Tak zły, że aż wyszłam z kina. Schematy, kiepskie dialogi, przewidywalność, banalne postaci, banalne wątki, stereotypowość. Boże, jakie to było złe....
Nie bądź taka skromna, po przejrzeniu Twoich ocen dochodzę do wniosku, że wcale nie tak lekko :)
W sumie nie wiem, bo dopiero dziś idę do kina na ten film. Możliwe, że masz rację. Jednak w odpowiedzi na Twój wpis chciałem nawiązać do dość znanej wypowiedzi pewnej pani w tv, nie wiem czy kojarzysz? ;)
/watch?v=2VBqTwHlY5Q
Akurat tej Pani nie znałam, ale nie ma to jak ciągły rozwój ;). Proszę, podziel się swoją opinią jak wrócisz z kina.
Obejrzałem i przyznam, że nie był to zbyt dobry film. Przypominał proste kino familijne. Poszedłem na seans wieczorny o 21, a czułem się jakbym oglądał film z serii Disneya, które kiedyś leciały o 14 w soboty :D Jednak oceniam go na 4 (ujdzie) gdyż na 1 zasługują w/g mnie filmy typu 'Kac Wawa' a to było jednak lepsze i był tam Bill Murray, którego cenię jako aktora. Pozdrawiam ;)
szyny tez byly zle :D jak dawno juz tego nie slyszalam, dzieki wielkie :D a film - faktycznie kino familijne do lat 12. obejrzalam tylko dla Murraya
No i po co karmicie trolicę, zapewne o anatomii wieloryba? Nie widziała filmu, a ocenia. Wątek do usunięcia. Adminie - do roboty!
Film widziałam i jak napisałam - wyszłam w połowie, bo po prostu był bardzo zły i uznałam, że nie ma znaczenia końcówka, bo nieważne jaka by była nie uratowałaby tak źle sporządzonej fabuły.
to widziałaś film (rozumiem przez to obejrzenie całego filmu) czy jak napisałaś widziałaś tylko połowę?
Że nie wspomnę o tym, że oceniasz film, gdy nie obejrzałaś całości...
To, co widziałam wystarczy do tego, żeby ocenić film. Jeżeli wychodzę z seansu (a raczej mi się to nie zdarza) to wiem jaką ocenę wystawić za stracony czas w kinie. Nie bierz tego personalnie - Tobie film może się podobać, możesz dać mu i 10, możesz mnie zwyzywać, ale to i tak nie zmieni mojej opinii o żenującym poziomie tego filmu. Podważasz moje kompetencje jako oceniającego, tylko dlatego, że nie dotrwałam do końca tej tortury - serio myślisz, że końcówka zmieniłaby mój pogląd na całość?
dobra decyzja z nie czekaniem do końca. zakończenie to tzw "gwóźdź do trumny". film zły i ja jestem zła, że straciłam na niego czas.
Ural - sam się usuń, polaczku. Czy wy ludzie jesteście debilami? Dziewczynie film sie nie podobał i zaczyna sie polowanie na czarownice, opluwanie i obelgi. Kiedy patrzę na takie zachowania to trudno mi sie oprzeć wrażeniu, że większość ludzi w PL jest ostro poje*ana. Ty wiesz lepiej? Twoje zdanie bardziej sie liczy? Twoja racja najtwojsza i jedyna słuszna? Żal na was patrzeć.
Film może się nie podobać. Zgoda.
Można wyjść z kina lub przerwać seans w domu by nie doznawać, jak to napisała autorka postu "tortur". Zgoda.
Ale dawać ocenę i to "1" po nie obejrzeniu całości? A jaka jest przepraszam granica minutowa do oceny? Po minucie też można ocenić film? Może już po dziesięciu minutach? Tylko ktoś próbujący wywołać zwykłą rozpierduchę pisze taki post. Bo chyba aż na tyle głupim być nie można.
Dzięki za docenienie mojej inteligencji. Wyszłam w swoim życiu z kina dwa razy. Jak już pisałam, jeżeli coś zmusiło mnie do wyjścia z kina to oznacza, że było to bardzo, bardzo, bardzo złe. A długo się trzymałam, bo nie wyszłam po pięciu minutach, ale na trochę przed końcem.
Haha, a Ty na coś liczysz, że tak bronisz, pewnie rura na avatarze przekonała ;) Dziewczyna wyszła z kina, bo fabuła była źle sporządzona... A co to k*a jest sałatka grecka? Warto byłoby docenić przynajmniej dobrą rolę Murraya.
Nie wiem czy to trolling czy nie ale jeśli tak to troche szkoda ze Bill Murray zagral w tak kiepskim filmie, hehe a teraz pytanie z innej beczki: trenujesz pole dance?
Gdzieś tam na yt koleżanka mi pokazywała Pole Dance w męskim wykonaniu nie mniej jednak ja się za to nie biorę, hehe. Wolę jak flying body spiral wykonuje kobieta a nie facet :)
Faceci też tańczą i robią to świetnie. Co więcej: nie każdy z nich jest homoseksualny, więc jest szansa, że i dla Ciebie znalazłoby się miejsce ;). Zawsze warto spróbować nowych rzeczy.
Film po prostu słaby, a Murray uratował go od totalnej klęski. Końcówka to już żenada kompletna.
Zgadzam się całkowicie. I nawet Murray ma problem, jak sobie poradzić, gdy twórcy wciskają mu tak beznadziejne dialogi ;p
Więcej napisałem w recenzji: http://moviesroom.pl/mow-mi-vincent-recenzja/
Może po prostu film był dla Ciebie zbyt skomplikowany. Większość ludzi, jak widzi w opisie "komedia" spodziewa się kiepskich żartów na temat "twojej starej", wymiotowania i innych czynności fizjologicznych. A tu taka niespodzianka. Rozumiem, że gimnazjalistka może się znudzić na czymś takim.
To muszę Cię rozczarować: nie, film nie był skomplikowany. Był prostszy niż "Teletubisie".
W sumie ten film jest tak skomplikowany, iż uważanie że może być dla kogoś "skomplikowany" nie świadczy zbyt dobrze o osobie wyrażającej ten pogląd.
Zgadzam się z autorką wątku. Może nie aż z tak restrekcyjną oceną bo w kliku momentach naprawdę wzrusza i bawi. Ale prawda jest taka że wywalamy Murraya i filmu nie ma.
W pełni popieram - film beznadziejny. Miało być dowcipnie a wyszło tak dennie, że po zakończeniu żałowałam każdej sekundy poświęconej na to coś. Pozdrawiam.
Byłby zły gdyby Bill tańczył na rurze, a ty zagrała w tym filmie, Boshe to by była apokalipsa ;p
Po przeczytaniu opinii wyrażanych przez ludzi, wchodzę sobie w ich profil i ocenę róznych filmów.
Patrzę komu przyznają dziesiątki :)
I tu mi się prawie zawsze wszystko wyjaśnia :)
A co do filmu.... bardzo dobry.
Tylko trzeba poczuć ten klimat.
Szkoda, że wyszłaś, bo na koniec była scena podlewania "braku trawnika" hahhaha i ta scena końcowa jest cudowna :)))
A Ty oceniłeś nowych Transformersów na 8 człowieku. Trzeba nie mieć mózgu, żeby wystawić taką ocenę najbardziej znienawidzonemu filmowi roku 2014!!! Pewnie mi powiesz, że nie zrozumiałem fabuły bo ten film jest dla inteligentnych i miał przesłanie, którego nie mogłem dostrzec?
Ale, że co jest w nim kiepskie? Uśmialem się, wzruszyłem się, miałem czas zadumy. Osobiście film mi się bardzo podobał. Ma to coś, i oprócz wszedobylskiej politycznej poprawności(przed ostatnia scena do wycięcia) jak i lewackiego zacięcia jakie niestety cechuje teraźniejsze kino a'la hollywood to film określił bym jako bardzo dobry. Dla mnie mocne 7.
Mi przeszkadzała schematyczność i przewidywalność fabuły. Wszystko szło po łańcuszku do oczekiwanego finału, ale... przyjemnie się oglądało:) Sprawna reżyseria i dynamika filmu z dobrze dobraną muzyką. Lubię Murraya i lubię tego typu jego role. Watts trochę przerysowana i McCarthy, której nie trawię - dobra rola.
Grawitacja to strasznie słaby film. Przez cały film słychać tylko sapanie ten szpetnej aktorki, która lata sobie na gaśnicy po kosmosie. Proszę, nie róbmy sobie żartów. Ten film to same efekty specjalne i zresztą dokładnie tak został oceniony i za to został nagrodzony. Oglądałem film na małym monitorze więc nie oceniam efektów tylko film. Film to dno.
dobrze, że nie na kalkulatorze... wtedy na pewno poczułbyś grozę sytuacji
rozumiem, że wszystkie filmy, które są nakręcone dla efektów (typu avatar, matrix, grawitacja) oceniasz na 1?
Matrix miał super fabułę i Avatar też mi się strasznie podobał. Jaką grozę sytuacji? Wrzucają mnie w scene gdzie nagle wszystko zaczyna się walić, ktoś ginie, wszystko się kręci, jakaś babka płacze jakiś koleś lata z plecakiem. A co mnie to wszystko obchodzi? Co to za podejście, że widz ma się przejmować losem bohaterów, których nie zna? To tak jakby Avatar się zaczął w połowie wojny. Babka nagle zaczyna wspominać coś o jakimś swoim dziecku o tym, że była pracoholiczką i wgl. Ale co nas to interesuje? Gdyby film zaczął się od pokazania jej życia, że zaniedbuje dziecko, że myśli tylko o pracy, która całkowicie ją pochłania, moglibyśmy zobaczyć jak się cieszy, że leci w kosmos, jak się ekscytuje tym wszystkim i dopiero po takim wstępie można zacząć pokazywać jej przemianę w chwili zagrożenia życia. Nie sądzisz? Ja się czułem jakbym ominął z 30 minut filmu.
niestety tak to jest kiedy idąc do kina sugerujesz się plakatem filmu (dobranym przez dystrybutora) i opisem filmu z ulotki (napisanym przez dystrybutora) oraz tytułem (przetłumaczonym przez dystrybutora), a dystrybutor jak wiadomo, chce zarobić więc adekwatnie do pory roku i sezonu z dramatu zrobi komedię, a z filmu obyczajowego krawą jatkę-wszystko żebyś kupił bilet frajerze, bo reklamacji przecież nie złożysz. St. Vincent to film specyficzny, nie komedia w ogólnym znaczeniu tego słowa, a plakat z filmu (zobaczcie plakaty St Vin. na inne kraje!) sugeruje, że to superowa komedyjka a' la Caddyshack-jeśli w tym mechanizmie poszłaś na ten film to się nie dziwię, że tak go oceniasz. Swoją drogą, przez takie właśnie działanie świetny film "Seeking a friend for the end of the world" został w polsce pominięty i olany bo palaktem zniechęcał nawet do tego żeby go wziąc do ręki w empiku.
Nie rozumiem dlaczego we wszystkich filmach ludzie doszukują się nie wiadomo jakich wymyślnych rzeczy/wartości itp. itd.
To w prostocie jest siła!
A poza tym wydaje mi się, że człowiek mądry jeśli szuka jakiś wartości to w każdym filmie coś znajdzie(bez urazy ofc :D). Oczywiście są filmy gorsze i lepsze, ale czy film zaraz trzeba równać z błotem ?