zdaniem autora ten film jest słaby to przepraszam bardzo, ale prosiłbym o wyjaśnienie, za co "Sherlock Holmes: Gra cieni" zasłużył jego zdaniem na miano arcydzieła. Nie mam nic do tego filmu, był całkiem niezły, ale jednak nie dopatrzyłem się w nim jakiegoś głębszego przesłania. Być może jestem po prostu mało inteligentny lub mam jakieś braki emocjonalne, ale naprawdę nie rozumiem, czym kierował się autor przy ocenianiu obu tych filmów.
Hmm, na pewno masz rację, jednak mi w ogóle postać Matyldy nie podeszła. Nie jestem jakimś szowinistą ale jakoś kompletnie taki charakter nie pasuje mi do dziewczyny, a już szczególnie w takim wieku. Rozumiem, że według zamierzeń autorów nie miała z niej być grzeczna dziewczynka, która sra w gacie, ale jak już napisałem kompletnie nie mogłem w nią uwierzyć. Kumasz o co chodzi? ;)
Co do zakończenia, to MNIE osobiście nie zaskoczyło, możliwe że to tylko mój przypadek, ale opisałem swoje wrażenia.
P.S. Nigdzie nie napisałem, że "Leon" jest słabym filmem, co więcej - w filmwebowej skali 6/10 oznacza niezły film ;)
A co do "Sherlocka" to prawda, że nie ma on głębszego przesłania, jednak jak powiedział pewien Polak "Nie oceniajmy produktu za to czym nie jest". Ja nie rozpatrywałem "Sherlocka" jako ciężkiego, psychologicznego dramatu czy thrillera, tylko jako czysto rozrywkowy film i w takiej roli moim zdaniem zasłużył na maksymalną ocenę, ale to już temat na osobną dyskusję i nie w tym temacie. Gorąco pozdrawiam i obyśmy jeszcze kiedyś wymienili się spostrzeżeniami na temat jakiegoś filmu ;)