Ta fantastyczna baśń, mimo swojej ultranowoczesnej, wykreowanej przez komputer formy, jest pełna odniesień do klasycznych fabuł fantasy (ktoś poniżej słusznie wspomniał Czarnoksiężnika z krainy Oz i Alicji - ale w po drugiej stronie lustra ;))
Znaczenie fabuły jest bardzo "bettelheimowskie" - pod płaszczykiem baśni twórcy przemycili problem odwiecznego konfliktu matki z córką w wieku pokwitania, gdzie jeden fałszywy ruch może decydować o tym, że dziewczyna zerwie stosunki z rodziną, albo, że wywalczywszy pewną niezależność, poprawi je. W końcu obie Królowe mają jedną twarz - matki bohaterki, Heleny. Bardzo ciekawy, wart obejrzenia mimo pewnych potknięć i niezamierzonych czasem dłużyzn.